„Za niecałe dwa lata ten pakt migracyjny wchodzi w życie i obecni ministrowie łącznie z panem premierem mogą sobie opowiadać, co chcą, ale to nie ma żadnego wpływu” - powiedział poseł Wolnych Republikanów Jarosław Sachajko w wywiadzie dla portalu wPolityce.pl, komentując działania rządu Donalda Tuska ws. nielegalnej migracji.
wPolityce.pl: Premier Donald Tusk zapowiedział przyjęcie „nowych zasad dotyczących wiz i wniosków o azyl”. Jak pan na to patrzy?
Jarosław Sachajko: Mamy kłopot, bo mamy rząd, który rządzi słowami, który jak coś powie, to już „się dzieje”. Pan premier zachowuje się tak, jakby był dalej w kampanii wyborczej, bo to w kampanii było „100 konkretów na 100 dni”, było obiecywanie wszystkiego dwa razy więcej niż PiS i na słowach się skończyło. Portal „Demagog” ostatnio przeanalizował te 100 obietnic. Po roku 54 obietnice w ogóle nie jest realizowanych, 4 jest zawieszonych, kilkanaście jest zrealizowanych.
Mieliśmy ostatnio powódź i premier powiedział, że „jest pomoc” i jak już powiedział, to wszyscy powinni być szczęśliwi, tylko problem mają ci, którzy faktycznie zmagają się ze skutkami powodzi, bo oni cały czas mówią, że tej pomocy nie ma. Była ta symboliczna pomoc po 8 tysięcy złotych, ale to żadna pomoc dla ludzi, którzy stracili setki tysięcy złotych. Ostatnio większość sejmowa musiała nowelizować po dwóch miesiącach ustawę, która miała pomóc i odblokować te pomoc - na to zrzucano winę za jej brak. Znowelizowano i co? I dalej nie pomaga. W trakcie tej debaty były konkretne wyliczenia, że jeżeli ta pomoc będzie szła z obecnym tempem, to jeszcze trzeba trzech lat, żeby wszyscy ją otrzymali. I dokładnie tak samo wygląda to z tym uszczelnianiem granicy.
Co ma pan na myśli?
Zbliżają się wybory prezydenckie. Polacy, widząc jaki bałagan jest w Europie Zachodniej, bo w zależności od kategorii przestępstw - czy to są gwałty, czy rozboje, czy pobicia - to jest od 10 do 20 razy więcej takich niebezpiecznych incydentów niż u nas. I Polacy o tym wiedzą, obawiają się tego, a więc premier zadeklarował powstrzymanie tego tak, jak obiecał benzynę po 5,19, tak, jak masło po 5 złotych. I tyle, na tym się skończy.
Mam jednak nadzieję, że Polacy po doświadczeniach ostatniego roku nie dadzą się już oszwabić i nie dadzą się złapać na takie okrągłe słówka pana premiera.
Jak pan patrzy w ogóle na to, że pan premier Tusk od kilku miesięcy jest obrońcą polskich granic, bo przecież jego obóz, kiedy był jeszcze w opozycji, to mówił o biednych kobietach z dziećmi na granicy i używał sprawy migrantów do atakowania PiS. Skąd ta zmiana?
Pan premier jest premierem sondażowym. W tej w chwili dostał władzę i ma dostęp do wszystkich danych. I te dane pokazują, że Polacy nie życzą sobie nielegalnej migracji, obawiają się nielegalnej migracji, a ponieważ mamy niedługo wybory, to pan premier Tusk tak jak teraz na konwencjach Trzaskowskiego schował flagi unijne i przykleił sobie biało-czerwone serduszko, tak samo stał się obrońcą polskich granic.
Pan premier Tusk mógł zablokować pakt migracyjny. Już na drugi po zaprzysiężeniu koalicji rząd zgodził się na procedowanie paktu migracyjnego. Później, kiedy już głosowali wszyscy premierzy, było większościowe głosowanie, to pan premier Tusk powiedział, że on się nie zgadza na to. Tylko że wówczas już jego niezgoda nie miała żadnego znaczenia, bo większością został po prostu przegłosowany. I tak samo w tej chwili. On w tej chwili mówi na pożytek wyborczy jedno, ale to się nie przełoży na żadne działania, bo chodzi o to, żeby wygrać kolejne wybory, a po wyborach choćby potop, ostatecznie znowu dostanie fajną posadę w Brukseli, a my będziemy się z tym całym bałaganem zmagać.
No właśnie, kilka dni temu minister ds. europejskich Adam Szłapka zapowiedział, że Polska nie będzie wdrażać założeń paktu migracyjnego. Problem polega jednak na tym, że jesteśmy do tego zobligowani. Czy ten obecny sprzeciw na konferencjach prasowych ma jeszcze jakieś znaczenie, czy po prostu do wyborów rząd będzie udawał, że nie będzie wdrażał tego paktu?
Oni mogli nie zgodzić się na dalsze procedowanie, a zgodzili się, więc w tej chwili nie ma opcji na to, żeby się nie zgodzić. Za niecałe dwa lata ten pakt migracyjny wchodzi w życie i obecni ministrowie łącznie z panem premierem mogą sobie opowiadać, co chcą, ale to nie ma żadnego wpływu.
Dokładnie tak samo, jak to było przy Mercosurze, bo jeżeli pan premier chciałby zablokować podpisanie porozumienia z państwami Mercosur, to on by zaprosił do Warszawy Grupę Wyszehradzką, bo wtedy całej grupie z Francją, Austrią i Irlandią starczyłoby głosów do tego, aby zablokować to porozumienie. Ale pan premier wykalkulował sobie, że jak przeciw zagłosuje mniej krajów, w tym on, to i tak to przejdzie mimo jego pozornego sprzeciwu. Tak jak ze wszystkim, zamiast skutecznym działań, mamy działania PR-owe, których celem jest wyborcze zwycięstwo.
CZYTAJ TAKŻE:
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/716190-nasz-wywiad-sachajko-tusk-jest-premierem-sondazowym