Dyrekcja Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku zaprezentowała zmiany na wystawie głównej m.in. zakładające zmianę formy prezentacji historii Rodziny Ulmów i św. Maksymiliana Kolbego, przy okazji atakując poprzedników, w tym Karola Nawrockiego, za rzekome manipulacje w prezentowaniu danych na wystawie. Na czym miały polegać? Między innymi na zbyt dużym eksponowaniem roli Polaków ratujących Żydów. Były z-ca dyrektora muzeum dr Marek Szymaniak odpierał zarzuty twierdząc, że było to „przedstawienie odbiorcy różnych poglądów”.
Dziś zaprezentowano zmiany w wystawie stałej Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku. W ramach prac konserwatorskich i remontowych, które trwały 10 dni, przebudowano niektóre ekspozytory i zmieniono ich położenie, a także wymieniono posadzkę w sekcji wystawy poświęconej przymusowym przesiedleniom prowadzonym przez niemiecki i radziecki totalitaryzm. Były z-ca dyrektora muzeum dr Marek Szymaniak przypomniał, że w ramach zmian m.in. usunięto z wystawy zdjęcia rodziny Ulmów czy wielkoformatowy plakat z podobizną św. Ojca Maksymiliana Kolbe.
Byliśmy wielokrotnie atakowani, że nie jesteśmy muzeum polskim, że nie prowadzimy polskiej polityki historycznej. Oskarżano nas o to, że jesteśmy muzeum niemieckim czy też brukselskim
— zaczął p.o. dyrektora muzeum prof. Rafał Wnuk.
Zaznaczył, że muzeum jest „wyjątkowe w wielu wymiarach”.
Opowiadamy historię Polski i opowiadaliśmy historię Polski, także w jej martyrologicznym i heroicznym wymiarze
— powiedział.
Wyjaśnił, że wprowadzając zmiany w wystawie jej autorzy chcieli być zgodni z tym, co zwykło się nazywać rzemiosłem muzealnym. Wskazał na trzy powody wprowadzenia zmian.
Chcieliśmy, aby muzeum opowiadało historię zgodną z tym jaką ona rzeczywiście była, bo racją stanu Polski jest wiarygodna historia. (…) Część zmian wynika z tego, iż nasi poprzednicy: dr Nawrocki (Karol Nawrocki - prezes IPN, kandydat na prezydenta RP - PAP) oraz dr hab. Grzegorz Berendt nie mieli serca do tej wystawy i w wielu miejscach ją po prostu zaniedbali
— stwierdził.
Pierwszy dyrektor muzeum prof. Paweł Machcewicz podkreślił, że wystawy „muszą być oparte na faktach i prawdzie historycznej”. Zaznaczył, że muzeum II wojny światowej pokazuje bohaterstwo i martyrologię narodu polskiego.
Ten naród nie potrzebuje upiększania, że jego historia była dramatyczna i heroiczna w wielu wymiarach (…) nie potrzebujemy tego wspomagać jakimikolwiek manipulacjami historycznymi
— stwierdził.
Dodał, że w ocenie współtwórców wystawy, to co zostało wprowadzone przez poprzednią dyrekcję „w wielu elementach było manipulacją”.
Te dodatki do wystawy w wielu kwestiach zafałszowywały historię
— ocenił.
Jego zdaniem, przykładem tego jest opisany stosunek Polaków do zagłady Żydów.
My pokazywaliśmy już od samego początku Polaków ratujących Żydów, ale także inne postawy Polaków, takie jak Polaków wydających Żydów czy Polaków zabijających Żydów. Natomiast te zmiany, które zostały wprowadzone po 2017 roku (dyrektorem muzeum został wówczas Karol Nawrocki - PAP) w naszym przekonaniu były w dużej mierze manipulacjami
— stwierdził.
Dodał, że poprzednia dyrekcja wprowadzając na wystawę rodzinę Ulmów sugerowała, że tak jak oni zachowywali się wszyscy Polacy.
To niestety nie jest prawdą. Były różne postawy Polaków
— przypomniał historyk.
Dr Marek Szymaniak odpowiada na zarzuty
Po zakończonej konferencji prasowej zmienioną wystawę obejrzał były zastępca dyrektora muzeum, obecnie dyrektor gdańskiego oddziału IPN dr Marek Szymaniak.
Między nim a dyrekcją muzeum doszło do spięcia i wymiany zdań. Szymaniak zarzucił im, że nie został wpuszczony na konferencję prasową. Prof. Machcewicz podkreślił, że była ona przeznaczona jedynie dla dziennikarzy.
Po krótkim oprowadzeniu po wystawie dr Szymaniak zorganizował konferencję, w trakcie której zarzucił obecnej dyrekcji m.in. usunięcie z wystawy zdjęcia rodziny Ulmów, czy wielkoformatowego plakatu z podobizną św. Ojca Maksymiliana Kolbe.
