”Gazeta Wyborcza” poinformowała, że prezes PZU Artur Olech został bardzo nieoczekiwanie odwołany ze swej funkcji, a na jego miejsce powołano Andrzeja Klesyka. Sprawa jest o tyle dziwna, że Klesyk dopiero niedawno został powołany do rady nadzorczej PZU, a prezes Olech miał dostać dobę na to, by uprzątnąć swoje rzeczy i opuścić gabinet. Interesujące jest też zaangażowanie w sprawę Jana Krzysztofa Bieleckiego, który miał wpłynąć na zmianę w PZU.
Prezes Olech pełnił swoją funkcję w PZU od marca 2024 r. i jego powołanie w wyniku wygrania procedury konkursowej było przyjęte z zadowoleniem przez branżę ubezpieczeniową. Oczekiwano, że jest to człowiek apolityczny, specjalista, nie angażujący się w bieżącą politykę, a jednym z postulatów nowej koalicji rządzącej było „odpolitycznienie” PZU.
W tym kontekście informacja o jego prędkim odwołaniu jest szczególnie zastanawiająca, zwłaszcza że Olech miał dostać 24 godziny na opuszczenie gabinetu i zabranie swoich rzeczy. Miał również dostawać telefony od swoich zdezorientowanych współpracowników, którzy nie mogli uwierzyć, że Skarb Państwa znów dokonuje zmian w kontrolowanych przez siebie spółkach.
To decyzja czysto polityczna. Nie chodziło o kwestie zarządzania spółką, ale o to, że prezes zbyt wolno rozliczał z błędów poprzedni zarząd, mianowany przez rząd PiS. Obecnemu premierowi zależy teraz przede wszystkim na tym, żeby pokazać, jak źle było za poprzedniego rządu, a nie skupiać się na kwestiach merytorycznych
— zaznaczyła w rozmowie z „Wyborczą” osoba z branży, która pragnie pozostać anonimowa.
Ingerencja Bieleckiego
Dodatkowej pikanterii sprawie przydaje fakt, że z informacji, do których dotarła „Wyborcza” wynika, iż to Jan Krzysztof Bielecki stał za decyzją o zmianie na szczycie PZU. Bielecki ma mieć wolną rękę w tym zakresie i to on rzekomo kształtuje politykę kadrową w spółkach Skarbu Państwa. Były premier jest doradcą rządu Donalda Tuska, a od 2015 szefuje międzynarodowej Radzie Partnerów EY Polska.
Rada nadzorcza podjęła decyzję w sprawie prezesa zarządu PZU, ale jest oczywiste, że jest ona zgodna z punktem widzenia ministra aktywów państwowych
— wyjaśniał departament komunikacji resortu aktywów państwowych.
Minister oczekuje od pełniącego obowiązki prezesa zarządu PZU Andrzeja Klesyka dokładnej analizy dotychczasowej pracy wszystkich członków zarządu, a od rady nadzorczej sprawnego procesu wyboru nowego prezesa
— uzupełniono w oświadczeniu.
Odwołanemu prezesowi miało się zarzucać również to, że aktywnie wspierał powodzian, pojawiając się osobiście po wrześniowych powodziach na Dolnym Śląsku.
Zostało to potraktowane, jakby miał zakusy polityczne. Na miejscu powodzi powinni być politycy, a nie prezesi firm. To dla niektórych wyglądało jakby chciał się wypromować, żeby później pójść do polityki
— powiedział informator „Wyborczej”.
CZYTAJ TEŻ:
maz/wyborcza.biz
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/720216-zwolniony-bo-wspieral-powodzian-prezes-pzu-odwolany