„Dość tego cyrku. W Ministerstwie Obrony Narodowej, zamiast ludzi, którzy zajmują się sztuką dyplomacji, kwestiami bezpieczeństwa, mamy osoby, które zajmują się sztuką cyrkową, bo jak można nazwać, chociażby pana ministra Cezarego minę Tomczyka, który jest bliskim współpracownikiem Rafała Trzaskowskiego […]. Obecna ekipa rządząca zaciągnęła hamulec ręczny na kontraktach zbrojeniowych. Cały czas nie ma nowych umów wykonawczych zawieranych z naszymi koreańskimi partnerami na czołgi K2, na wyrzutnie Chunmu czy też na armatohaubice K9” – podkreślił poseł PiS Andrzej Śliwka na konferencji prasowej z rzecznikiem partii Mateuszem Kurzajewskim.
Jak wskazał Andrzej Śliwka przed Ministerstwem Obrony Narodowej, „dość tego cyrku”.
W Ministerstwie Obrony Narodowej, zamiast ludzi, którzy zajmują się sztuką dyplomacji, kwestiami bezpieczeństwa, mamy osoby, które zajmują się sztuką cyrkową, bo jak można nazwać, chociażby pana ministra Cezarego minę Tomczyka, który jest bliskim współpracownikiem Rafała Trzaskowskiego, tak jak on w końcu jest wiceprzewodniczącym Platformy Obywatelskiej, osobę odpowiedzialną za kwestie infrastruktury, logistyki i ten człowiek zgubił ponad 200 min, które kursowały po Polsce, zagrażając bezpieczeństwu, polskim rodzinom, zagrażając bezpieczeństwu Polek i Polaków
— mówił poseł PiS.
Polityk wskazał, że „tak samo w Ministerstwie Obrony Narodowej mamy do czynienia z ludźmi, którzy jak mówili, jak coś przewidywali, to nigdy to się nie sprawdzało”.
No wystarczy, chociażby przypomnieć kwestie związane z naszym bezpieczeństwem, Polek i Polaków, związanych z nielegalnymi migrantami. To przecież właśnie pan Cezary Tomczyk jako rzecznik pani Premier Kopacz, bliski współpracownik Rafała Trzaskowskiego i Donalda Tuska, mówił o tym, że Polska jest w stanie przyjąć dowolną ilość migrantów. I co się dzieje? Można powiedzieć, że pan Tomczyk zmienił miejsce, ale jego poglądy w tym zakresie się nie zmieniły, ponieważ dzisiaj widzimy na dokumentach, które są pomiędzy urzędem do spraw cudzoziemców a Ministerstw Obrony Narodowej, że właśnie kwestią relokacji tych nielegalnych migrantów mają się zajmować żołnierze i znowu wracamy do kwestii związanych z infrastrukturą, logistyką, za które odpowiada właśnie pan minister Tomczyk
— zauważył.
Hamulec ręczny rządzących
Zaznaczył, że „zamiast skupić się na kwestiach fundamentalnych, na kwestiach kluczowych, przecież doskonale widzimy to, co się dzieje za naszą wschodnią granicą, powinniśmy jako Polska kontynuować tę dobrą drogę, tę dobrą ścieżkę związaną z wzmacnianiem naszego bezpieczeństwa, tak jak to było, chociażby za Mariusza Błaszczaka, obecna ekipa rządząca zaciągnęła hamulec ręczny na kontraktach zbrojeniowych”.
Cały czas nie ma nowych umów wykonawczych zawieranych z naszymi koreańskimi partnerami na czołgi K2, na wyrzutnie Chunmu czy też na armatohaubice K9. Mamy zasadniczy problem związany z tym, że nasi amerykańscy partnerzy cały czas czekają na kontrakty, które powinny zostać podpisane na wyrzutnie HIMARS. Blisko 47 sztuk tych wyrzutni. Cały czas jest brak umowy wykonawczej. Pomimo tego, że ci ludzie, którzy są tutaj za nami, pan Kłamczyk, pan Tusk, pan Trzaskowski, cały czas mówią o tym, jak dla nich ważne jest bezpieczeństwo, ale to tylko słowa, ponieważ nie ma tych kontraktów zbrojeniowych, o których mówili
— podkreślił.
„Sytuacja bez precedensu”
Andrzej Ślwika powiedział, że „w ubiegłym roku 20 miliardów złotych z funduszu wsparcia sił zbrojnych nie zostało wydatkowane, pomimo tego, że te środki były zabezpieczone, nie wydali tych środków”.
Mamy do czynienia z sytuacją bez precedensu po 89. roku, jeżeli mamy sytuację, w której aż 20 miliardów złotych nie jest wydatkowane, a potrzeby są ogromne, potrzeby są wielkie. Z drugiej strony, o tym pewnie będzie w szczegółach mówił pan rzecznik Kurzajewski. To to jest ta ekipa rządząca, która w znacznej mierze, jak coś mówiła, to błądziła. Można przypomnieć kwestie Wojsk Obrony Terytorialnych, gdzie pan Tomczyk tu myślę, że w dosyć dobrym anturażu dla niego mówił o tym, że Wojska Obrony Terytorialnej nie powinny powstać. Złożył wniosek o odrzucenie w pierwszym czytaniu projektu przedłożonego przez Ministerstwo Obrony Narodowej jeszcze za zarządów Prawa i Sprawiedliwości, które tworzyło ten rodzaj sił zbrojnych
— mówił polityk.
„Niebezpieczni amatorzy”
Wskazał, że „podobna rzecz miała miejsce, jeżeli chodzi o kontrakty, chociażby na F35”.
Wszyscy pamiętamy o tym doskonale, że ci ludzie, jak mogli i wypowiadali się w temacie bezpieczeństwa, to zawsze się mylili. To dotyczyło paktu migracyjnego, kontraktów zbrojeniowych, kwestii związanej z liczebnością wojska. Mamy do czynienia z niebezpiecznymi amatorami. I najgorsze w tym wszystkim jest to, że jeden z tych niebezpiecznych amatorów Rafał Trzaskowski, osoba, która tak naprawdę gdyby odpowiadała za nasze bezpieczeństwo, już dawno byśmy byli w łapach Putina, dzisiaj startuje na urząd prezydenta, a za nim stoją takie postacie jak pan Tomczyk czy jego patron polityczny Donald Tusk. Wiemy o tym wszyscy doskonale, że Rafał Trzaskowski, jak nie daj Boże, by wygrał wybory prezydenckie, będzie nie nawet długopisem, tylko cienkopisem Donalda Tuska, ponieważ będzie robił wszystko, co Donald Tusk chce
— podkreślił Andrzej Śliwka.
Polityk dodał, że „prawda jest taka, że działania na rzecz bezpieczeństwa Donalda Tuska doskonale obrazuje ta linia zdrady, linia obrony Polski”.
Chociaż ciężko bronić Polskę na linii Wisły. Można powiedzieć raczej linia obrony Republiki Federalnej Niemiec na linii Wisły. To pokazuje, jakie były ich prawdziwe intencje i jak troszczą się o nasze bezpieczeństwo, a może raczej bym powiedział, jak nie dbają o nasze bezpieczeństwo
— wyjaśnił poseł PiS.
MON zamienił się w cyrk
Wicerzecznik PiS Mateusz Kurzajewski również podkreślił, że „dość tego cyrku, bo nie ma już żadnych wątpliwości, że ten budynek za nami zamienił się w cyrk”.
Tylko taki cyrk, w którym nie ma kierownika ani nie ma repertuaru. Bo jak inaczej nazwać sytuację, w której główny minister obrony narodowej jest głównym tylko z nazwy, a tak naprawdę ograniczył się do roli postaci, która daje się fotografować na różnego rodzaju uroczystościach, a w rzeczywistości zajmuje się sprawami swojej partii
— wskazał polityk.
Zaznaczył, że „tę sytuację doskonale wykorzystał wiceminister kłamczyk, znaczy Tomczyk, wspomniany już przez pana posła Śliwkę, który realnie zarządza procesami, które odbywają się w resorcie obrony narodowej”.
Warto dodać, że bardzo kiepsko zarządza tymi procesami. Tę sytuację wykorzystał też senator Polski 2050, emerytowany generał z rodowodem w PRL, Mirosław Różański, który mówi się o tym, że jest głównym kadrowym w tej chwili w resorcie. Jest jeszcze kolejna tragiczna postać, czyli generał Stróżyk, szef neosłużby kontrwywiadu wojskowego, bliski współpracownik Donalda Tuska, wykonujący na jego zlecenie różne polityczne, żenujące zadania przez to jest faktycznie nieusuwalnym człowiekiem w resorcie. Jedną z kluczowych postaci
— wyjaśnił Mateusz Kurzajewski.
Kwestia rozwoju Wojska Polskiego
Zwrócił uwagę na fakt, że „te wszystkie aspekty, które poruszyłem, świadczą o tym, że wojsko polskie nie rozwija się w takim kierunku, w jakim rozwijać się powinno, uwzględniając aktualną sytuację geopolityczną, uwzględniając środowisko bezpieczeństwa, w którym się znaleźliśmy”.
Ale zanim przejdę do podsumowania tego tragicznego roku w wykonaniu koalicji 13 grudnia w resorcie obrony narodowej, chciałbym odnieść się krótko do postulatu, który wczoraj zgłosił wiceprzewodniczący Platformy Obywatelskiej Rafał Trzaskowski. Otóż ogłosił on utworzenie centrum weterana. No najprawdopodobniej ten postulat podsunął mu właśnie Cezary Kłamczyk, Tomczyk, przepraszam, ponieważ jest jego bliskim współpracownikiem i mówi się o tym, że gdyby nie daj Boże, Rafał Trzaskowski wygrał wybory prezydenckie, Cezary Tomczyk będzie szefem BBN-u. No to by oznaczało już totalny paraliż Wojska Polskiego. Otóż ten postulat dotyczył utworzenia centrum weterana, ale wszystko wskazuje na to, że panowie Tomczyk i Trzaskowski swoją wiedzę na temat wojska polskiego zakończyli na seansach czterech pancernych i psa w młodości, bo nie mają świadomości na temat tego, jak bardzo pan premier Błaszczak zadbał o to, aby zabezpieczyć środowisko weteranów, środowisko żołnierzy, którzy odeszli już ze służby
— powiedział.