Odniósł się także do zarzutów stawianych przez nowe kierownictwo muzeum m.in. o manipulację prezentowanych na poprzedniej wystawie liczby Żydów wyratowanych z Holokaustu.
Na wystawie podaliśmy liczbę od 30 do 100 tys. wyratowanych Żydów. Prof. Machcewicz mówił, że informacja o tym, że ponad 100 tys. Żydów zostało uratowanych przez Polaków jest manipulacją. Odwołam się do literatury, prof. Norman Davis napisał, że zostało uratowanych ok. 150 tys. Żydów
— powiedział.
Nie godzę się na to, żeby takie treści nazywać manipulacją. To jest rzetelne przedstawienie odbiorcy różnych poglądów na temat liczby Żydów wyratowanych w trakcie II wojny światowej z Holokaustu
— podkreślił były z-ca dyrektora muzeum II wojny światowej.
Prace remontowe na wystawie głównej będą kontynuowane w sekcji katyńskiej i w przestrzeni dotyczącej deportacji i przesiedleń. Potrwają do 10 lutego. Z kolei wystawa „Podróż w czasie” zostanie otwarta 21 stycznia.
„Wystawa powinna służyć szerzeniu prawdy historycznej”
Dyrektor Oddziału Instytutu Pamięci Narodowej w Gdańsku odniósł się do sprawy zmienionej wystawy także w oświadczeniu.
Jako dyrektor Oddziału Instytutu Pamięci Narodowej w Gdańsku oraz były zastępca dyrektora Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku, czuję się zobowiązany zabrać głos w sprawie zmian wprowadzonych na wystawie stałej tej instytucji. Podczas spaceru prasowego, który miał miejsce w Muzeum, mogłem na własne oczy zobaczyć efekty decyzji o zmianie narracji historycznej. Chcę przypomnieć, że w latach 2017–2018, jako członek zespołu odpowiedzialnego za ewaluację ekspozycji, angażowałem się w projektowanie wystawy, która miała uwypuklić heroizm i poświęcenie takich postaci jak św. Maksymilian Kolbe, Witold Pilecki i błogosławiona rodzina Ulmów. Usunięcie multimedialnych prezentacji oraz wielkoformatowych wizerunków tych bohaterów uważam za działanie obniżające wartość edukacyjną i moralną wystawy
— zaznaczył dr Marek Szymaniak.
Witold Pilecki, który przez wiele lat walczył o swoje miejsce w wystawie, został ponownie zaprezentowany, chociaż przesunięty do części dotyczącej oporu, a nie – jak to miało miejsce wcześniej – w sekcji poświęconej obozom koncentracyjnym. Warto jednak zauważyć, że decyzja ta budzi pewne wątpliwości, gdyż w dalszym ciągu nie przywrócono ekspozycji która w pełni oddawałaby wielkość jego heroizmu. Usunięcie tapety ukazującej symbol poświęcenia cichociemnych z przestrzeni oporu to decyzje, które budzą niepokój. Pomimo tego, że wprowadzono nowe formy ekspozycji, nie można mówić o pełnym i sprawiedliwym ujęciu tej kwestii
— dodał.
Dyrektor Oddziału Instytutu Pamięci Narodowej w Gdańsku zwrócił też uwagę na zmianę w sposobie prezentacji św. Maksymiliana Kolbego na wystawie.
Wyrażam głębokie rozczarowanie z powodu zmiany sposobu prezentacji św. Maksymiliana Kolbego na wystawie. Jego postawa i męczeńska śmierć powinny być przedstawione w formie odpowiadającej randze jego dokonań i poświęcenia. Wyrażam satysfakcję z faktu, że eksponaty związane z kapitanem Antonim Kasztelanem, pomimo przesunięcia do sekcji dotyczącej kolaboracji, nadal są integralną częścią wystawy
— napisał.
Podczas wprowadzania zmian w 2018 roku podkreślaliśmy jego wkład w walkę z niemiecką okupacją, co nadal znajduje odzwierciedlenie w ekspozycji. Zmiana w sposobie prezentacji rodziny Ulmów, symbolizującej indywidualną pomoc Żydom podczas Holokaustu, budzi poważne wątpliwości. Zmniejszenie formatu ich przedstawienia oraz usunięcie multimedialnych treści ogranicza możliwość pełnego ukazania heroizmu polskiego społeczeństwa. Ekspozycja o Holokauście powinna wyraźnie podkreślać te postawy. Zdecydowanie odrzucam zarzuty manipulacji dotyczące liczby Żydów uratowanych przez Polaków. Szacunki między 30 tysiącami a ponad 100 tysiącami są poparte przez autorytety takie jak Norman Davies i Władysław Bartoszewski
— dodał.
