Premier Donald Tusk zapowiedział na konferencji prasowej po spotkaniu z szefem rządu Kanady Justinem Trudeau, że nie będzie „wyciągał jakiś dramatycznych konsekwencji” z „przejęzyczenia” Barbary Nowackiej. Od słów szefowej MEN o „polskich nazistach”, którzy budowali obozy na terenach naszego kraju okupowanych przez Niemców, Tusk błyskawicznie odwrócił uwagę. Czym? Niemiecką AfD. „Są dzisiaj w Polsce politycy i partie polityczne blisko współpracujące z partiami w Niemczech, które nie kryją swojego sentymentu do nazistowskiej przeszłości, które kwestionują polskie granice. To jest problem nie przejęzyczenie pani minister. Problemem jest to, że są w Europie tacy politycy i oni rosną w siłę i znajdują sojuszników w Polsce”- stwierdził.
Podczas konferencji prasowej po spotkaniu z premierem Kanady Justinem Trudeau szef polskiego rządu Donald Tusk był pytany o wypowiedź szefowej MEN Barbary Nowackiej o „polskich nazistach”, którzy „budowali obozy”. Podobnie jak kierowany przez panią minister resort, premier przekonywał, że jest to zwykłe „przejęzyczenie”. Widocznie dla Koalicji 13 Grudnia można przejęzyczyć się, czytając z kartki.
Tusk żali się na sprawę „dziadka z Wehrmachtu”
Nie będę wyciągał jakichś dramatycznych konsekwencji z powodu przejęzyczenia. Gdyby politycy mieli dawać swoje głowy w związku z tym, że się przejęzyczyli, to nie wiem, czy byliby chętni do sprawowania jakichkolwiek funkcji
— stwierdził Tusk.
Ale chciałbym zwrócić uwagę na jedną rzecz: w polityce są ważne intencje, czyny, działania, a nie przejęzyczenia. Musi się wreszcie skończyć ta polityczna wojna, w której używa się haniebnych argumentów, które są czerpane z naszej dramatycznej historii. Mówię to jako człowiek bardzo ciężko tym doświadczony. Nikt nie musi mi przypominać, że obozy koncentracyjne w Polsce były budowane i prowadzone przez niemieckich nazistów.(…) Moi obaj dziadkowie byli więźniami niemieckich obozów koncentracyjnych(…). Jeden z moich dziadków był także, i do dzisiaj jest, obiektem kampanii nienawiści i pogardy organizowanej przez tych, którzy są gotowi tego typu historie przeinaczać, przekłamywać, po to, żeby atakować premiera swojego kraju od wielu, wielu lat, w sposób zupełnie nieakceptowalny
— dodał.
Nazizm i wielkie tragedie według Tuska
Następnie przeszedł do AfD i nieco nierozsądnych zachwytów części polskiej prawicy nad tym ugrupowaniem.
Są dzisiaj w Polsce politycy i partie polityczne blisko współpracujące z partiami w Niemczech, które nie kryją swojego sentymentu do nazistowskiej przeszłości, które kwestionują polskie granice. To jest problem nie przejęzyczenie pani minister. Problemem jest to, że są w Europie tacy politycy i oni rosną w siłę i znajdują sojuszników w Polsce. Którzy wprost nawiązują z sentymentem, z taką, wiecie, ekscytacją, do nazistów i tamtej historii
— podkreślał szef rządu. Dla zwiększenia dramatyzmu, przemawiał coraz bardziej łamiącym się głosem.
Zwracam się raz jeszcze z gorącym apelem, abyście państwo odróżniali to, co jest głupim przypadkiem, od bardzo groźnych aspektów realnej polityki. I żebyśmy przede wszystkim nauczyli się w Polsce, bez pogardy, bez agresji, żebyśmy wyzbyli się tego, co jest źródłem każdej przemocy i tych tragicznych historii w Europie, w języku tej wewnętrznej polemiki czy debaty w Polsce. Wielkie tragedie zaczynają się od tego typu ataków, tego typu aktów pogardy
— przekonywał Donald Tusk. Jakich „aktów pogardy”? Czy takim jest krytykowanie pani minister odpowiedzialnej za edukację polskich dzieci i młodzieży za to, że publicznie opowiada szkodzące Polsce głupoty lub nie umie przeczytać zdania z kartki? Od ekipy „profesjonalistów”, jak reklamował swój rząd Donald Tusk, należy oczekiwać chyba właśnie profesjonalizmu, a nie przejęzyczeń, zwłaszcza TAKICH. Już pomińmy tę szokującą zapowiedź „wielkich tragedii”. Czy premier raczy sugerować, że krytyka pod adresem ministra, który publicznie powie rzecz niezbyt mądrą, doprowadzi do wybudowania przez jakichś psychopatów komór gazowych?
Chciałbym, żeby wszystkie media bez wyjątku, potrafiły skutecznie, z pełnym przekonaniem, atakować to, co jest groźne, dla Polski, dla Europy, dla wolności, praw człowieka, dla naszej przyszłości, dla naszego bezpieczeństwa. Żeby umieć wyeliminować plewy z tej publicznej debaty, opisywać rzeczywistość taką, jaka ona jest
— podsumował.
Dziękujemy za ten „wzruszający” apel i mamy nadzieję, że wprowadzanie go w życie Donald Tusk rozpocznie od siebie i swoich „Troskliwych Misiów” w koalicji, partii, internecie i mediach. Mamy na ten przykład mecenasa nieformalnie prowadzącego farmę trolli i rozsyłającego po portalu X kłamliwe hasztagi i treści. Mamy media, które rzucają w opozycyjnego kandydata w wyborach prezydenckich oskarżeniami i jednocześnie same przyznają, że te nie muszą odnosić się do niego (sławetny „statek miłości”). Mamy samego premiera, który jeszcze w 2021 r., będąc wówczas politykiem opozycji, cytował pod Pałacem Prezydenckim i zwracając się do głowy państwa, bardzo konkretny fragment bardzo konkretnego wiersza Czesława Miłosza. Najpierw należałoby uderzyć się więc we własną pierś, później z pozycji zatroskanego „ojca narodu”, którego serce nieustannie rozrywa ból z powodu kłótni ukochanych dzieci, „edukować” dziennikarzy.
jj/YT: Kancelaria Premiera
CZYTAJ TAKŻE:
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/719761-tusk-broni-nowackiej-serwuje-mglisty-wyklad-o-agresji