Były minister kultury Bartłomiej Sienkiewicz jest dumny z tego, że w ubiegłym roku dokonał bezprawnego i siłowego przejęcia mediów publicznych. „20 grudnia ubiegłego roku powstrzymaliśmy krwotok demokracji” - tak w rozmowie z „Gazetą Wyborczą” europoseł KO ocenił siłowe wejście do TVP i wyłączenie sygnału stacji.
20 grudnia 2023 r., o godz. 11:18 na polecenie rządzących wyłączony został sygnał telewizyjny TVP i rozpoczęło się siłowe oraz bezprawne przejmowanie mediów publicznych przez ekipę Donalda Tuska. Pierwsze skrzypce grał tu ówczesny minister kultury Bartłomiej Sienkiewicz, który dziś jest z siebie dumny.
Wtedy został powstrzymany krwotok demokracji w Polsce. Po to była zmiana, żeby to zło powstrzymać, a nie po to, żeby nadal trwało
— perorował europoseł Koalicji Obywatelskiej. Na pytanie o wprowadzenie prywatnej firmy ochroniarskiej do TVP i zastosowanie przemocy, odwrócił kota ogonem.
Faktyczna przemoc miała miejsce ze strony posłów PiS, łącznie z fałszywym podawaniem się za policjantów po to, żeby sforsować drzwi do gabinetu prezesa. […] To była jawna, zorganizowana agresja. To było bardzo trudne. Jeszcze do tej pory odczuwam podziw dla tych, którzy to wytrzymali. Najwyższą nagrodą było to, że kiedy oblężony w gabinecie prezes Tomasz Sygut odebrał od poprzedniego prezesa bardzo spokojną informację o stanie spółki, to oblegający go posłowie PiS nagle zaczęli ze zdumieniem krzyczeć do siebie „nie ma TVP Info!”. Nagle zniknęło to słowo, które produkowali, na którym budowali swoją władzę
— stwierdził polityk obozu Donalda Tuska.
CZYTAJ TAKŻE:
„Bo długotrwałość tego procesu była nieakceptowalna”
Sienkiewicz nie spodziewał się, że legalne władze TVP i pracownicy rozpoczną protest w siedzibie TVP przy placu Powstańców Warszawy.
To są już koszty decyzji. Powiem więcej: w tej sprawie można było ponieść większe koszty. (…) Po prostu sprawa była politycznie oczywista i ona nie dotyczy polityki, wbrew pozorom, nawet nie ustroju ani nie prawa. Tylko tego, co zresztą przerabiamy w mniej dramatyczny sposób na różnych innych polach: czy można tolerować sytuację, w której rządzący wykorzystują instytucje państwowe wbrew ich przeznaczeniu, powołując się na prawo ustanawiane przez siebie
— stwierdził Sienkiewicz.
Fundusz Sprawiedliwości został utworzony po to, żeby pomagać ofiarom przestępstw. A służył jako partyjna kasa wydawana na oczach milionów Polaków. Telewizja publiczna została stworzona po to, aby był głos niekomercyjny, regulujący debatę publiczną. Zamieniła się w najbardziej ohydną partyjną propagandę. I zatrzymanie tego było po prostu koniecznością
— stwierdził Sienkiewicz, który przyznał, że zignorował ustawę regulującą funkcjonowanie mediów publicznych i posłużył się tylko kodeksem handlowym.
Wykorzystałem Kodeks Spółek Handlowych, bo media publiczne działają na podstawie tego kodeksu i ustawy medialnej. Przyznanie Radzie Mediów Narodowych prawa odebranego Krajowej Radzie Radiofonii i Telewizji było jawnym złamaniem konstytucji, co zresztą orzekł Trybunał Konstytucyjny. Trybunał nie zakwestionował samej Rady Mediów Narodowych, tylko tę część jej uprawnień, którą PiS ukradł Krajowej Radzie. W związku z tym całość rozgrywała się na poziomie prawa spółek
— oznajmił były minister kultury, który rozpoczął proces likwidacji publicznych spółek medialnych.
Sienkiewicz przyznaje, że do przejęcia mediów publicznych wykorzystał prok. Ewą Wrzosek, która 30 listopada rozesłała pisma do sądów o stwierdzenie nieważności bądź uchylenie uchwały, którą Rada Mediów Narodowych podjęła 27 listopada 2023 roku. Wnioski złożone przez prokurator Ewę Wrzosek do sądów ws. TVP powstały poza siedzibą prokuratury.
