Sacharyna, czyli 500% PO w Tusku

Fot. PAP/Bartłomiej Zborowski
Fot. PAP/Bartłomiej Zborowski

„Skoro Gowin kosztuje tysiąc złotych, a to jest 20 procent głosów w Platformie, to powstaje pytanie, ile razem to kosztuje” - rzucił wicepremier Janusz Piechociński po tym, jak władze klubu PO ukarały Jarosława Gowina i Jacka Żalka. Pierwszy został ukarany grzywną tysiąca złotych, drugi zawieszeniem w prawach członka klubu PO na trzy miesiące. Potem sam Gowin też się zawiesił na trzy miesiące, choć podobno „nielegalnie”.

Janusz Piechociński dobrze kombinuje. I jego rozważania o tym „ile razem to kosztuje” można poprowadzić dwoma drogami. Obliczyć, ile jest warta cała Platforma oraz Donald Tusk albo policzyć, na ile dni „aresztu” w klubie PO powinien być skazany Jarosław Gowin. A także każdy, kto wcześniej był karany grzywnami oraz każdy, kto zostanie ukarany w przyszłości. Z tego można wyciągnąć wnioski, ile jest Platformy (wedle wartości wkładu) w poszczególnych członkach i liderach partii.

Jeśli 20 proc. głosów oddanych na Jarosława Gowina jest warte 1000 zł, to mniej więcej 80 proc. głosów Donalda Tuska trzeba szacować na 4 tys. zł. Czyli głosy około połowy członków PO, którzy wzięli udział w wyborach szefa partii są warte około 5 tys. zł, co oznacza, że całą partię można wyceniać na około 10 tys. zł. Bardzo niewygórowana suma jak na partię rządzącą dużym europejskim krajem, i to rządzącą od prawie sześciu lat.

Wszystko by się w rachunkach zgadzało, gdyby PO była konsekwentna, ale nie jest. Bo jeśli cała partia jest warta 10 tys. zł, to zdecydowanie przeszacowuje ona wartość posła Jacka Żalka. Kiedy sąd skazuje na grzywnę, a skazany jej nie płaci, tę grzywnę zamienia się na karę aresztu - licząc odpowiednią stawkę za każdy dzień. Tę zasadę można zastosować do kar nałożonych na posłów Gowina i Żalka.

W wypadku Jarosława Gowina mamy karę 1000 zł, więc licząc stawkę dzienną na poziomie 100 zł, został on „skazany” na 10 dni platformerskiego „aresztu”. Z kolei Jacek Żalek dostał tego „aresztu” 90 dni. Jeśli przeliczyć to w drugą stronę, Żalka wyceniono na 9 tys. zł. Co by oznaczało, że jego cena stanowi aż 90 proc. wartości całej partii i jest ona ponaddwukrotnie wyższa od ceny samego „naczelnego wodza”, czyli Donalda Tuska.

Przeliczanie grzywien i „aresztów” zastosowanych przez PO mogłoby się wydawać bezsensowne, gdyby nie to, że z pomocą - jak zwykle - przychodzi nam nieoceniony Stanisław Bareja. Wzorem jest tu praca badawcza „profesora” (granego przez Mieczysława Czechowicza) w filmie „Poszukiwany, poszukiwana”. Tak oto wyjaśniał on Marysi (Wojciech Pokora) sens i cel swoich dociekań: „Ja pracuję nad doniosłym wynalazkiem! Chodzi o potwierdzenie procentu cukru w cukrze w zależności od podziemnego promieniowania na tym terenie. Bo na przykład w jednym sklepie na półkach po rocznym leżeniu cukier ma 80 proc. cukru w cukrze, a w drugim sklepie ma 90 proc. cukru w cukrze, a sacharyna to ma w ogóle 500 proc. cukru w cukrze. A dzięki mojemu wynalazkowi dojdzie do tego, że w ogóle nie trzeba będzie sadzić buraków na cukier, tyle będzie cukru w cukrze”.

W ten sposób mamy jasność i okazuje się, że zarówno w wyborach na szefa PO, jak i w karach nałożonych po wyborach na posłów Gowina i Żalka chodzi o ustalenie, ile jest „procentu Platformy w Platformie”. A także dowiedzenie, że zawartość Platformy w poszczególnych jej posłach jest zmienna i zależy od „podziemnego promieniowania”. Nieścisłości są wynikiem anomalii tego „podziemnego promieniowania”.

Dowiedzieliśmy się zatem, że w Jarosławie Gowinie jest szczątkowy procent Platformy, a bardzo wysoki procent u Żalka to tylko anomalia. A przede wszystkim dowiedzieliśmy się, że w Donaldzie Tusku jest 500 proc. Platformy. Nie wynika to wprawdzie z badań, ale ktoś musi być punktem odniesienia, czyli sacharyną. A kto jak nie założyciel i szef PO Donald Tusk? A że te jego „sacharynowe” 500 proc. jest warte tylko 4 tys. zł, to już zupełnie inna sprawa.

Stanisław Janecki

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych