W pogoni za wyborczym sukcesem prezydent Warszawy stał się mistrzem żenady i kiczowatego pozerstwa.
To zdjęcie mówi o Rafale Trzaskowskim wszystko. Pojawiło się 8 lutego 2025 r. na platformie X we wpisie dziennikarza Jędrzeja Bieleckiego, w związku z wywiadem, jakiego Rafał Trzaskowski udzielił „Rzeczpospolitej” (poza Bieleckim jeszcze Jackowi Nizinkiewiczowi). Trzej panowie siedzą przy biurku prezydenta Warszawy, a na nim po obu stronach leżą kupki książek. W telewizorze odbijają się regały z książkami w gabinecie, więc te kupki na biurku sprawiają wrażenie ustawki.
O tym, po co ten pic z książkami na biurku (nie widać teczek czy segregatorów z dokumentami) najwięcej mówi słabo widoczny magazyn „Monocle” (numer z lutego 2025 r.). To wydawany w Londynie przewodnik dla aspirujących światowców (lub już zaliczających się do tej grupy) tudzież dla snobów. Redakcja przedstawia to wydanie jako niezbędnik, który „pomoże rozpocząć nowy rok na właściwym kursie”. Nabywca magazynu ma szansę poznać „25 osób, miejsc i pomysłów, które wstrząsną światem”. Może to być australijski szef kuchni Neil Perry. Może to być projektantka Jil Sander, która w Hamburgu opowie o aktualnych trendach. Może to być wizyta w Los Angeles, aby „odkryć najlepsze miejsca na lunch, najlepsze sklepy i barwne kryjówki”. Można to być opowieść o modzie w Japonii. O tym, co słychać w Nairobi, w Hongkongu, Nuuk, Seulu, Helsinkach, Kansas City albo w Pradze. Wystarczy przekartkować „Monocle” i już pan Rafał jest trendy oraz światowy.
Na bieżące pozerstwo najlepszy jest magazyn „Monocle”, ale na pozerstwo fundamentalne to za mało. Do tego są potrzebne „poważne” książki, najlepiej po angielsku, choć sporo z nich było tłumaczonych na polski. Trzy z tych książek wskazują na ambicje prezydenta Warszawy. Pierwsza to Christophera Hibberta biografia „Disraeli. A personal history” („Disraeli. Historia osobista”). Benjamin Disraeli był premierem Wielkiej Brytanii (pierwszym żydowskiego pochodzenia) w 1868 r. i w latach 1874-1780. Druga to Roya Jenkinsa „Gladstone”. William Gladstone był brytyjskim premierem w latach 1868-1874, 1880-1885, 1886 i 1892-1894. Trzecia to autobiografia Billa Clintona (42. prezydenta USA) „Obywatel. Moje życie po Białym Domu” (to drugi tom autobiografii).
Trzaskowski umieścił na biurku jeszcze książkę o kimś, kogo nie lubi. Tak jak na pewno nie lubi 45. i 47. prezydenta USA Donalda Trumpa dziennikarz Bob Woodward. To autor wyeksponowanej przez Trzaskowskiego książki „Rage” („Wściekłość”), czyli paszkwilu poświęconego pierwszej prezydenturze Donalda Trumpa (głównie chodzi tam o rządzenie w czasie pandemii COVID-19).
O tym, że Rafał Trzaskowski ma ekscentryczne hobby mają świadczyć kolejne książki wyeksponowane na biurku. To m.in. Anthony’ego Kaldellisa „The New Roman Empire. A History of Bizantium” („Nowe Cesarstwo Rzymskie. Historia Bizancjum”. To Paula Stratherna „The Borgias. Power and Fortune” („Borgiowie. Władza i bogactwo”). To Petera Sarrisa „Iustinian. Emperor, Soldier, Saint” (Justynian. Cesarz, żołnierz, święty”. To Tima Jeala „Stanley: The Impossible Life of Africa’s Greatest Explorer” („Stanley: Niemożliwe życie największego odkrywcy Afryki”) - o Henrym Mortonie Stanleyu, dziennikarzu, odkrywcy i awanturniku, współtwórcy m.in. belgijskiej kolonii w Kongo.
