Taki jest właśnie Rafał Trzaskowski: idzie naprzód, ale nie wiadomo dokąd i po co. W dodatku w tę podróż w nieznane chce zabrać „całą Polskę”.
Skoro 15 stycznia 2025 r. oficjalnie zaczęła się prezydencka kampania wyborcza, warto byłoby pewne kwestie zdekonstruować. Na początek może to być wyborcze hasło Rafała Trzaskowskiego: „Cała Polska Naprzód!”. Najbardziej oczywiste znaczenie słowa „naprzód” to „przed siebie”, „w przód”. Zaraz pojawia się jednak pytanie: ale dokąd? Jeśli nie ma celu, samo „naprzód” jest bezmyślne. Albo losowe.
Łatwo się domyślić, że sztabowcom Rafała Trzaskowskiego chodziło o to, że „naprzód” jest lepsze od „w tył”, „w bok” czy „w miejscu”. Że historycznie różne ugrupowania (chyba częściej lewicowe) podążały „naprzód”, czyli do „świata postępu” (jakkolwiek idea postępu nie zostałaby skompromitowana). Jak u Karola Marksa czy w swego rodzaju parodii tej wizji, jakim był „Nowy wspaniały świat” Aldousa Huxleya. Hymn Światowej Federacji Młodzieży Demokratycznej z 1947 r. (federacji postępowej jak się tylko dało) w polskiej wersji zaczynał się tak: „Naprzód, młodzieży świata,/ nas braterski połączył dziś marsz./ Groźne przeminą lata;/ hej, kto młody, pójdź z nami i walcz!”.
Pod tytułem „Naprzód” wychodziło od 1892 r. pismo („organ centralny”) Polskiej Partii Socjalno-Demokratycznej (później Polskiej Partii Socjalistycznej). Redaktorem naczelnym był m.in. Ignacy Daszyński. W tym samym czasie niemieccy socjaliści wydawali gazetę „Vorwärts” (Naprzód). Współczesna polska lewica ma Fundację „Naprzód”, która jest „socjalistyczną organizacją pozarządową inicjującą i wspierającą działania na rzecz wzmocnienia współpracy środowisk lewicy”. Ale przede wszystkim „wielki skok naprzód” realizowały komunistyczne Chiny w latach 1958-1962 i skończyło się to tragicznie, łącznie z klęską głodu.
Ze słowem „naprzód” w nazwie powstawały też różne ugrupowania konserwatywne, ale o nich raczej nie myśleli sztabowcy Rafała Trzaskowskiego wymyślający hasło kampanii. Można by powiedzieć, że to konserwatywne „naprzód” jest plamą na postępowej wersji „naprzód”. W 1993 r. Silvio Berlusconi założył liberalno-konserwatywną partię Naprzód Włochy (Forza Italia). W latach 2008-2010 istniała partia Naprzód Polsko, określająca się jako o ugrupowanie „o profilu chrześcijańsko-ludowo-narodowo-konserwatywnym”. W 2016 r. Emmanuel Macron założył ruch polityczny En Marche! („Naprzód!”), przekształcony w partię La République en Marche (Republiko Naprzód), obecnie pod nazwą Renaissance (Odrodzenie). W lipcu 2022 r. w USA powstała z kolei centrowa Partia Naprzód, założona przez biznesmena i polityka tajwańskiego pochodzenia - Andrew Younga.
Z hasłem „naprzód” jest ten problem, że podążając naprzód można wpaść do morza (jeziora, rzeki, a choćby glinianki). Można wpaść w przepaść. Można zderzyć się ze ścianą, z górą. Można wpaść pod pociąg, samochód. Można wejść na bagna, moczary, torfowiska. Można też zabłądzić i wałęsać się bez sensu. Gdyby iść naprzód w obecnym kontekście geopolitycznym i geograficznym, nie wiadomo czy u Rafała Trzaskowskiego „naprzód” to kierunek na Niemcy, na Obwód Królewiecki, na Białoruś, na Ukrainę czy na Bałtyk, do Czech bądź na Słowację. I tu widać szczególnie bezmyślność określenia „naprzód”.
„Naprzód” w sensie ideowym to też raczej manowce niż jasno określony cel. Nie wiadomo, co wybrać, to idzie się naprzód. Ale to oznacza absolutną przypadkowość. To jest zresztą samo sedno kandydatury i osobowości Rafała Trzaskowskiego i tego, dokąd zmierzałby jako głowa państwa, jakie cele chciałby osiągnąć. Wiemy tyle, że Trzaskowski chciałby „całą Polskę” pchać (ciągnąć) gdzieś naprzód. W istocie to kompletnie nic nie znaczy, choć ma się kojarzyć z czymś pozytywnym, z „postępem”, rozwojem. Ale niby dlaczego? Zmierzając naprzód, można dojść gdziekolwiek i bardziej prawdopodobne jest utonięcie, zderzenie, wpadnięcie pod coś (na coś), zabłądzenie niż precyzyjne dotarcie do celu.
Taki jest właśnie Rafał Trzaskowski: idzie naprzód, ale nie wiadomo dokąd i po co. W dodatku w tę podróż w nieznane chce zabrać „całą Polskę”. Pal licho, gdyby sam wpadł na ścianę, słup, w wodę (gorszych rzeczy mu oczywiście nie życzymy), ale on chce, żeby razem z nim zrobiła to „cała Polska”. To chyba jednak gruba przesada. Polacy to nie lemingi (przynajmniej w większości), które „podczas migracji przebywają rzeki, a nawet wchodzą do morza i płyną przed siebie. Nie potrafią ocenić odległości od celu, a jeśli odpowiednio szybko nie natrafią na ląd (nie są w stanie przepłynąć dystansu większego niż 200 m) – masowo toną”. Nie z nami te numery, panie Trzaskowski. Niech pan podąża „naprzód” bez „całej Polski”.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/718611-w-hasle-trzaskowskiego-sa-tylko-pulapki-i-bezmyslnosc