„Komisja absolutnie miała prawo, żeby o godzinie 10.30 podjąć taką, a nie inną decyzję”- stwierdził Adam Bodnar, minister sprawiedliwości i Prokurator Generalny, na antenie radiowej Trójki. Szef MS komentował w ten sposób zeszłotygodniowy blamaż niekonstytucyjnej komisji śledczej ds. Pegasusa, która uciekła przed przesłuchaniem Zbigniewa Ziobry, byłego ministra sprawiedliwości. Wcześniej komisja, którą TK uznał we wrześniu 2024 r. za niezgodną z konstytucją (z tego względu były szef MS kilkakrotnie odmawiał stawiennictwa), zdecydowała, że Ziobro ma zostać doprowadzony na przesłuchanie przez policję. Kiedy 31 stycznia dokładnie tak się stało, gremium towarzyskie pani Sroki w pośpiechu zamknęło posiedzenie, przegłosowując 30-dniowy areszt dla polityka opozycji.
Były szef MS Zbigniew Ziobro 31 stycznia został zatrzymany przez policję w celu przymusowego doprowadzenia na posiedzenie komisji śledczej ds. Pegasusa. Wcześniej, mimo wezwań, nie stawiał się tam zarówno ze względów zdrowotnych, jak i z uwagi na orzeczenie TK z września 2024 r. Pomimo zatrzymania Ziobry komisja zakończyła posiedzenie, ponieważ nie stawił się na niej punktualnie o 10.30 i zagłosowała za zastosowaniem wobec niego aresztu. Opinia publiczna uznała to za „ucieczkę” przed ściganym świadkiem. W rozmowie z portalem wPolityce.pl Przemysław Wipler, wiceprzewodniczący komisji i jedyny w prezydium przedstawiciel opozycji, stwierdził:
Jest jasne, że komisja wolała aresztować Zbigniewa Ziobro niż go dzisiaj przesłuchiwać. Wiedząc, że jest w budynku i zaraz może wejść na salę, postanowiono o zawnioskowanie o zgodę Sejmu na aresztowanie go. Jest to niepotrzebne, nie służy misji i celowi powołania komisji. To jest czysta polityka.
CZYTAJ TAKŻE:
Bodnar broni niekonstytucyjnej komisji
Co na to obecny minister sprawiedliwości Adam Bodnar? W Programie Trzecim Polskiego Radia stwierdził:
Komisja absolutnie miała prawo, żeby o godzinie 10.30 podjąć taką, a nie inną decyzję.
Minister przekonywał, że „cała historia została zaaranżowana” przez polityka opozycji.
Musimy zdawać sobie sprawę z tego, w jaki sposób ta cała historia została zaaranżowana przez Zbigniewa Ziobro. Jak na wiele różnych sposobów starał się on wcześniej unikać stawiennictwa przed komisją i nawet ten dzień, ten piątek został w taki sposób przez niego przygotowany, byleby tylko utrudnić komisji działania
— stwierdził Bodnar.
Bodnar opowiada o „standardach przyzwoitego obywatela”
Szef MS zwrócił uwagę, że Ziobro nie chciał dochować - jak mówił - standardu przyzwoitego obywatela, który powinien, co do zasady, stawić się na 15-30 minut przed wskazanym terminem.
Tak, aby nie było żadnych wątpliwości, że ta osoba szanuje prawo, szanuje obowiązujące procedury i nie stawia się wyżej niż inni obywatele
— zaznaczył.
Ależ szanuje prawo, dlatego odmawiał stawiennictwa przed niekonstytucyjną komisją, która w dodatku zaangażowała sąd i liczne siły policyjne do siłowego doprowadzenia byłego ministra, po czym na biegu kończyła posiedzenie, wiedząc, że świadek jest już w Sejmie.
Pytany o to, czy w związku z tym Ziobro zasługuje na karę w postaci aresztu Bodnar odpowiedział, że „to nie jest kwestia czy zasługuje czy nie”.
Po prostu taka jest następna konsekwencja proceduralna. Jeżeli nie został dopełniony obowiązek stawiennictwa w terminie na posiedzenie komisji, to komisja podjęła taką, a nie inną decyzję
— mówił.
I teraz wniosek (komisji) trafia na moje biurko jako Prokuratora Generalnego. Ja to przekazuję następnie do marszałka Sejmu i parlamentarzyści będą podejmowali decyzję, a później jeszcze i tak przecież na to musi się zgodzić sąd
— dodał.