Zmiany z lat 2017–2018, w których uczestniczyłem, były przedmiotem postępowania sądowego, zakończonego w 2023 roku korzystnym wyrokiem, potwierdzającym ich zgodność z prawem, z wyjątkiem filmu „Niezwyciężeni”. Decyzje podjęte w czerwcu 2024 roku zmieniają jednak ustalony kształt wystawy, podważając wcześniejsze koncepcje i marginalizując udział Polaków w ratowaniu Żydów
— zaznaczył.
Na koniec, z całą stanowczością odrzucam twierdzenia, że zmiany dokonane przez zespół dr. Karola Nawrockiego były motywowane względami innymi niż naukowe i patriotyczne. Wystawa powinna służyć szerzeniu prawdy historycznej i promowaniu polskiego dziedzictwa narodowego. Szanowni Państwo jednocześnie informuję, że Rzecznik Muzeum II Wojny Światowej p. Aleksandra Trawińska została poinformowana w piątek 17 stycznia o godzinie 13.00 drogą mailową przez asystenta pasowego oddziału IPN w Gdańsku Artura Chomicza o tym, że chciałbym wziąć udział w zwiedzaniu wystawy stałej z Dyrekcją Muzeum II Wojny Światowej oraz konferencji prasowej w roli słuchacza, bez zadawania pytań. Otrzymaliśmy odpowiedź negatywną. Poinformowano nas, że konferencja prasowa jest przeznaczona dla przedstawicieli mediów. Szanując tą informację, poprosiliśmy o zgodę na mój udział w spacerze po wystawie stałej z Dyrekcją Muzeum. Na tą prośbę nie otrzymaliśmy odpowiedzi. W związku z tym o godzinie 9.30 pojawiłem się na wydarzeniu organizowanym przez Muzeum II Wojny Światowej, gdzie zostałem poinformowany przez pracownika placówki, że nie mogę wejść na konferencję prasową, natomiast została wyrażona zgoda na wzięcie udziału w spacerze po zakupie biletu na wystawę, co uczyniłem i uczestniczyłem w oprowadzeniu po zmianach na wystawie stałej
— zakończył swoje oświadczenie dr Marek Szymaniak.
Spór o wystawę główną w MIIWŚ
Spór o wystawę główną w MIIWŚ toczył się od 2017 r., czyli od otwarcia placówki, którą budował i przygotowywał zespół pod kierownictwem prof. Pawła Machcewicza. Dwa tygodnie po otwarciu muzeum zastąpił go na stanowisku dr Karol Nawrocki, który wcześniej był naczelnikiem Oddziałowego Biura Edukacji Publicznej IPN w Gdańsku. Nowe kierownictwo zmieniło wystawę główną, której autorami byli Machcewicz, Janusz Marszalec (obecny zastępca dyrektora MIIWŚ), Piotr M. Majewski i Rafał Wnuk (obecnie p.o. dyrektora MIIWŚ). Nie zgodzili się oni ze zmianami, traktując je „jako ingerencję polityczną w przekaz ideowy wystawy oraz naruszenie praw autorskich”.
W kwietniu ub.r. kierownictwo nad muzeum przejęli dwaj autorzy scenariusza – Wnuk i Marszalec. Zdaniem obecnych władz muzeum i twórców pierwotnej wystawy głównej, działania dyrektora Nawrockiego „wypaczyły sens stworzonej przez autorów opowieści”.
Pod koniec czerwca ub.r. MIIWŚ poinformowało o powrocie „do pierwotnej wizji autorów sekcji ‘System obozów koncentracyjnych’ i ‘Droga do Auschwitz’ części wystawy zatytułowanej ‘Groza wojny’”. Jak stwierdzono, w pierwszej z nich „nie bez powodu nie było przedwojennych fotografii więźniów ani historii powszechnie znanych osób”.
Pokazano za to takie elementy codzienności, jak obozowy reżim, głód, eksperymenty medyczne, opór, czas wolny itp. Wprowadzenie gabloty poświęconej wyłącznie duchownym rzymskokatolickim oraz zawieszenie w centralnych punktach tej przestrzeni portretów o. Kolbego i rtm. Pileckiego zaburzyło antropologiczny charakter narracji
— podkreślono.
Jak zaznaczono, podobnie umieszczenie wielkoformatowej fotografii rodziny Ulmów w sekcji „Droga do Auschwitz”, opowiadającej o śmierci więźniów w obozach masowej zagłady, „rozbiło kompozycję artystyczną”.
Przywrócenie ekspozycji z 2017 roku, czyli m.in. usunięcie z niej rodziny Ulmów, zdjęcie z wystawy dużej fotografii rotmistrza Witolda Pileckiego było dyskutowane m.in. przez polityków na posiedzeniu sejmowej Komisji Kultury i Środków Przekazu. Stały się także powodem protestu zorganizowanego przed budynkiem muzeum.
tkwl/PAP/oświadczenie dyrektora IPN w Gdańsku
CZYTAJ TAKŻE:
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/718923-spor-o-wystawe-w-muzeum-ii-ws-b-dyrektor-odpiera-zarzuty