„Z tej krótkiej rozmowy wnioskuję, że co najmniej jeden z nich [napastników] pochodził ze Wschodu. Drugi tylko stał, nic nie mówił. Nie wiem, czym zostałem uderzony, chyba czymś twardym i tępym” - mówi dr h.c. Jan Malicki, kierownik Studium Europy Wschodniej UW w rozmowie z „Rzeczpospolitą”. Przypomnijmy, że ekspert ds. wschodnich 19 grudnia 2024 r. został brutalnie pobity w Warszawie. Stanisław Żaryn, doradca prezydenta RP Andrzeja Dudy, zwrócił się na platformie X z kilkoma pytaniami dotyczącymi ataku na prof. Malickiego do premiera Donalda Tuska, a także ministrów obrony narodowej oraz spraw wewnętrznych i administracji. „Dlaczego opinia publiczna wciąż nie ma informacji o zidentyfikowaniu i zatrzymaniu sprawców ataku na prof. Malickiego?” - pyta były sekretarz stanu w KPRM.
Późnym wieczorem 19 grudnia 2024 r. prof. Jan Malicki, kierownik Studium Europy Wschodniej Uniwersytetu Warszawskiego wracał przez Park Kazimierzowski z narady kierownictwa tej jednostki.
Skończyło się to poważnym urazem głowy i w efekcie mam trzy skutki: pęknięcie kości czaszki, dwa krwiaki i wstrząśnienie mózgu. A to powoduje, że m.in. ginie pamięć
— mówi naukowiec w rozmowie z „Rzeczpospolitą”.
Prof. Malicki podkreśla, że z napadu pamięta „jedynie fragmenty”, choć odnotowuje „stałą poprawę”.
Idąc przez park, zwróciłem uwagę na pięknie oświetlony pomnik podziemnej służby nauczycieli polskich w czasie wojny. Pamiętam też, że potem w całym parku było bardzo ciemno. Przypomniałem sobie moje pytanie: „jak to jest możliwe, by w publicznym miejscu było tak ciemno”
— wspomina.
Przechodziłem obok kępy roślin, chyba cisów. I stamtąd wyszło dwóch „policjantów”. Mieli na sobie mundury, które ja uznałem za mundury policyjne. Jeden z nich zapytał mnie, jak się nazywam. Uznałem, że policjant ma prawo wychodzić nawet zza krzaków i pytać
— mówi naukowiec w rozmowie z dziennikiem „Rzeczpospolita”.
„W tym miejscu była wielka kałuża krwi”
Jak zaznacza, gdyby napastnicy nie mieli na sobie mundurów, po prostu poszedłby dalej, tyle że szybszym krokiem.
Ale w tej sytuacji odpowiedziałem. Dalej już nic nie pamiętam. Odzyskałem przytomność na noszach karetki pogotowia o godz. 22.41. Przez 20 minut leżałem na chodniku. W tym miejscu była wielka kałuża krwi. Nie wiem, kto wezwał karetkę pogotowia
— podkreśla Jan Malicki.
Kierownik SEW UW wspomina, że o ile jeden z napastników był milczący, składnia i wyrażenia używane przez drugiego z nich były dość charakterystyczne. Początkowo, zapytany na przesłuchaniu, czy któryś z napastników był ze Wschodu, zaprzeczył.
Ale pomału wraca pamięć i dzisiaj już wiem, że był to ktoś ze Wschodu, bo zadano mi następujące pytanie: „Jak pan nazywa się?”. A tu jest błąd w składni. Polak zapytałby: „Jak pan się nazywa?”. Stale stykam się z ludźmi ze Wschodu, więc wtedy nie zwróciłem na to uwagi. Gdy podałem w odpowiedzi swoje imię i nazwisko, usłyszałem jedynie „ok”. W Polsce młodzież mówi „oki”, a starsi powiedzą „okej”. Jedynie ktoś z Białorusi czy Ukrainy użyje tego „ok”
— wskazuje.
Zaznaczył, że nie wie, czy „ok” użyłby również Rosjanin, ponieważ od wielu lat ma zakaz wjazdu na teren Federacji Rosyjskiej.
Ale z tej krótkiej rozmowy wnioskuję, że co najmniej jeden z nich pochodził ze Wschodu. Drugi tylko stał, nic nie mówił. Nie wiem, czym zostałem uderzony, chyba czymś twardym i tępym. Z obdukcji lekarskiej wynika, iż to „podwójna rana tłuczona”
— zaznacza ekspert ds. wschodnich.
Prof. Malicki nie da się zastraszyć
W ocenie rozmówcy „Rzeczpospolitej”, celem napastników nie było pozbawienie go życia, ale „była to fachowa robota”. Profesorowi nie skradziono także pieniędzy (w kieszeni miał 100 zł) ani telefonu.
Myślę, że jeśli analiza jest właściwa, był to zapewne napad służący przestraszeniu mnie, przestraszeniu Studium i, być może, białoruskiej emigracji w Polsce. Zwłaszcza że nadchodzi kolejne wielkie fałszerstwo (Aleksander Łukaszenko przeprowadza wybory prezydenckie 26 stycznia – red.). Tak uważa większość dyskutantów. Ja jestem jednak bardzo ostrożny, bo wciąż niewiele pamiętam. Więcej zapewne powiem, gdy wrócą kolejne obrazy
— mówi ekspert, dodając, że straszono go niejednokrotnie, już od 2006 r.. Dochodziło do takich sytuacji, jak np. przebicie opon w samochodzie Jana Malickiego - w sposób dość ostentacyjny, na terenie Uniwersytetu Warszawskiego.
Komunikat pierwszy – przeżyłem! Komunikat drugi – nie odpowiadam za innych, ale nie spodziewam się, by wystraszyła się emigracja białoruska, ukraińska, rosyjska czy jakaś inna w Polsce. Oni też będą dalej robili to, co robią. A i SEW dalej będzie prowadziło swoją działalność
— zapewnił, pytany, co powiedziałby sprawcom lub mocodawcom ataku.
Policji do tej pory nie udało się zatrzymać sprawców.
Myślę, że jeżeli to byli fachowcy, to nie zostaną złapani. Kamer w parku nie ma. Nie wiadomo więc, gdzie oni teraz są
— powiedział.
Pytania doradcy prezydenta
Po lekturze powyższej rozmowy z prof. Malickim, Stanisław Żaryn, doradca prezydenta RP Andrzeja Dudy, zwrócił się z kilkoma pytaniami do premiera Donalda Tuska, wicepremiera i szefa MON Władysława Kosiniaka-Kamysza oraz ministra spraw wewnętrznych i administracji Tomasza Siemoniaka.
Panie Premierze, Panowie Ministrowie. W związku z atakiem na prof. Malickiego stawiam Panom publicznie pytania:
Dlaczego opinia publiczna wciąż nie ma informacji o zidentyfikowaniu i zatrzymaniu sprawców ataku na prof. Malickiego?
Czy brak informacji oznacza, że polskie służby nie zidentyfikowały sprawców ataku?
Która służba była służbą wiodącą w zakresie wyjaśniania tego ataku? Media wskazują jedynie na działania Policji. Czy ABW podjęła działania w tej sprawie?
Czy Panowie wydawali polecenia służbom specjalnym dot. potraktowania tego ataku jako sprawy priorytetowej?
Czy polskie służby specjalne prowadzą działania wyjaśniające, czy atak na prof. Malickiego był operacją obcych służb specjalnych? Która służba zajmuje się tą sprawą?
Czy polskie służby specjalne przekazywały Panu Premierowi lub Ministrowi Koordynatorowi raport w tej sprawie? Kiedy? Jakie są główne ustalenia?
Czy Prof. Malicki został objęty ochroną kontrwywiadowczą? Czy wykonana została analiza zagrożeń dla Pana Profesora?
Czy wzmocniono ochronę innych ekspertów SEW?
— napisał Żaryn.
„Rosyjskie służby przyspieszają”
W dalszej części wpisu Żaryn domaga się poważnego potraktowania sprawy.
ABW powinna w tej sprawie prowadzić śledztwo i działać w trybie natychmiastowym. Po to, by ustalić naturę ataku na Prof. Malickiego i sprawdzić, czy jest to efekt działań wrogich nam służb specjalnych. Jeśli tak, potrzebna jest spójna wielopoziomowa reakcja państwowa. Adekwatna do poziomu agresji
— podkreśla.
Rosyjskie służby przyspieszają wojnę wywiadowczą przeciwko Polsce, często bez reakcji władz RP. Taka sytuacja tylko rozzuchwala agresora. Sytuacja jest poważna. Skoro atak w centrum stolicy Polski nie wywołuje odpowiedniej reakcji polskich władz, to wysyłamy do agresora zachętę do dalszej eskalacji i mocnego uderzenia w nasz kraj. To skrajnie niebezpieczne
— ocenia.
Żądam od polskich polityków odpowiedzialnych za bezpieczeństwo RP, by wreszcie zaczęli traktować bezpieczeństwo państwa i obywateli w sposób poważny. I zaczęli zarządzać systemem bezpieczeństwa narodowego na potrzeby państwa polskiego, a nie partyjnych czy politycznych rozgrywek wewnętrznych. Tak nie dba się o bezpieczeństwo Polski i Polaków
— podsumowuje Stanisław Żaryn.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/717893-wstrzasajaca-relacja-prof-malickiego-reaguje-zaryn