„Inicjatywa prezesa Święczkowskiego dowodzi, że w samym Trybunale jest wola zakończenia tego chorego sporu!” - mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl prof. Genowefa Grabowska, komentując apel nowego prezesa TK o podjęcie rozmów nt. przyszłości Trybunału. Prawnik ma jednak wątpliwości, czy rządzący znajdą w sobie „dobrą wolę” i „ochotę”, aby wywołany spór łagodzić. Profesor odniosła się także do wypowiedzi kandydatów na prezydenta Trzaskowskiego i Hołowni, którzy negatywnie ocenili powołanie Świeczkowskiego na stanowisko prezesa TK.
Portal wPolityce.pl: Prezes TK Bogdan Święczkowski zaproponował rządzącym, szefom partii politycznych, prezesom SN i NSA oraz prezesowi NBP rozmowy na temat przyszłości Trybunału Konstytucyjnego. Jak pani ocenia ten apel?
Prof. Genowefa Grabowska: To jest bardzo dobra inicjatywa, ale ciekawa jestem, z jaką reakcją się spotka. Myślę, że gdyby odpowiedź była pozytywna, to można byłoby wiele spraw wyprostować. Do tego jest jednak potrzebna dobra wola wszystkich stron. Nie wiem, czy strona rządząca ma ochotę i zamiar łagodzenia istniejącego sporu. Sądząc z wypowiedzi większości Państwowej Komisji Wyborczej, takiej chęci nie ma. Natomiast inicjatywa prezesa Święczkowskiego dowodzi, że w samym Trybunale jest wola zakończenia tego chorego sporu!
Prezes Świeczkowski podkreśla, że chodzi nie tylko o spór wokół składu osobowego Trybunału, ale także radykalne okrojenie przyszłorocznego budżetu tej instytucji.
Jeśli Trybunał Konstytucyjny, który jak podkreślam, jest organem dbającym o porządek konstytucyjny w państwie, pozbawia się możliwości funkcjonowania, to to oznacza, że nie będzie żadnej kontroli nad jakością stanowionego prawa. W takiej sytuacji będziemy zdani na łaskę i niełaskę aktualnie rządzących. Prezydent, spośród przedstawionych mu kandydatów, wybrał osobę, która według jego oceny, najbardziej nadającą się do kierowania Trybunałem w trudnych czasach. Może właśnie ta inicjatywa, z którą nowy prezes wystąpił już w drugim dniu urzędowania, potwierdza trafność wyboru prezydenta. Prezes TK nie chce czekać biernie, nie wchodzi w polemikę ze złośliwcami, którzy go krytykują. Oferuje za to perspektywę wyjścia z kryzysu. Uważam, że to mądry i perspektywiczny gest.
Nowy prezes Trybunału Konstytucyjnego nie spodobał się jednak kandydatom na prezydenta, Rafałowi Trzaskowskiemu i Szymonowi Hołowni. Zapowiedzieli porządki po ewentualnie wygranych wyborach. Czy mogą usunąć prezesa TK?
Wielu wcześniejszych prezesów też wzbudzało rożne odczucia. Jednym mogli się podobać, innym zaś nie, ale nie w tym jest rzecz. Zgodnie z obowiązującym prawem Prezes Trybunału Konstytucyjnego jest mianowany przez Prezydenta RP na sześcioletnią kadencję. Przez ten okres nominacja prezydencka działa i nie ma możliwości odwołania prezesa TK, poza wyjątkami wskazanymi w ustawie. Ale na pewno nie można odwołać prezesa, tylko dlatego że się komuś się nie podoba.
Czy sugerowanie, że nowy prezydent RP po wygranych przez kandydata koalicji rządzącej wyborach zajmie się „odbudową”, zniszczonego autorytetu Trybunału Konstytucyjnego można odczytywać jako polityczną presję?
Jeżeli wszystkie organy konstytucyjne państwa obsadzalibyśmy pod wpływem politycznej presji i politycznych oczekiwań większości rządzącej, to mielibyśmy nieustającą wojnę polityczno-prawną i … marny aparat państwowy. Wiem, że to naiwne, ale może czas wreszcie zrozumieć, że nie polityczna presja, ani „prawo łupów politycznych” powinny decydować o obsadzie najważniejszych organów państwa. Natomiast w obecnym systemie koalicja rządząca, obsadzając wakaty, będzie miała za jakiś czas większość w Trybunale Konstytucyjnym i wtedy to nowi sędziowie TK zaprezentują prezydentowi swoich dwóch kandydatów na stanowisko prezesa. I znów prezydent wybierze jednego i z nich! Na tym koniec, kropka. Być może politycy w przypływie euforii uważają, że są wszechmocni, że mogą wszystko, ale prawo ciągle ich obowiązuje. I to nie tak, jak oni je rozumieją, lecz tak, jak to jest w ustawach zapisane, tu w szczególności - w ustawie o TK.
