Portal wPolityce.pl ujawnia fragment dokumentu, który pojawił się na grudniowym posiedzeniu komisji ds. Unii Europejskiej, z którego wynika, że polską prezydencją w Unii Europejskiej będą kierować… europejskie instytucje z siedzibą w Brukseli. „Zamiast rzeczywiście kierować pracami Rady Unii Europejskiej, rząd Donalda Tuska zdecydował, aby pracami kierowały de facto instytucje europejskie, które są na stałe w Brukseli. Polska prezydencja ma tym samym wyłącznie charakter ceremonialny. Rezygnujmy z możliwości wpływu na unijną agendę, a teraz mamy okres niezwykle ważny z punktu widzenia bezpieczeństwa” - mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl Paweł Jabłoński, poseł Prawa i Sprawiedliwości, były wiceminister spraw zagranicznych.
CZYTAJ WIĘCEJ: Szczytu nie będzie. Powód? „Rząd Donalda Tuska nie chciał, żeby prezydent Andrzej Duda witał unijnych przywódców”
„Rezygnujmy z możliwości wpływu na unijną agendę”
Fragment dokumentu, który ujawniamy na portalu wPolityce.pl, jest oficjalnym dokumentem przekazanym przez MSZ na spotkanie przedstawicieli komisji ds. Unii Europejskiej z duńskimi odpowiednikami. Spotkanie miało miejsce w grudniu.
„Polska prezydencja w Radzie Unii Europejskiej w pierwszej połowie 2025 r. będzie w znacznej mierze ‘Brussels based’, co oznacza szeroki mandat negocjacyjny dla osób bezpośrednio zaangażowanych w prace organów przygotowawczych Rady, wypracowany na bazie uelastycznionych procedur koordynacji polityki europejskiej, a także zapewnienia dobrej komunikacji między wszystkimi aktorami biorącymi udział w kształtowaniu polskiej polityki na forum UE
— czytamy w dokumencie.
Co to oznacza? W rozmowie z portalem wPolityce.pl wyjaśnia to b. wiceszef MSZ Paweł Jabłoński.
Zamiast rzeczywiście kierować pracami Rady Unii Europejskiej, to rząd Donalda Tuska zdecydował się, aby pracami kierowały de facto instytucje europejskie, które są na stałe w Brukseli. Polska prezydencja ma tym samym wyłącznie charakter ceremonialny. Rezygnujmy z możliwości wpływu na unijną agendę, a teraz mamy okres niezwykle ważny z punktu widzenia bezpieczeństwa
— wyjaśnia Jabłoński.
Polityk podkreśla, że nieformalny Szczyt Rady Europejskiej jest bardzo ważnym wydarzeniem podczas każdej prezydencji.
W praktyce jest to najważniejsze wydarzenie polityczne każdego półrocza, bo wtedy wszyscy przywódcy zjeżdżają się do kraju, który tę prezydencję sprawuje. To jest okazja, aby zaprezentować swój kraj. Czasem te wydarzenia odbywają się w stolicach państw, a czasem w innych miastach. Hiszpanie taki szczyt zorganizowali w Granadzie
— zaznacza.
Bez szczytu w Polsce
Odnosząc się do doniesień korespondentki RMF FM, która poinformowała, że Tusk zrezygnował z organizacji takiego szczytu w Polsce tylko dlatego, aby prezydent Andrzej Duda nie był jego gospodarzem, Jabłoński mówi:
Mamy do czynienia z abdykacją. I to z jakiego powodu? Oni chcieli zaszkodzić prezydentowi Andrzejowi Dudzie, tak jak szkodzili za pierwszego rządu Tuska śp. prezydentowi Lechowi Kaczyńskiemu. I tak teraz, żeby zaszkodzić nielubianemu politykowi z innego obozu politycznego, poświęcił Tusk interes Polski i tego szczytu w ogóle nie robi. To bardzo małostkowe i szkodliwe dla naszego państwa, bo rezygnujemy z ważnego narzędzia.
Jabłoński zaznacza, że Tusk zachowuje się w sposób „małostkowy nie pierwszy raz”.
Nie jest to, niestety, zaskakujące. To jest taki polityk, którego głównym celem są działania przeciwko ludziom, których nie lubi. Tusk skupia się na osobistych celach partyjnych, a nie na interesie państwa
— mówi.
„To wyłącznie propaganda”
Czy polska prezydencja może być szasną, aby Polska głośno wyraziła swój sprzeciw wobec umowy UE-Mercosur i zbudowała w tym czasie mniejszość blokującą tę umowę? Jabłoński zaznacza, że to odpowiedni moment, aby naciskać na Komisje Europejską.
To jest jedno z najważniejszych zadań, żeby domagać się od Komisji Europejskiej respektowania prawa unijnego. Nie może być zgody na to, żeby ta umowa została przeforsowana wbrew traktatom, bo tam zostały zastosowane pewne wybiegi prawne, które mają ominąć proces ratyfikacji, który jest niezbędny jeżeli ta umowa wpływałaby w istotny sposób na funkcjonowanie krajowych gospodarek
— mówi b. wiceszef MSZ.
Oni chcą przepchnąć tę umowę większością kwalifikowaną. Tusk przekonuje, że Platforma Obywatelska będzie przeciwna, ale według naszych informacji, nie robią zupełnie nic, aby zbudować mniejszość blokującą, żeby zablokować to w taki sposób, aby było to skuteczne i zatrzymać tę szkodliwą umowę. To wyłącznie jest propaganda, wypowiedzi na potrzeby medialne, a realnej polityki w interesie Polski nie ma tutaj wcale
— dodaje.
Pytany o to, z kim Polska mogłaby wejść w sojusz przeciwko umowie z Mercosur, Jabłoński przypomina, że premier Mateusz Morawiecki już w 2019 roku zbudował taką koalicję.
Jeszcze w 2019 r. premier Mateusz Morawiecki zbudował taką nieoczywistą koalicję, w której były Francja i Belgia. Niedawno Mateusz Morawiecki rozmawiał również z premier Włoch Georgią Meloni i jest szansa, aby ją również przekonać, choć z kolei na nią mocno naciskają Niemcy. Sytuacja jest na pewno trudna, tylko że trzeba rozmawiać, a tych rozmów, czy to z Włochami czy z innymi państwami specjalnie nie widać. I to jest niestety bardzo niepokojące, bo dużo wskazuje na to, że Tusk – podobnie jak przy pakcie imigracyjnym – będzie mówił, że Polska jest przeciwna, w ostatniej chwili zgłoszą sprzeciw, ale koalicji blokującej nie zbudują, umowa wejdzie w życie, a na koniec powiedzą, że „nie dało się nic zrobić, bo nas przegłosowali”. Teraz jest czas na to, i ta prezydencja jest świetnym okazją na to, żeby zbudować taką koalicję, która tę umowę zablokuje, ale na razie nie widać żadnych działań
— przyznaje w rozmowie z portalem wPolityce.pl.
CZYTAJ WIĘCEJ: PiS popiera protest rolników. Szokujące informacje posłów: „W rządzie nikt nie zna treści umowy z Mercosur”; „Rząd Tuska nic nie robi”
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/717537-ujawniamy-prezydencja-w-ue-z-czego-zrezygnowal-tusk