Czy ściganie listem gończym posła na Sejm RP w sytuacji, gdy jego obrona zwraca uwagę, że nie ma podstaw do aresztowania, jest tematem do żartów? Dla „Gazety Wyborczej” najwyraźniej jest, choć wydawało się, że w narracji dziennika z Czerskiej polityk, któremu grozi kara nawet do 25 lat pozbawienia wolności za to, że podejmował decyzje to przecież niesamowicie groźny „przestępca” i fakt, że bodnarowcy nie potrafią go złapać powinien raczej przerażać niż śmieszyć. Mimo to, dziennikarz gazety postanowił w rocznicę wprowadzenia w Polsce stanu wojennego pośmieszkować sobie i polecić parlamentarzyście opozycji „Książki, które Marcin Romanowski powinien przeczytać w areszcie”.
Czy Marcin Romanowski, były wiceminister sprawiedliwości, jest „groźnym przestępcą”, za którym wystawia się listy gończe, a bodnarowcy nie potrafią go złapać, czy może politykiem, który ma zostać aresztowany wyłącznie dla politycznego „spektaklu” Koalicji 13 Grudnia? Niezależnie od tego, czy groźba kary do 25 lat pozbawienia wolności czy ministerstwo jako „zorganizowana grupa przestępcza” wywołują u nas choć delikatne uniesienie brwi ze zdziwienia (a powinny u każdego choć trochę racjonalnie myślącego człowieka, niezależnie od poglądów politycznych), czy też święcie wierzymy, że za podejmowanie decyzji, a przy tym bycie w jakikolwiek sposób związanym z PiS powinno się trafiać za kraty, sprawa posła Romanowskiego nie jest w najmniejszym stopniu zabawna.
Co 13 grudnia opublikowała „Wyborcza”?
Nie przeszkodziło to jednak „Gazecie Wyborczej”, na łamach której wielokrotnie i chętnie różnego rodzaju autorytety wzywały do bezwzględnego rozliczania PiS, dyplomaci po moskiewskiej MGIMO nazywali PiS-owców „małpoludzią czeredą”, a niektórzy „łaskawcy” sugerowali, że rozliczenia tak, ale nie zemsta za wszelką cenę, pośmieszkować sobie ze sprawy parlamentarzysty opozycji. Lista „książek, które Marcin Romanowski powinien przeczytać w areszcie” jest niemal tak „zabawna”, jak pamiętny artykuł „Newsweeka” o wyjściu z aresztu ks. Michała Olszewskiego.
Organ prasowy uchodzący niegdyś za gazetę „elit” i „inteligencji”, pouczający Polaków o szacunku, miłości, tolerancji, wybaczaniu, godności (także osób pozbawionych wolności), dzisiaj publikuje takie coś… W rocznicę wprowadzenia stanu wojennego w komunistycznej Polsce. Symboliczne
— napisał na platformie X mec. Bartosz Lewandowski, obrońca posła Marcina Romanowskiego.
„W areszcie będzie miał mnóstwo czasu”
Dariusz Kortko z „GW” postanowił być tak miły, aby w rocznicę wprowadzenia w Polsce stanu wojennego prześmiewczo polecać politykowi PiS „książki, które powinien przeczytać w areszcie”.
Marcin Romanowski, poseł PiS i były wiceminister sprawiedliwości miał się stawić w areszcie. Niestety, wyłączył telefony i ślad po nim zaginął. Ściga go policja, więc wkrótce pewnie zostanie złapany. W areszcie będzie miał mnóstwo czasu, także na czytanie. Warto, bo chyba wszystko, co w życiu najważniejsze, zostało już opisane. Można czerpać garściami
— pisze.
Wśród propozycji dziennikarza lewicowo-liberalnej gazety, której założyciel i redaktor naczelny obcałowywał i ściskał Wojciecha Jaruzelskiego, czyli człowieka, który wyprowadził wojsko przeciwko własnemu narodowi, znalazły się pozycje dotyczące kradzieży, więzienia, przestępstw gospodarczych, ale również dyktatur, imperiów i ich upadku. Bo wiecie, rozumiecie, rząd PiS to była dyktatura, dlatego w wyborach zdobyła marniutkie 35 proc. głosów i mimo liczbowej wygranej, utraciła władzę, nie mogąc zdobyć większości. Rzeczywiście, typowa dyktatura, wszystko załatwiły jedne wybory. A że Romanowski to polityk prawicowy, no to wiadomo, dorzućmy jeszcze coś o III Rzeszy, wiadomo, że wszystko co na prawo od Tuska z 2005 r., to Hitler.
Na liście widzimy więc „Wielkość i upadek Rzymu” Gugliema Ferrera, bo „autor wnikliwie analizuje system polityczny, który powoli ulegał degeneracji. Przytacza przykłady korupcji urzędników oraz niepohamowane ambicje jednostek. Przestrzega, że brak moralnych zasad w polityce zwykle prowadzi do upadku”. Miejmy nadzieję, że oczytany redaktor Kortko zdaje sobie sprawę, że w sprawie posła Romanowskiego nie zapadł wyrok sądu stwierdzający winę polityka. Inna pozycja to „Jak kraść w białym kołnierzyku” Macieja Binkowskiego, mimo iż autor artykułu przyznaje, że jej nie czytał. „Opowiada również o metodach, jakie stosują przestępcy ‘celem legalizacji i zabezpieczenia nielegalnie uzyskanego majątku. Wiele przykładów oszustw będzie popartych konkretnymi case study, czyli 100 proc. >mięsa<, bez zbędnego teoretyzowania’”-czytamy.
Inną pozycję, taką jak „Vaterland” Roberta Harrisa, można równie dobrze polecić ministrom w obecnym rządzie i samemu premierowi Tuskowi. Oprócz „Murów Hebronu” Andrzeja Stasiuka i „Pomniejszych bóstw” Terry’ego Pratchetta (Dariusz Kortko z wielką radością żongluje cytatami, które posłużą mu do tego, aby w tonie kpiąco-drwiącym przypomnieć Marcinowi Romanowskiemu, że i tak, i tak trafi za kraty. Bez wyroku, ale co tam, to przecież takie śmieszne!), nie mogło zabraknąć „„Warto być przyzwoitym” Władysława Bartoszewskiego, choć to lektura zbyt oczywista”.
Skoro tak oczywista, to dlaczego ci, którzy tak chętnie rzucają tymi słowami, skądinąd trafnymi, niezależnie od tego, jak oceniamy śp. Władysława Bartoszewskiego, tak często zachowują się, jakby nie rozumieli, co mówią/piszą i tylko powtarzali jak papugi coś, co powiedział ich autorytet? Co bowiem ma wspólnego z „przyzwoitością” radość z aresztowania bez wyroku polityka za to, że podejmował decyzje i zarzuty w rodzaju „zorganizowanej grupy przestępczej”?
aja/Wyborcza.pl
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/715699-gw-kpi-z-romanowskiegow-areszcie-bedzie-mial-mnostwo