„Trzaskowski i Tomczyk nie mają pojęcia”
Polityk podkreślił, że „wspomniane przeze mnie centrum weterana istnieje od wielu lat i aktywizuje żołnierzy, którzy zakończyli służbę, czyli jest to zadanie tożsame z tym, które zaproponował Rafał Trzaskowski”.
Ale są też Wojska Obrony Terytorialnej czy centra szkolenia dla wojsk zawodowych, gdzie zatrudnienie znalazło setki, jeśli nie tysiące żołnierzy po misjach zagranicznych, żołnierzy weteranów. Oni tam szkolą swoich młodszych kolegów, zarówno żołnierzy zawodowych, jak i ochotników. To świadczy o tym, że pan Trzaskowski i pan Tomczyk nie mają pojęcia o tym, co się dzieje w wojsku polskim i gdyby nie daj Boże, objęli stery w Pałacu Prezydenckim, nie będą się interesowali sprawami wojska polskiego. Wracając do kwestii tego, co działo się w ubiegłym roku w resorcie obrony narodowej. Pasmo nieszczęść, nieporozumień i kompromitacji. Trzeba wspomnieć o tym, że w ubiegłym roku śmierć poniosło podczas ćwiczeń i wykonywania zadań aż siedmiu żołnierzy Wojska Polskiego
— zauważył.
„To najczarniejsza seria po 1989 roku”
Mateusz Kurzajewski przyznał, że „to najczarniejsza seria po 1989 roku, uwzględniając oczywiście sytuację wewnątrz kraju”.
Trzeba wspomnieć o minach przeciwpancernych, które bez nadzoru podróżowały sobie po północnej Polsce, narażając na niebezpieczeństwo mieszkańców tamtej części naszego kraju. Trzeba wspomnieć, chociażby o żołnierzu, któremu postawione zostały zarzuty i który został zatrzymany tylko za to, proszę państwa, że bronił swojego życia i zdrowia i swoich kolegów przed nacierającą na niego hordą nielegalnych migrantów. To jest ich szacunek do munduru. To jest szacunek do munduru Trzaskowskiego i Tomczyka
— podkreślił polityk.
Wskazał, że „zarzuty postawione żołnierzom i jeszcze jedna sprawa, pan poseł Śliwka mówił o hamulcu ręcznym w sprawie kontraktów uzbrojeniowych”.
To samo dotyczy kwestii zwiększania liczebności wojska polskiego. Za czasów rządów Prawa i Sprawiedliwości pan premier Błaszczak realizował cel, jakim jest zwiększenie liczebności naszej armii do 300 tys. To był plan opracowany również przez sztab generalny. Ten plan, ta liczebność wynika z potrzeby zabezpieczenia dużej liczby sprzętu wojskowego, który był kupowany w naszych czasach, a także jeśli chodzi o uzupełnienie nowych jednostek, które powstają na wschodzie kraju po tym, jak pierwszy rząd PO-PSL zlikwidował ponad 600 jednostek organizacyjnych i ten proces szedł dobrze, bo w 2015, jak obejmowaliśmy władzę, było zaledwie 95 000 żołnierzy. W 2020, jak oddawaliśmy władzę, było 200 000 żołnierzy
— powiedział Mateusz Kurzajewski.
„System po prostu ich wypluł”
Jak zapytał „i co się stało w ubiegłym roku?”.
Proszę państwa, dwie liczby. W 2023 roku, ostatnim roku rządów Prawa i Sprawiedliwości, liczebność Wojska Polskiego wzrosła o 30 000 nowych żołnierzy. A ile było w ubiegłym? 10 000. I to nie jest tak, że nie ma chętnych do tego, żeby służyć w armii, bo dziesiątki tysięcy osób złożyło swój akces, tylko system po prostu ich wypluł ze względu na ten bezwład, który panuje tutaj w resorcie obrony narodowej. I proszę państwa, ostatnia rzecz. Obywatelski kandydat na prezydenta Karol Nawrocki traktuje sprawy bezpieczeństwa priorytetowo. Zapowiedział, że będzie dbał o to, aby armia rozrosła się do 300 000. Zapowiedział, że będzie wywierał presję na rząd, niezależnie na to, jaki rząd będzie pełnił władzę, aby wojsko polskie było nowoczesne, liczne i silnie osadzone w polskich sojuszach. I nie ma żadnych wątpliwości, że jeśli Karol Nawrocki zostanie prezydentem Polski, to Polska będzie bezpieczna. W przeciwieństwie do tego, gdyby nie daj Boże, prezydentem został wiceprzewodniczący Platformy Obywatelskiej, który o wojsku polskim nie ma pojęcia
— zaznaczył.
CZYTAJ WIĘCEJ:
nt
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/721163-sliwka-w-mon-mamy-osoby-ktore-zajmuja-sie-sztuka-cyrkowa