„Wkrótce są wybory w Niemczech i establishment chce pokazać, że zaczął coś robić, wypychać część uchodźców, żeby zamazać całą tą swoją bierność panującą przez lata. I polski rząd pomaga establishmentowi wygrać wybory” - mówił profesor Andrzej Przyłębski, były ambasador Rzeczypospolitej w Berlinie, który był gościem programu Telewizji wPolsce24 „Bez cenzury”.
Niemiecka gazeta „BZ” żaliła się, że Włochy przyjęły od Niemiec w 2024 roku tylko czterech z kilku tysięcy uchodźców, ale zupełnie inaczej w tej sprawie zachowuje się Polska pod rządami Donalda Tuska. Jak wskazał dziennik, Polska przyjmuje bowiem… „każdego złapanego uchodźcę”.
To kolejny raz, kiedy Niemcy pokazują, jakie jest prawdziwe podejście rządu Donalda Tuska do przyjmowania migrantów z Niemiec. Wcześniej rzecznik niemieckiego MSW ujawnił, że Polska zgodziła się na przyśpieszenie paktu migracyjnego. Ponadto, od dawna Berlin przerzuca nielegalnych migrantów na polską stronę granicy, czego w ogóle starają się „nie zauważać rządzący”. Sam kanclerz Olaf Schol przyznał podczas debaty wyborczej, że przekazał władzom państw sąsiednich, że będzie kontynuował politykę przerzucania migrantów.
Prof.Przyłębski komentuje
Do sprawy na antenie Telewizji wPolsce24 odniósł się profesor Andrzej Przyłębski.
To polityka niemiecka realizowana przez polski rząd. Aż się w głowie nie mieści, że tak bardzo można dbać o interes niemiecki. Jak pan to widzi? Tak troszkę znając perspektywę i polską i niemiecką, Niemcy tego wymagają, czy my jesteśmy jakoś tak nadskakujący w tym temacie?
— zapytał prowadzący rozmowę redaktor Marcin Wikło.
Kontekst jest oczywisty. Wkrótce są wybory w Niemczech i establishment chce pokazać, że zaczął coś robić, wypychać część uchodźców, żeby zamazać całą tę swoją bierność panującą przez lata. I polski rząd pomaga establishmentowi wygrać wybory, stłamsić powiedzmy te 25 proc. co najmniej społeczeństwa niemieckiego, które głosując na AfD, domaga się innego podejścia do kwestii migracji. Przecież Niemcy, jeśli wpuścili ich w 2015 roku, to już 10 lat to trwa. Mieli wystarczająco dużo czasu, żeby sprawdzić, kto zasługuje na odpowiedni status, a kto powinien być odesłany i to się nie działo. Oni w tej chwili, zamiast odsyłać tych ludzi do Afganistanu, czy do Pakistanu, czy do Syrii, przepychają ich na polską stronę. To jest wstyd, że polski rząd na to pozwala
— odparł gość Telewizji wPolsce24.
Były ambasador ujawnił, jak obecnie wygląda przejazd przez polsko-niemiecką granicę, na której cały czas obowiązują kontrole.
Miałem ostatnio okazję dwa razy próbować się przebijać przez Słubice, przez Frankfurt. To jest koszmar. I że polski rząd nie reaguje podobnymi sankcjami wobec Niemiec, to pokazuje naprawdę, że nie mamy polskiego rządu, tylko jakiś służalczy rząd, który powinien jak najszybciej zostać moim zdaniem po prostu zmieniony
— powiedział.
Niższość wobec Niemiec
Profesor Przyłębski został zapytany, na czym polega ta zależność Donalda Tuska od Niemiec.
To trudne pytanie, bo trzeba by sięgnąć prawdopodobnie do psychiki rządzących, zwłaszcza premiera Tuska, który jest jakby uzależniony mentalnie od Niemiec, ale też duża część społeczeństwa polskiego nie wyzwoliła się z takiego właściwie już dziś nieuzasadnionego mitu niemieckiej sprawności, niemieckiej wyższości, tego, że Niemcy nam urządzą. Ja pamiętam 89, 90 rok to myśmy zapatrzeni byli w Niemcy, bo to był wspaniale rozwijający się kraj i niektórym to zostało do dzisiaj
— mówił.
