Zaprezentowany przez Rząd RP „Program ochrony wyborów. Parasol Wyborczy” trudno uznać za projekt przełomowy i adekwatny do zagrożeń. Większość opisanych działań to powtórzenie zabezpieczeń stosowanych przy okazji wyborów od lat. Konferencja Ministra Cyfryzacji oraz Ministra Koordynatora Służb Specjalnych dotycząca zabezpieczenia wyborów koncentrowała się raczej na propagandowym przekazie, a nie realnym zwalczaniu zagrożeń przed jakimi stoi Polska.
Plusem, ale i oczywistością, proponowanych rozwiązań jest wpisanie w plan działań służb państwowych odpowiedzialnych za bezpieczeństwo RP. Zagrożenia dla wyborów mogą mieć charakter prób destabilizacji państwa, wytworzenia chaosu w Polsce w realnym świecie, ale przede wszystkim działań w cyberprzestrzeni oraz kampanii dezinformacyjnych. Zaangażowanie w ochronę wyborów struktur odpowiedzialnych za bezpieczeństwo narodowe jest zupełnie oczywiste i nie jest niczym nowym. Włączenie w plan ochrony wyborów ABW, Policji, służb wywiadowczych, Zespołów CSiRT poziomu krajowego, policyjnego biura ds. zwalczania zagrożeń w cyberprzestrzeni jest naturalne. Muszą one podejmować swoje działania na rzecz bezpieczeństwa państwa, rozumiane jako zwalczanie zagrożeń w realnym i wirtualnym świecie. Należy jednakże podkreślić, że działania takie były podejmowane w ostatnich latach za każdym razem, gdy w Polsce miały miejsca ważne wydarzenia państwowe, m. in. takie jak wybory. Prezentowanie systemu, jako czegoś zupełnie nowego, opartego na nieznanych i niepraktykowanych do tej pory działaniach, jest zwykłą propagandą Rządu RP.
W ostatnich latach służby zawsze traktowały okres wyborów, jako okres podwyższonego ryzyka. To wtedy pojawiają się bowiem dodatkowe zagrożenia, które wielokrotnie materializowały się w ostatnich latach, np. fałszywe alarmy bombowe, nasilone operacje dezinformacyjne, fałszywe informacje o zagrożeniach, operacje dyskredytujące polityków, czy polaryzujące społeczeństwo itd. Polskie służby – specjalne, wywiad, kontrwywiad, mundurowe – zawsze pracowały w trybie zwiększonej czujności i gotowości do działania właśnie w czasie kampanii wyborczych. Rutynową działalnością jest również zapowiadana działalność profilaktyczna dot. cyberbezpieczeństwa. Szkolenia dla sztabów wyborczych, czy pracowników Krajowego Biura Wybiorczego, pentesty systemów i ochrona systemów wykorzystywanych do zliczania głosów – to wszystko było prowadzone w poprzednich latach przez służby. Trudno mówić tu o jakimkolwiek nowatorskim podejściu. Służby robią to od dawna.
Służby specjalne od dawna również prowadzą działania monitorujące i identyfikujące operacje dezinformacyjne przeciwko Polsce. Te możliwości były rozwijane w czasie poprzednich rządów. To właśnie służby specjalne mają potencjał, żeby dobrze zwalczać zagrożenia, które mają różnorodną naturę – operacje dezinformacyjne to jedynie część działań wywiadowczych z użyciem środków aktywnych. Polskie służby od wielu lat są zaangażowane w rozpoznawanie i neutralizowanie takich działań w znacznie szerszym spektrum wykorzystywanych metod. Monitoring dotyczy oczywiście także działań propagandowych i operacji dezinformacyjnych. Dzięki polityce z czasów poprzedniego rządu aktywność polskich służb w tej sprawie została wzmocniona. Służby specjalne mają ogromny potencjał i wiedzę dotyczącą monitorowania zagrożeń zw. z dezinformacją. Muszą jednak mieć możliwość współpracy z kimś, kto realnie będzie potrafił neutralizować zagrożenia poprzez działania podejmowane przez czynnik rządowy i polityczny. To już zadanie znajdujące się poza właściwością służb specjalnych. W planie ochrony wyborów nie ma natomiast zaplanowanych takich mechanizmów. Nie wiadomo, kto będzie odpowiadał za wykorzystanie informacji z rozpoznania zagrożeń. To bardzo poważna luka, która odciśnie się na skuteczności i realnych możliwościach mitygowania zagrożeń.
Planowana aktywność na rzecz ochrony wyborów zaprezentowana przez Ministra Cyfryzacji została również bezpodstawnie przedstawiona jako nowatorskie działania. Wszystko, co zamierza robić NASK wynika z ustawowych obowiązków tej instytucji, rozumianej jako CSiRT poziomu krajowego, zgodnie z Ustawą o Krajowym Systemie Cyberbezpieczeństwa. NASK również w poprzednich latach prowadził rozpoznanie wskazanych kanałów informacyjnych, wskazywał wątki mające potencjał dezinformacyjny, prowadził szkolenia i profilaktykę cyberbezpieczeństwa. Działania zaplanowane obecnie nie są więc niczym nowym.
Podsumowując, Rząd zaprezentował szereg działań, które należy ocenić jako kontynuacje dobrych praktyk stosowanych w poprzednich latach. Choć to pozytywne, trudno uznać ten plan za przełomowy czy doszukać się w nim nowoczesnego podejścia do tematu. Prezentacja i konferencja Ministrów odpowiedzialnych za projekt miała raczej charakter propagandowy.
