„Siłowe przejęcie TVP i Polskiego Radia oraz PAP, z jakim mieliśmy do czynienia w grudniu ubiegłego roku, wymagało bardzo ścisłej koordynacji, a więc i dobrej znajomości tych ludzi między sobą” - mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl dr Jolanta Hajdasz. Prezes Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich w ten sposób komentuje biesiadę polityków PO z ekipą ludzi z neo-TVP. „Nie mam najmniejszego pojęcia czy to było świętowanie siłowego przejęcia mediów publicznych, czy może to jakiś rodzaj spotkania świątecznego” - dodaje dr Hajdasz.
Portal wPolityce.pl i Telewizja wPolsce24 ujawnili, że w restauracji Orzo na warszawskim pl. Konstytucji miała miejsce impreza z udziałem polityków PO i dziennikarzy, głównie z neo-TVP w likwidacji. Obecny był także Adam Michnik, który wulgarnie odnosił się do reporterów.
Nie jestem zaskoczona tą sprawą, bo obserwując sytuację mediów publicznych w ostatnich 12 miesiącach można się było tego spodziewać. Siłowe przejęcie TVP i Polskiego Radia oraz PAP, z jakim mieliśmy do czynienia w grudniu ub. roku, wymagało bardzo ścisłej koordynacji, a więc i dobrej znajomości tych ludzi między sobą. Mam na myśli polityków PO i tych, którzy wykonują ich polecenia w mediach publicznych. Użycie policji i wynajętych firm ochroniarskich, stworzenie grupy podporządkowanej oficerowi służb specjalnych Sienkiewiczowi, to wymagało wzajemnego zaufania i wzajemnych zależności, czego się domyślaliśmy, a teraz mamy kolejny dowód. Tyle że o niezależności tych mediów nie ma co mówić. Jeśli bowiem ci ludzie znali się z wcześniejszych czasów, to w momencie, kiedy ktoś z nich zaczyna pełnić funkcje publiczne, to te osoby muszą zaprzestać takich nieformalnych i niejawnych kontaktów. A na tym spotkaniu nie widzimy dziennikarzy z innych mediów, portali, stacji telewizyjnych, czy rozgłośni. Spotkanie nie było szeroko dostępne i było absolutnie prywatne. To ma jednoznaczną wymowę. Nie będę oczywiście nikomu mówić, z kim ma się spotykać i czy musi, czy może przy tym pić alkohol
— mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl dr Jolanta Hajdasz.
„Niszczenie na oczach wszystkich mediów publicznych”
Wśród osób związanych z neo-TVP na biesiadzie byli m.in. Tomasz Sygut, dyrektor generalny TVP S.A. w Likwidacji i likwidator telewizji Daniel Gorgosz oraz dziennikarka Kamila Biedrzycka.
To wczorajsze spotkanie jest dowodem na to, jak bardzo sterowane przez koalicję rządzącą są obecne władze TVP. W 100 proc. od nich zależą i wykonują ich polecenia oraz zadania. Wszyscy nie mamy, co do tej sytuacji, żadnych złudzeń, obserwując antenę TVP, słuchając Polskiego Radia i czytając Polską Agencję Prasową. Teraz mamy dodatkowy dowód i widzimy czarno na białym, że dochodzi do nieformalnych, niejawnych ustaleń. To nieuczciwe w stosunku do innych mediów i do ich odbiorców, bo ludzie mają prawo wiedzieć, że z tych mediów nie dowiedzą się niczego krytycznego o obecnym rządzie
— stwierdza prezes Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich.
Nie mam najmniejszego pojęcia czy to było świętowanie siłowego przejęcia mediów publicznych, czy może to jakiś rodzaj spotkania świątecznego. Tego typu biesiadowanie tuż przed Wigilią jest dla mnie zadziwiające, nie wiem, co likwidatorzy mają w głowach. Mentalność tych osób jest mi kompletnie obca i nie wyobrażam sobie sytuacji, że można robić nieformalne spotkania i czcić taką zbrodnię, jak niszczenie na oczach wszystkich mediów publicznych. Widzimy ich upadek ekonomiczny i ich dramatyczny spadek konkurencyjności względem mediów prywatnych. To jest działanie celowe i zaplanowane, niczym prezent dla TVN, odpłata za to, że stacja ta jest zapleczem medialnym Platformy Obywatelskiej od tylu lat
— uważa dyrektor Centrum Monitoringu Wolności Prasy SDP.
Ale do niejawnych i nieformalnych spotkań z politykami menadżerowie mediów publicznych nie mają prawa - łamią zasady, jakimi powinni się kierować w swojej pracy. Jeśli w ten sposób zachowywałyby się media prywatne, to jest ich sprawa. Media publiczne mają jednak inne zadania i mają ograniczenia. Jeśli już ma dochodzić do takich spotkań, to oczywiście powinny być oficjalne i otwarte, dostępne dla wszystkich lub choć dla części dziennikarzy
— stwierdza dr Hajdasz, która z dezaprobatą odnosi się do wulgarnego zachowania Adama Michnika.
To jest zwyczajnie przykre, że osoby, które przez pewnych ludzi są traktowane jako wzór do naśladowania, zachowują się poniżej krytyki. Moje poglądy są bardzo krytyczne w stosunku do tego, co Adam Michnik prezentuje na łamach „Gazety Wyborczej”. Niemniej człowiek będący osobą publiczną musi zachowywać się kulturalnie, nie używać wulgaryzmów i umieć odnieść się do kogoś, kto go krytykuje. Chodzi o zachowanie, które nie jest nacechowane negatywnymi emocjami i zacietrzewieniem. Wobec Adama Michnika mam skrajnie krytyczne zdanie, bo mając tyle lat trudno mówić, że działa nieświadomie i popełnia błędy mimowolnie. Tego typu zachowanie, wulgaryzmy i chamstwo, dowodzą tylko pustki wewnętrznej, słabości i bezradności tego niby wielkiego człowieka, który pogubił się w życiu i nie odróżnia już dobra od zła, ani prawdy od fałszu
— podsumowuje dr Jolanta Hajdasz.
koal
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/716668-hajdasz-widzimy-jak-sterowane-przez-rzadzacych-jest-tvp