Jeśli Karol Nawrocki ma wygrać wybory prezydenckie, musi składać śmiałe, daleko idące propozycje. Co bardzo ważne, muszą być to propozycje odnoszące się do realnych problemów wyraźnej większości Polaków. Muszą to być także propozycje, które ogniskują debatę, także z obozem Rafała Trzaskowskiego. Jeśli bój toczy się na wybranym przez kandydata polu, to znaczy, że cel został osiągnięty, a zwycięstwo jest znów bliżej.
Tak jest w przypadku deklaracji w sprawie obniżenia cen prądu, złożonej przez kandydata obywatelskiego na prezydenta. Przypomnijmy: zapowiedział on obniżenia cen energii elektrycznej o 33 proc. w ciągu 100 dni od objęcia urzędu prezydenta.
Słychać głosy, że to propozycja nierealna, bo przecież wykraczająca poza kompetencje głowy państwa. Ci, którzy tak twierdzą, pomijają sprawę dynamiki politycznej, która znaczy więcej niż formalne regulacje. Świeżo wybrany większością głosów prezydent Rzeczypospolitej ma potężny, nowiutki mandat demokratyczny. Za jego pomocą może zbudować dźwignie, które wymuszą na większości rządowej podjęcie wskazanych działań. Może odmówić współpracy, może warunkować swoje działania współpracą rządu we wskazanych przez siebie obszarach. Jeśli większość odmówi, przyspieszy swój i tak nieuchronny upadek. Naprawdę, trzeba małej wyobraźni by sądzić, że prezydent z nowiutkim kapitałem politycznego zwycięstwa będzie miał taką samą pozycję, jak prezydent, który kończy swoją kadencję.
Kampania wyborcza nie jest uczciwa. Jednej ze stron zabrano pieniądze, uruchomiono przeciw niej przemysł prokuratorsko-sądowych prześladowań i, tradycyjnie już, przemysł kłamstwa. Ale zwycięstwo nadal jest możliwe, o ile Polacy zobaczą nadzieję na lepszą przyszłość. A nie zobaczą, jeśli kandydat nie będzie miał nic do zaproponowania w sprawach zasadniczych, w tym bytowych.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/720826-propozycja-w-sprawie-cen-pradu-to-strzal-w-dziesiatke