Po pierwsze, to sąd powstrzymał. Po drugie, do prokurator Wrzosek, z bardzo prostego powodu: to była prokuratura miejscowa dla Mokotowa
— stwierdził Sienkiewicz.
Oczywiście, mogłem zwrócić się do najbliższego współpracownika Zbigniewa Ziobry, prosząc go o to, żeby napisał pismo krzyżujące plany zawłaszczenia ostatecznie mediów publicznych przez Glińskiego i PiS. Ale z jakichś względów nie zrobiłem tego
— dodał były szef MKiDN, który zapytany o weto prezydenta Andrzeja Dudy do ustaw około budżetowych na rok 2004, które zawierały dotację ok. 3 mld zł na przejęte siłą media publiczne stwierdził, że potraktował to jak prezent. Prezent, który stał się pretekstem do otwarcia procesu likwidacji.
Pan prezydent złożył mi wielkoduszny prezent. I ja z tego prezentu z wdzięcznością skorzystałem
— oświadczył Sienkiewicz, który wolał użyć siły podczas przejmowaniu kontroli nad TVP, PAP i Polskim Radiem niż uszanować prawo i dokonać zmian w Radzie Mediów Narodowych.
Bo długotrwałość tego procesu była nieakceptowalna
— stwierdził podkreślając, że trudno byłoby szybko odwołać szefa RMN Krzysztofa Czabańskiego.
Nie mówiąc o jeszcze jednym zagrożeniu. Otóż w każdej chwili pan prezydent mógł złamać prawo - ostatecznie nieraz mu się to zdarzyło - rozszerzając swoje uprawnienia i odwołać dwóch członków, których do Rady powołał. Wybrałem optymalny. I sąd okręgowy w rozszerzonym składzie, to się rzadko zdarza, to jest mocny wyrok, przyznał mi prawo do takiego działania
— powiedział Sienkiewicz, który próbował się także tłumaczyć z tego, że zanim jeszcze Sejm podjął uchwałę ws. przejęcia mediów publicznych, podpisał akty notarialne w tej sprawie. Nowy minister kultury miał w 107 minut pojechać do resortu, prowadzić po kolei walne zgromadzenia TVP, PAP i Polskiego Radia i zwołać po kolei trzy Rady. Gdzie zatem był w tym czasie?
W ministerstwie kultury. To był omyłka notarialna, która mogła być wyprostowana od ręki przez notariusza. Problem polegał na tym, że prokuratura - jeszcze wtedy w pełni w rękach PiS - rzuciła się na Bogu ducha winną panią notariusz tylko w jednym celu: żeby odebrać oryginał aktu notarialnego.
W takiej sytuacji notariusz nie może dokonać naturalnego sprostowania. Zresztą w kwestii, która nie miała żadnego wpływu na prawomocność samego aktu, bo to była omyłka adresowa, i chodziło tylko o ulicę, bo przecież to była cały czas Warszawa.
Tymczasem prokuratura skwapliwie chwyciła ten akt i go już nie zwróciła, co jest sprzeczne z prawem, aby nie można było dokonać tej naturalnej czynności notarialnej, czyli sprostowania nazwy ulicy.
Milczenie w tej sprawie krajowego notariatu uważam za skandal i dowód tego, że chyba w polskim samorządzie notarialnym dzieje się coś złego
— stwierdził w rozmowie z „Gazetą Wyborczą” były minister spraw wewnętrznych.
Choć Bartłomiej Sienkiewicz cieszy się z tego, co zrobił i twierdzi, że „czysta woda” Czyża jest świetna, to zupełnie inaczej widzą to Polacy. Oglądalność kanałów TVP spadła do poziomu lokalnej telewizji. Koalicja Donalda Tuska, tym razem rękoma Sienkiewicza, po raz kolejny zrobiła Polakom tak dobrze, że nie chce się na to nawet patrzeć.
CZYTAJ TAKŻE:
koal/”Gazeta Wyborcza”
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/716269-sienkiewicz-dumny-z-silowego-i-bezprawnego-przejecia-tvp