Minister sprawiedliwości Adam Bodnar na antenie TVN24 miał serię bardzo groźnych wypowiedzi dotyczących systemu prawnego w Polsce. Podważał status Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego. A kto w takim razie miałby zdecydować o ważności wyborów prezydenckich? W opinii Bodnara miałby to zrobić… marszałek Sejmu Szymon Hołownia, który jednocześnie jest liderem Polski 2050 i jednym z kandydatów we wspomnianych wyborach.
Jestem zdania takiego, że nie możemy nagle twierdzić, że Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych jest sądem
— wypalił na antenie TVN24 Adam Bodnar. Co wobec tego w sprawie wyborów prezydenckich, o których ważności decyduje właśnie ta izba Sądu Najwyższego?
Uważam, że i tak w takiej sytuacji decyzja będzie po stronie marszałka Hołowni, w jaki sposób przejść do porządku dziennego i czy przyjąć zaprzysiężenie od nowego prezydenta
— stwierdził Bodnar.
Na uwagę, że Hołownia może być w tej sprawie zainteresowany, by nie uznać ważności wyborów prezydenckich, ponieważ w takim wypadku to on byłby osobą pełniącą obowiązki prezydenta, odpowiedział:
Ja wiem, ale wydaje mi się, że w tej sytuacji, jeżeli pan marszałek Hołownia będzie musiał się zderzyć z wynikiem wyborczym i z tym, jaką opinię wydali obywatele na temat tego, kto powinien być nowym prezydentem, to będzie przede wszystkim mężem stanu i nie mam co do tego wątpliwości. Zrobi to, co będzie dobre dla narodu polskiego.
Bodnar wyraził nadzieję, że uda się przed zakończeniem wyborów prezydenckich rozwiązać problem, który dostrzegają politycy Koalicji 13 grudnia, czyli kwestię braku uznania przez nich Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN, rozstrzygającej o ważności wyborów.
Myślę, że mimo wszystko powinniśmy jeszcze wykorzystać te szanse i te kilkanaście tygodni, które mamy […] jest projekt marszałka Hołowni, wiem także, że Polskie Stronnictwo Ludowe myśli o różnych rozwiązaniach
— mówił.
Absurdalny apel do prezydenta
W pewnym momencie Bodnar próbował przerzucać odpowiedzialność za chaos prawny wywoływany przez Koalicję 13 grudnia na… prezydenta Andrzeja Dudę.
Ja bym jednak chciał zaapelować do pana prezydenta, żeby pan prezydent wziął na siebie też część odpowiedzialności za to, żeby nie udawał, że nie ma problemu, bo nie ma to sensu. (…) Jeżeli pan prezydent by zadeklarował, że jest gotowy do rozmów na temat poszukiwania rozwiązania, a moim zdaniem da radę znaleźć rozwiązanie w ramach obecnie istniejącej struktury Sądu Najwyższego, która by doprowadziła do zmiany, to myślę, że taka dyskusja też nam jest potrzebna
— powiedział.
Chciałbym jeszcze raz zaapelować do pana prezydenta, bo jeżeli pan prezydent wyjdzie z rozwiązaniem, powie: okej, słuchajcie, szukamy takiego sposobu dojścia do rozstrzygnięcia o ważności wyborów, żeby to było optymalne z punktu widzenia moich interesów, a jak rozumiem, interes polityczny pana prezydenta jest taki, żeby nie kwestionować statusu tzw. neosędziów, a z drugiej strony tak, żeby opinia publiczna miała gwarancję, że rozstrzygnięcie zapada przez Sąd Najwyższy, co do składu, którego nikt nie ma wątpliwości, to myślę, że to byłoby bardzo dobre dla opinii
— dodał. Bodnar najwyraźniej zapomniał, iż prezydenta Andrzej Duda nie dzieli sędziów na tych właściwych i tzw. neosędziów, nie podważa też statusu Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN.
Bodnar napisał do Węgrów ws. Romanowskiego
Adam Bodnar wypowiadał się też na temat posła Marcina Romanowskiego, który otrzymał azyl polityczny na Węgrzech. Bodnar nie ukrywał, że dalej będzie próbował załatwić przekazanie tego polityka do Polski.
Wysłałem list do ministra sprawiedliwości Węgier z pytaniem, na jakim etapie jest postępowanie ws. europejskiego nakazu aresztowania. Na razie nie mam odpowiedzi
— wyznał Bodnar, najwyraźniej wciąż nie rozumiejąc, iż Węgrzy zrozumieli argumenty polityka PiS o tym, że obecne kierownictwo polskiej prokuratury jest nielegalne, a sprawa toczona przeciwko niemu jest przede wszystkim motywowana zemstą polityczną.
