Dziennikarz Telewizji wPolsce 24 Rafał Jarząbek udał się na Filipiny, aby zbadać aferę wizową rządu Donalda Tuska. Jej tropy prowadzą do Manili i współpracującej z nią firmy outsourcingowej. Wygląda na to, że terminy spotkań w konsulacie są celowo blokowane, aby następnie sprzedawać je Filipińczykom za niebotyczne łapówki.
Już nie tylko premier Donald Tusk i jego rząd, ale także polska ambasada na Filipinach milczą w sprawie afery wizowej i nie chcą odpowiadać na pytania dotyczące handlu polskimi wizami. Sprawa jest tak poważna, że interesują się nią filipińskie media. Nielegalny handel polskimi wizami kwitnie od kilku miesięcy. Krótko mówiąc: na Filipinach polską wizę dostawali ci, którzy płacili łapówki. Tropy prowadzą do firmy, która pośredniczy w umawianiu wizyt z konsulem i która współpracuje z polską ambasadą. Próby kontaktu z jej przedstawiciela kończą się z kolei groźbami
— zaczął materiał Michał Adamczyk w programie „Wiadomości wPolsce24”.
Śledztwo Telewizji wPolsce24
Do stolicy Filipin – Manili – udał się dziennikarz Telewizji wPolsce24 Rafał Jarząbek.
Wyjaśnił on, że informacje, które nasza telewizja zdobyła na Filipinach, są szokujące i wskazują, że Polska ambasada może być zamieszana w nielegalny handel wizami.
Do tej pory nie zabrała ona stanowiska w sprawie mimo doniesień prasowych oraz wszczęcia przez filipińską policję federalną śledztwa w sprawie wręczania łapówek za możliwość otrzymania wizy
— mówił.
Wyprawa na południe
Rafał Jarząbek przekazał, że ekipa udała się na południe Filipin, ponieważ z informacji, które uzyskali, wynika, że mieszkają tam ludzie, którym proponowano wizy do Polski w zamian za łapówkę.
Miałem nadzieję, że uda mi się uzyskać wizę do Polski, miałem doświadczenia rodzinne, że jest to możliwe, ale sytuacja najwyraźniej się zmieniła. Kiedy dowiedziałem się, że nie ma możliwości dostania się do konsula bez łapówki, moje marzenia rozprysły. Ale znam osoby, które zapłaciły i teraz są już w Polsce
— powiedział filipiński rozmówca.
Następnie dziennikarz Telewizji wPolsce przedstawił prawdopodobny schemat działania tego procederu.
Podążając legalną drogą, umówienie z konsulem powinno kosztować 500 peso filipińskich, czyli 35 złotych. Przestępcy działający w biznesie wizowym mają żądać za to 250 tysięcy peso, to równowaga 17 tysięcy złotych. Osoba chcąca spotkać się z konsulem musi się tyle zapłacić, ponieważ wszystkie terminy spotkań z konsulem są zarezerwowane przez oszustów
— wskazał Jarząbek.
Kiedyś wiza była w dobrej cenie i wszystko było legalne. 500 peso to dużo mniej niż 250 tysięcy, gdzie płacąc pośrednikom, nie masz pewności, że dostaniesz wizę. Przestępcy zarabiają na nas, a my jesteśmy oszukiwani. Nadeszło wiele zmian, które odczuwamy wszyscy. Ja jestem zbyt mały, żeby zrozumieć, dlaczego tak się dzieje. Wydaje się, że może to być efekt jakichś zmian w Polsce. My też na Filipinach mamy problemy z korupcją z którą nie radzi sobie nasz prezydent tak jak wasz premier
— wskazał filipiński mężczyzna.
Poważne zagrożenie
O zapisy do konsula powinna dbać firma BLS International działająca na zlecenie Ministerstwa Spraw Zagranicznych.
Prezentujemy wymianę SMS-ów pomiędzy redaktorem Jarząbkiem (J) a jego źródłem na Filipinach (F).
(J) O której mógłbym zadzwonić?
(F) Sprawdziłem, kto stoi za BLS. Grube ryby z Filipin. Nie warto drażnić, bo tu dostęp do broni jest łatwy.
(J) Gwarantuję ci pełną anonimowość.
(F) Dziękuję, nie skorzystam. Wy też uważajcie, bo to są Filipiny. Najwięcej na świecie ofiar wśród dziennikarzy. Chcecie się babrać, to szukajcie wśród BLS pracownicy.
Ekipa Telwizji wPolsce24 postanowiła kontynuować swoje śledztwo.
Mimo ewidentnego ostrzeżenia o grożącym nam niebezpieczeństwie wracamy do stolicy Filipin Manili, gdzie możliwe, że rozgrywa się jedna z największych afer wizowych w historii Polski
— zakończył Rafał Jarząbek.
ZOBACZ CAŁY MATERIAŁ:
CZYTAJ TAKŻE:
as/wPolsce24
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/718653-tylko-u-nas-kulisy-afery-wizowej-rzadu-donalda-tuska