Z kolei wyłożenie na biurko książek Leslie McDonnell „Insignia of World War II” („Insygnia II wojny światowej”), Petra Snowa „World War II Map by Map” („II wojna światowa. Mapy”.) czy czterech tomów z serii „An Illustrated Encyclopedia of Uniforms…” (Ilustrowana encyklopedia mundurów…” wydawnictwa Lorenz Books, m.in. autorstwa nieżyjącego już Digby’ego Smitha, to ma być dowód na wąską specjalizację w ramach pozytywnej szajby (o ile jest ona pozytywna).
Poprzez własne biurko musiał też Trzaskowski wyrazić upodobanie, a przynajmniej sympatię do „słodkiego, miłego życia”, stąd wśród książek ta Shawna Levy’ego „Dolce Vita Confidential – Fellini, Loren, Pucci, Paparazzi, and the Swinging High Life of 1950s Rome” („Poufne dolce vita” – Fellini, Loren, Pucci, paparazzi i swingujące życie w Rzymie lat 50.”). To opowieść o świecie gigantów kina - Federico Felliniego i Sophii Loren, projektantów mody w rodzaju Emilio Pucciego, podglądanych przez ówczesnych paparazzi, a czas spędzających głównie w Cinecitta (filmowym mieście).
Ambicje intelektualne Rafała Trzaskowskiego miałoby wyrażać umieszczenie na biurku książki „Nexus. A Brief History of Information Networks form the Stone Age to AI” (Nexus. Krótka historia informacji od epoki kamienia do sztucznej inteligencji”) Yuvala Noaha Harariego. To autor mocno przereklamowany, ale Trzaskowski może jeszcze o tym nie wiedzieć. Wie natomiast, że splendoru przysporzy mu wyeksponowanie wyboru listów między Marią Skłodowską-Curie i Albertem Einsteinem (wyjątkowo po polsku). Po polsku jest też album wydawnictwa Arkady „Rijksmuseum w Amsterdamie”, mający zapewne świadczyć, że Rafał Trzaskowski jest za pan brat z najwybitniejszymi dziełami sztuki.
Z własnych doświadczeń piszącego te słowa oraz ze zdjęć, jakie można znaleźć nie sposób porównać książkowej wystawy na biurku (służbowym) Rafała Trzaskowskiego do biurka kogokolwiek innego. Gdyby to były jego lektury w pracy, oznaczałoby to, że nic nie robi. Jeśli to miałaby być pomoc (np. naukowa) w pracy, te akurat książki w niczym by nie pomogły. Nie są to też prezenty dla gości, bo raczej dotyczyłyby Warszawy. Jako dekoracja to pretensjonalny kicz. Pozostaje więc ich funkcja popisywania się, szpanowania. I to jest akurat żałosne.
Jeśli Rafał Trzaskowski nie ma kompleksów, co często podkreśla podczas swego wyborczego objazdu Polski, to książki na biurku absolutnie temu przeczą. Eksponowanie tych wszystkich tytułów dowodzi, że Trzaskowski jest zlepkiem kompleksów, które leczy infantylnym eksponowaniem książek mających świadczyć, jaki jest wyjątkowy, oczytany, jak szerokie ma zainteresowania, horyzonty itp. Nikt poważny nie ocenia ludzi po książkach na biurku, w dodatku w takim miejscu kompletnie zbędnych. Nikt poważny w tak infantylny sposób się nie prezentuje, bo to wywołuje tylko uśmiech politowania. A to wszystko dowodzi, jakim Trzaskowski jest pozerem, jak jest sztuczny, jak wiele ma kompleksów i jak bardzo chce te wszystkie braki przykryć. Tylko wybrana przez niego metoda te wszystkie braki i kompleksy tylko wzmacnia i eksponuje. W efekcie to wszystko jest żałosne i żenujące.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/720860-kompleksy-trzaskowskiego