Będziemy wykorzystywali wszystkie możliwości, które daje procedura europejskiego nakazu aresztowania i będziemy starali się też współpracować i z Radą Unii Europejskiej i z Komisją Europejską, żeby po prostu tej sprawy nie odpuścić i wskazać, że ta decyzja ze strony rządu Węgier jest nieuprawniona
— dodał minister sprawiedliwości w rządzie Tuska.
Koncentracja na rozliczaniu rządów ZP zamiast zajmowanie się sprawami Polaków
Minister sprawiedliwości Adam Bodnar powiedział, że raport z audytu postępowań z okresu rządów Zjednoczonej Prawicy będzie skutkował kolejnymi ponad 30 zawiadomieniami dotyczącymi albo czynów karalnych, albo czynów dyscyplinarnych.
Neo-Prokuratura Krajowa przedstawiła wczoraj częściowy raport z audytu postępowań z okresu rządów Zjednoczonej Prawicy z lat 2016-2023. Przygotował go zespół 10 prokuratorów, których zadaniem było zbadanie postępowań, m.in. wszczynanych lub umarzanych z powodów politycznych. Raport obejmuje 200 spośród 600 spraw, w 163 sprawach stwierdzono istotne nieprawidłowości; mamy 53 postępowania karne lub służbowe, które już trwają lub zostaną zainicjowane - poinformowali członkowie zespołu.
Szef MS pytany w TVN24, czy raport zaprowadzi jakiegoś prokuratora na ławę oskarżonych, odparł, że przede wszystkim ma skutkować tym, że opinia publiczna dowie się, co działo się w tych 200 sprawach, co do których są różne podejrzenia politycznego wpływu.
Jak dodał, co do kilkunastu prokuratorów już obecnie toczą się postępowania dyscyplinarne bądź postępowania przygotowawcze w kierunku odpowiedzialności karnej.
Natomiast raport będzie skutkował kolejnymi ponad 30 zawiadomieniami dotyczącymi albo czynów karalnych, albo czynów dyscyplinarnych
— oświadczył Bodnar.
W ocenie ministra raport potwierdza to, co wielokrotnie pojawiało się w różnych doniesie dziennikarski i w raportach NIK, że „w latach 2016-2023 istniał taki parasol ochronny ze strony prokuratury nad różnymi śledztwami czy różnymi działaniami, które mogłyby mieć negatywny skutek dla polityków Prawa i Sprawiedliwości”.
Minister powiedział, że teraz zacznie się kolejny etap, czyli postępowania wyjaśniające. Poszczególne osoby będą wzywane w charakterze świadków, podejrzanych i będą - jak mówił - odpytywani co się w tych sprawach działo.
Bodnar, pytany czy tempo rozliczeń poprzedniej władzy nie idzie zbyt wolno, odpowiedział, że „rozliczenia muszą iść do przodu, ale zgodnie z wszystkimi procedurami”.
Najgorsze co mogłoby się zdarzyć to to, że zostaną podjęte określone działania, które później utkną gdzieś w sądach, albo prokuratura zostanie złapana na jakichś różnych błędach proceduralnych i z tego zrobi się jednolity śmiech, a nie poważny proces rozliczania
— tłumaczył.
Ocenił ponadto, że przez ostatni rok prokuratura wykonała „gigantyczną pracę” i kolejne działania są potrzebne.
Bodnar był też pytany o „ultimatum”, jakie według „Newsweeka” miał dostać od Donalda Tuska. Szef PO miał zwrócić mu uwagę, że albo rozliczenia PiS przyspieszą, albo dostanie Romana Giertycha na wiceministra sprawiedliwości.
Mnie ten artykuł zaskoczył, ponieważ taka rozmowa nie miała miejsca
— zaznaczył Bodnar.
Wypowiedzi Adama Bodnara wprowadzają chaos prawny i są po prostu szalenie niebezpieczne. Podważając status Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego grozi możliwością finalnego nieuznania wyników wyborów prezydenckich. Jest proste rozwiązanie tej sytuacji, które nie wiąże się z żadnymi zmianami prawnymi. Koalicja 13 grudnia musi po prostu przestać podważać status wspomnianej izby SN i części sędziów.
tkwl/PAP
CZYTAJ TAKŻE:
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/718580-bezczelnoscbodnar-to-holownia-zdecyduje-o-waznosci-wyborow