Dużą słabością jest natomiast brak jednoznacznie określonego ośrodka odpowiedzialnego za działania państwa polskiego w tym okresie. Należy wskazać na duże rozdrobnienie działań, zaangażowanie wielu różnych instytucji, stosowanie różnych metod neutralizowania zagrożeń oraz różnych, czasami zupełnie niespójnych, siatek pojęciowych. To, a także fakt, że przeciwko Polsce są prowadzone działania z użyciem wielu specjalistycznych metod, wymaga budowy na poziomie Rządu RP jednostki profesjonalnie koordynującej prace na rzecz bezpieczeństwa wyborów. Dziś nie ma takiego ciała, a zespoły specjalistów w tej dziedzinie stworzone za poprzedniego rządu zostały rozwiązane – ich dorobek nie jest kontynuowany. Zapowiadana budowa zespołu międzyresortowego, który miałby się tą sprawą zajmować, jest krokiem w dobrą stronę (taki zespół funkcjonował w poprzednich latach), ale niewystarczającym. I na pewno nie na czas wzmożonych zagrożeń zw. z wyborami. Należy wrócić do koncepcji wskazującej konkretny podmiot koordynujący wysiłki różnych instytucji państwowych działających na rzecz neutralizowania zagrożeń dezinformacyjnych. Podmiot ten powinien prowadzić również aktywną komunikację społeczną, bowiem dużą część identyfikowanych zagrożeń dezinformacyjnych należy neutralizować poprzez własne działania komunikacyjne. Brak takiej jednostki, która byłaby częścią systemu, należy ocenić jako poważny błąd rzutujący na efektywność działań państwa.
Za alarmujące uznać należy z kolei powoływanie się na ustalenia i prace Rządowej Komisji badającej wpływy rosyjskie i białoruskie na Polskę. Przywoływanie jej działań w kontekście zwalczania rosyjskiej dezinformacji przeciwko Polsce jest nieporozumieniem. Dotychczasowe ustalenia i opracowania Komisji zostały ocenione jako bardzo słabe merytorycznie, zaś jej zadania – określone w Zarządzeniu Prezesa Rady Ministrów, nie są związane z pracą na rzecz zabezpieczenia procesu wyborczego, ani realnego zwalczania dezinformacji i tym bardziej złożonych zagrożeń w domenie informacyjno-psychologicznej. Przywoływanie tego ciała w kontekście pracy nad zwalczaniem zagrożeń dla wyborów oceniać należy jako nieporozumienie, które rzutuje na wiarygodność rządowych działań. Podobne odczucia budzi przywoływanie przez Rząd wydarzeń z Rumunii. Ta sprawa wymaga oceny i analizy z uwagi na zagrożenia wynikające z działań rosyjskich, ale także z działań władz Rumunii. Dotychczasowa wiedza pozwala wskazać na nieadekwatną reakcję na zidentyfikowane działania destabilizujące. Do dziś opinii publicznej nie przekazano analiz ani ocen, jak rosyjska kampania wpływu wypaczyła wyniki wyborów, ani jaka była jej skuteczność. Co więcej, publicznie znane doniesienia wskazują, że inną skoordynowaną kampanię zamówiła i prowadziła współrządząca w Rumunii partia, co jeszcze mocniej rzutuje na wiarygodność ustaleń dotyczących rosyjskich ingerencji w wybory. Odwoływanie się Rządu RP do doświadczeń rumuńskich budzi poważne wątpliwości dotyczące intencji władz Polski, jednoczenie uwidaczniając brak kompetencji umożliwiających realną ocenę tego katalogu zagrożeń. Bowiem wygląda jak budowa tła informacyjnego, które może pozwolić na podważenie wiarygodności wyborów na podstawie mglistych przesłanek.
Plan działania Rządu RP na rzecz zabezpieczenia wyborów należy uznać za projekt stworzony na potrzeby przekazu propagandowego, zbyt ogólnikowy. Rząd projektując program powtórzył i opisał działania prowadzone już w poprzednich latach, jednocześnie nie budując spójnego systemu zwalczania zagrożeń, a zatem osłabiając efektywność działań zabezpieczających. To rzutuje na wiarygodność działań Rządu RP. Dodatkowo, cieniem na planach rządzących kładzie się dotychczasowa praktyka polityczna, która wielokrotnie prowadziła do upartyjnienia kwestii bezpieczeństwa narodowego i bezpieczeństwa informacyjnego. Rządzący tematykę zagrożeń, wpływów obcych państw, bezpieczeństwa wykorzystują na bieżąco do walki partyjnej, przekonując m.in., że zagrożenia natury kontrwywiadowczej generują środowiska związane z oponentami politycznymi obecnej koalicji. Takie działania wskazują na brak profesjonalnego podejścia do tematu bezpieczeństwa narodowego oraz upartyjnienie tej tematyki. Biorąc pod uwagę praktykę obecnych władz, brak rozwiązań instytucjonalnych, brak profesjonalnych kadr na poziomie rządu oraz analizowany program „Parasol wyborczy” należy wskazać, że Polska nie jest obecnie wystarczająco przygotowana na zwalczanie zagrożeń dla wyborów, a prezentowane rozwiązania są niewystarczające. Z uwagi na opisane braki projekt rządowy nie zapewnia odpowiednich rozwiązań na rzecz zabezpieczenia wyborów prezydenckich w Polsce.
Stanisław Żaryn
Materiał pierwotnie ukazał się na stronie Instytutu Bezpieczeństwa Narodowego.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/720107-parasol-wyborczy-wiecej-propagandy-niz-przelomu