Szef Komitetu Stałego rządu min. Maciej Berek uważa, że TK właściwie już nie ma, bo jest to teraz „pozakonstytucyjny twór”. Jak pani profesor ocenia te słowa?
To wstyd, że człowiek na tak wysokim stanowisku, sprawujący aktualnie tak ważny urząd, stosuje publicystyczną narrację, która jest nacechowana ogromnymi emocjami. Odsyłam do stanowiska Komisji Weneckiej sprzed kilku dni, organu, który był często przywoływany przez tę grupę polityczną, kiedy jeszcze nie rządziła i była w opozycji. Opinia Komisji jest stanowcza i jednoznaczna, wyroki Trybunału Konstytucyjnego muszą być publikowane, gdyż tak stanowi konstytucja. Jeśli zaś chce się zmieniać skład TK, to trzeba to robić zgodnie z prawem, czyli systematycznie uzupełniać wakaty zwolnione przez sędziów, którym upłynęła kadencja. I właśnie już teraz obecnie rządzący będą mieli możliwość wskazania nowych sędziów, którzy uzupełnią skład Trybunału. Na wiosnę szykują się kolejne zmiany. To powinno się odbywać w ten, ewolucyjny sposób.
Nie pamiętam, aby wcześniej jakikolwiek rząd mówił o konieczności pozbycia się prezesa TK wbrew procedurom.
Kiedy w 2015 r. dochodziło do zmiany obozu rządzącego to na czele Trybunału Konstytucyjnego stał prof. Andrzej Rzepliński, który był daleki od chęci współpracy z wówczas rządzącymi. A przecież, nikt go siłą nie chciał usuwać, ani nie dezawuował, pracował do końca kadencji. Podobnie były z pozostałymi sędziami, którzy sukcesywnie po 9 latach pełnienia swoich funkcji z Trybunału odchodzili. Dopiero w to miejsce rządząca wtedy większość powoływała nowych sędziów. Tego wyboru dokonywała oczywiście większość parlamentarna, choć w przeszłości było to także przedmiotem pewnych politycznych uzgodnień: większość wskazywała np. dwóch kandydatów, a mniejszość jednego. Zatem nie ma co przebierać nogami i sięgać do niekonstytucyjnych rozwiązań, lecz trzeba, tak jak było to wcześniej, skorzystać z możliwości, które daje prawo.
Jak pani ocenia sugestie kandydatów na prezydenta Trzaskowskiego i Hołowni, które można odczytać jako zapowiedzi usunięcia prezesa TK, po wygranych przez nich wyborach?
Jeżeli kandydat na prezydenta w swoich działaniach już zapowiada łamanie konstytucji, to wszyscy powinniśmy się nad taką kandydaturą poważnie zastanowić. Czy to jest droga do naprawy Polski i naszego pojednania? Do budowy państwa praworządnego? Moim zdaniem, to nie jest dobra droga, tak nie wolno. To jest zapowiedź pogłębiania anarchii, z którą mieliśmy i mamy do czynienia w ostatnim okresie. To jest właśnie interpretacja prawa „tak jak my je rozumiemy”. To oznacza absolutny brak poszanowania zasady praworządności, czyli działania w granicach i na podstawie prawa. Zakwestionowanie prezesury w Trybunale Konstytucyjnym jest groźną zapowiedzią naruszania norm prawnych. To są sugestie absolutnie pozaprawne i nie dziwiłabym się, gdyby je składał nieodpowiedzialny watażka, ale nie kandydat do najwyższego urzędu w państwie. Jedyna droga do normalności, to powrót do porządku konstytucyjnego. Wszak Polska ma ustalone ramy konstytucyjne, które nasze państwo scalają i jeżeli zaczniemy je poluźniać, robić wyłomy, to wtedy wszystko się rozleci. A przecież nie o to tu chodzi!
Dziękuję za rozmowę.
CZYTAJ TAKŻE:
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/715452-grabowska-prezes-tk-oferuje-perspektywe-wyjscia-z-kryzysu