Nie potrafią poddać tego, co się dzieje na zachodzie i w szczególności w Niemczech żadnej refleksji, że jest to państwo jakby upadające w dużym stopniu także poprzez swoją politykę, a także poprzez system wartości, który został tak napiętnowany przez J.D. Vance’a w Monachium. Niewłaściwy system wartości, który powoduje, że Europa staje się miejscem najazdu ludzi z całego świata, którzy w sposób bezprawny, bez starania się o widzę, o prawo pobytu, po prostu uznają, że mają prawo się osiedlić, gdzie im się podoba
— kontynuował.
I na nasze szczęście ci przepychani do nas nachodźcy, starają się wrócić do Niemiec jakimiś sposobami, dlatego że ten nasz socjal jest tak słabiutki, że to w ogóle nie pozwala na to, żeby samemu przeżyć i wysłać jeszcze jakąś część do swojego miasteczka, wioski, do swojej rodziny. Więc oni próbują wrócić do Niemiec. Pewnie wielu się to jakoś udaje mimo kontroli, bo przemytnicy cały czas działają. Także tu jest coś w psychice tej części polityków, która w tej chwili rządzi. Taki rodzaj służalczości, poczucia kompleksu niższości wobec Niemiec, którzy rządzą i nam urządzą, a oni nie potrafią urządzić nawet u siebie
— dodał.
To wina Niemiec
Obecny w studiu redaktor Jacek Karnowski zapytał profesora, czy jego zdaniem Niemcy powinny wziąć na siebie odpowiedzialność za cały kryzys migracyjny.
Niezależnie skąd ten imigrant przyszedł, przez jaki kraj przeszedł, teoretycznie mają tutaj prawo stosowania prawa unijnego, czyli ten pierwszy kraj unijny powinien ich wziąć, to oni rozmontowali również te mentalne blokady w 2015 roku. Po prostu powiedzieli, że nie bronimy granic Europy i to do dzisiaj odbija się czkawką całemu kontynentowi. Te granice można bronić, ale to Niemcy to wszystko zniszczyli
— wskazał Jacek Karnowski.
To prawda. To Willkommenskultur które pani Merkel zainaugurowała, to była zachęta i system socjalny niemiecki. Oni wszyscy, nawet ci, co przypływają do Włoch, chcą do Niemiec tak naprawdę. Więc to Niemcy powinni zmienić pewne zasady i AfD, jeśli by uczestniczyło w rządzie jako nawet mniejszościowa partia obok CDU, na co się na razie nie zanosi, doprowadziłaby do tego, że obcięte by były socjalne świadczenia dla tej części właśnie migrantów, czy tzw. uchodźców i oni nie mieliby już takiego interesu
— odpowiedział były ambasador.
Jeśli chodzi o obronę granic, to oczywiście widzimy również, że Włochy czy Hiszpania bardzo słabo bronią. Też jest tam taka skłonność dużej części klasy politycznej, że trzeba te łodzie najpierw przyholować do siebie, zbudować dla nich jakieś osiedla, potem całymi miesiącami rozpatrywać to, czy oni są prześladowani we własnym kraju z jakiegoś powodu, czy nie, ci ludzie znikają nagle, a jak mają być odstawieni, bo nie przyznaje im się tego statusu azylu, to nagle się okazuje, że nie mają dokumentów albo w ogóle chowają się gdzieś
— mówił.
Tak było w Niemczech. Ja obserwowałem, jak były próby odesłania części azylantów, którzy azylu nie dostali, to nawet organizacje kościelne informowały ich, gdzie mają się schować, albo kiedy mają wyrzucić dokumenty, żeby kapitan statku nie przyjął ich do siebie. To nie tylko klasa polityczna, ale i społeczna. Muszą troszeczkę (…) skorygować swój system wartości. Europa nie jest jakimś rajem, który w nieskończoność może przyjmować migrantów z całego świata. Migrantów większości przypadków bez wykształcenia. Oni nie są w stanie się zintegrować z rynkiem pracy, bo niektórzy nawet nie umieją czytać
— zaznaczył.
ZOBACZ CAŁY PROGRAM:
CZYTAJ TAKŻE:
as/wPolsce24
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/721474-tylko-u-nas-prof-przylebski-polski-rzad-pomaga-niemcom