Prokurator Generalny Adam Bodnar podjął decyzję o zawieszeniu prokuratora Michała Ostrowskiego. Do sprawy sam zainteresowany odniósł się na antenie Telewizji wPolsce24. Zastępca Prokuratora Generalnego zwrócił uwagę m.in. na fakt, że obecny minister sprawiedliwości otrzymał od niego plan czynności śledczych.
Michał Ostrowski pytany był o to, skąd taka decyzja Adama Bodnara w jego sprawie. Zastępca Prokuratora Generalnego mówił m.in. o planowanych przez niego czynnościach.
Być może pan prokurator Bodnar zapoznał się z aktami tej sprawy i zobaczył, że to są bardzo istotne, poważne zeznania, że dokumenty, które zabezpieczyłem świadczą, że jest uzasadnione podejrzenie popełnienia przestępstwa ustrojowego zamachu stanu i po prostu postanowił, żebym dalej tych czynności nie wykonywał. Podjąłem czynności, by przesłuchać kolejnych świadków, w tym marszałka Sejmu, pana posła Kaczyńskiego, pana posła Wąsika, panią prezes Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych, ale niestety nie jest mi to dane, by te czynności wykonywać. Chciałbym tylko powiedzieć, bo już gdzieś to wybrzmiało, że również pan Prokurator Generalny otrzymał plan czynności śledczych
— mówił prok. Ostrowski.
Rejestracja sprawy
Prokurator Ostrowski tłumaczył, że zawiadomienia o popełnieniu przestępstwa przywiózł urzędnik z Trybunału Konstytucyjnego, który przeszedł pełną procedurę wejścia do budynku.
Zawiadomienie do mnie trafiło do punktu kancelaryjnego, jakim jest, a przynajmniej był mój gabinet. Zostało zarejestrowane w taki sposób, jak należy i zostało wprowadzone do systemu informatycznego prokuratury. Ja dosłownie godzinę po wszczęciu tego śledztwa poinformowałem pisemnie o tym fakcie p. prokuratora generalnego i zwróciłem się, żeby on spowodował kolejną rejestrację tej sprawy
— powiedział prok. Ostrowski.
Sprowadzanie tego ważnego śledztwa do numerków jest niepoważne i drugorzędne
— dodał.
Bodnar przejrzał akta?
Prokurator Michał Ostrowski zaznaczył też w Telewizji wPolsce24, że w pierwszym piśmie z 5 lutego poinformowało wszczęciu śledztwa i wskazał, że prokurator generalny Adam Bodnar nie powinien zapoznawać się z materiałami.
Dlatego, że sprawa dotyczy również jego, natomiast jeżeli wydał mi kolejne polecenie, żebym mu te materiały nadesłał, to ja zgodnie z jego poleceniem, co do dnia i godziny, je wykonałem z prośbą o niezwłoczny zwrot tych akt
— mówił prok. Ostrowski.
A być może pan prokurator Bodnar zapoznał się z aktami tej sprawy. Zobaczył, że to są bardzo istotne, poważne zeznania, że dokumenty, które zabezpieczyłem świadczą o tym, że jest uzasadnione podejrzenie popełnienia przestępstwa ustrojowego zamachu stanu i po prostu postanowił, żebym dalej tych czynności nie wykonywał
— zaznaczył.
Dodał, że nie ma sobie nic do zarzucenia, zwłaszcza w kwestii rzekomego niedopełnienia wymagań proceduralnych.
Najważniejszy dla mnie jest kodeks postępowania karnego i kodeks karny. Ja wszystkie normy zawarte w tych ustawach wypełniłem. Wydałem postanowienie o wszczęciu śledztwa, przesłuchałem świadków, w tym I prezes Sądu Najwyższego, przewodniczącą Krajowej Rady Sądownictwa, także byłego premiera, byłego wicepremiera. Zrobiłem to, co do mnie należało
— wyjaśniał.
Ja świadków przesłuchałem pod rygorem odpowiedzialności karnej za składanie fałszywych zeznań. O tym, że świadkowie byli wezwani do prokuratury i że się zgłosili, to przecież też był fakt znany
— uzupełnił.
Zarzuty o prywatne śledztwo
Odsunięty od sprawy prok. Ostrowski skomentował też, że być może właśnie kaliber sprawy, czyli ustrojowy zamach stanu tak przeraził Adama Bodnara.
Nie wiem, czy go to przeraziło czy nie przeraziło. Chodzi o to, że został poinformowany o wszystkim do czego mnie zobowiązał. Chociaż równie dobrze ja mógłbym stwierdzić, że on jest osobą nieuprawnioną do otrzymania tych dokumentów, ale mimo wszystko w ramach hierarchii służbowej podporządkowałem się decyzji pana prokuratora generalnego i przekazałem mu te materiały, co też świadczy o tym, że to nie jest moje prywatne śledztwo
— zauważył.
Z jednej strony słyszeliśmy, że sprawy nie ma, że jest prywatne śledztwo, dobro prokuratury, godność prokuratora i tak dalej, po to tylko, żeby na koniec konferencji usłyszeć, że jednak sprawa istnieje i została przekazana, albo będzie przekazana innemu referentowi. Nie da się tego tak po prostu obśmiać i stwierdzić, że sprawy nie było
— dodał.
mly/nt/Telewizja wPolsce24
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/721021-tylko-u-nas-czego-obawia-sie-bodnar