Myślę, że Zbigniewowi Ziobro na tym zależało właśnie, żeby doprowadzić do jakiejś sytuacji prowokacyjnej, żeby ta sytuacja była nagrywana przez media, żeby ta sytuacja była nagrywana przez media, później była przedmiotem szerokiej debaty publicznej natomiast rzekomo opresyjnego państwa
— stwierdził szef MS.
CZYTAJ TAKŻE:
„Zastraszanie sędziów” i wątek Romanowskiego
Minister skrytykował też Ziobrę za - jak mówił - „atakowanie” sędzi Sądu Okręgowego w Warszawie Anny Ptaszek, która w ubiegłym tygodniu wydała postanowienie o zatrzymaniu i przymusowym doprowadzeniu Ziobry na posiedzenie komisji.
Mówienie, że taka osoba nie ma miejsca w sądownictwie, że wydaje upolitycznione decyzje, wydaje mi się czymś, co nie przystoi byłemu ministrowi sprawiedliwości
— mówił.
Myślę, że po raz kolejny, poprzez taką presję medialną, chce doprowadzić do tego, aby sędziowie nie czuli się wolni w wydawaniu swoich decyzji. Strach jest jedną z metod sprawowania władzy.
Czyli chce zastraszyć sędziów w Polsce?
— dopytywała silnie rozemocjonowana Renata Grochal, a Bodnar wyliczał sędziów „zastraszanych” za rządów PiS, m.in. Igora Tuleyę, Pawła Juszczyszyna czy Waldemara Żurka.
Zarówno prowadząca, jak i jej rozmówca „zapomnieli” najwyraźniej, że sędzia Anna Ptaszek, w 2022 r. otrzymała pięć zarzutów dyscyplinarnych. Portal OKO.press pisał w tamtym okresie, że „jej ‘winą’ jest to, że wykonała wyroki ETPCz oraz TSUE”. W jaki sposób? Podważając status innej sędzi, powołanej w 2018 r. i odmawiała wspólnego orzekania z tą osobą.
Grochal pytała, czy Bodnar nie obawia się, że Zbigniew Ziobro „ucieknie np. na Węgry, jak pan Romanowski”.
Z tego co wiem, pan minister Ziobro swoje centrum aktywności ma w Brukseli, tam mieszka jego żona i dzieci. I myślę, że przypadek pana Romanowskiego jest naprawdę tutaj wyjątkowy, takie „złote kajdanki”, które sobie nałożył przez przebywanie na terytorium Węgier przez najbliższe miesiące, lata
— stwierdził.
Dopytywany o akt oskarżenia wobec Marcina Romanowskiego, szef MS odparł:
Myślę, że jesteśmy bardzo blisko, jeśli chodzi o już nawet nie przygotowanie, ale wysłanie tego aktu oskarżenia do sądu. Natomiast myślę, że w sprawie pana Romanowskiego jeszcze sporo się będzie działo - z jednej strony działania prawne, polityczne, dyplomatyczne. Trwa cały czas procedura wykonania ENA. Ale oczywiście nie oznacza to, że śledztwo ws. Funduszu Sprawiedliwości jest zamknięte.
To symptomatyczne, że ani redaktor Grochal, ani ministra Bodnara nie interesowała przyczyna, dla której były szef MS nie stawiał się przed komisją, tj. orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego z września 2024 r. Zapewne dlatego, że prowadząca i jej gość Trybunału Konstytucyjnego po 2016 r. nie uznają, przy czym już w poprzednich latach zdarzało się, że TK orzekał ws. konstytucyjności danej komisji śledczej - albo samego jej powołania, albo niektórych jej działań.
Grochal ani Bodnara nie interesowały też chociażby koszty ostatniego przedstawienia komisji. A szkoda, bo zapewne wielu Polaków chętnie by się o tym dowiedziało, zwłaszcza, gdy od dłuższego czasu związkowcy, a za nimi media, alarmują w sprawie fatalnej sytuacji w polskiej policji. To kpiny z prawa, funkcjonariuszy, Sejmu, a nade wszystko - polskich obywateli.
jj/PR3
CZYTAJ TAKŻE:
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/720282-bodnar-broni-niekonstytucyjnej-komisji-sroki-miala-prawo