Zbigniew Komosa ma propozycje pojednawcze wobec prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego - powiedział PAP adw. Jerzy Jurek, pełnomocnik prawny aktywisty, którego wniosek o uchylenie immunitetu Kaczyńskiemu poparł w piątek Sejm.
Prezes PiS bez immunitetu
Sejm uchylił w piątek immunitet prezesowi PiS Jarosławowi Kaczyńskiemu w związku z oskarżeniem go przez aktywistę Zbigniewa Komosę o uderzenie podczas obchodów miesięcznicy smoleńskiej. 10 października br. podczas przepychanek przy pomniku Ofiar Tragedii Smoleńskiej na stołecznym pl. Piłsudskiego - według Komosy - Kaczyński uderzył go w twarz.
To jest oskarżenie prywatne, co oznacza, że akt oskarżenia nie pochodzi od prokuratury, ale od pokrzywdzonego. Obecnie uchwała Sejmu zostanie przedłożona w sądzie, w którym sprawa została już wniesiona. Sąd wstrzymywał się z działaniem do czasu rozstrzygnięcia kwestii immunitetu przez Sejm
— powiedział adw. Jurek, wskazując, że chodzi o Sąd Rejonowy dla Warszawy-Śródmieścia.
Po przedłożeniu podjętej uchwały, sąd doręczy oskarżonemu akt oskarżenia, a sprawa będzie oczekiwać na wyznaczenie posiedzenia pojednawczego, co jest obowiązkowe w sprawach prywatnoskargowych
— powiedział adwokat.
Podał też, że Zbigniew Komosa ma propozycje pojednawcze dla Jarosława Kaczyńskiego. Przypomniał, że podczas posiedzenia komisji regulaminowej Komosa przedstawił propozycje ugody polegającą na tym, by Kaczyński „przeprosił Naród za kłamstwo o zamachu” w Smoleńsku 10 kwietnia 2010 r. W zamian za to Komosa zadeklarował, że wycofa oskarżenie i w imię dobra wspólnoty narodowej nie będzie więcej składał wieńca mówiącego o odpowiedzialności prezydenta Lecha Kaczyńskiego w tej sprawie.
Ta propozycja ugody była aktualna do czasu głosowania w Sejmie, ale teraz zastanowimy się jeszcze nad innymi naszymi oczekiwaniami
— zwrócił uwagę Jurek, zapewniając, że jego klient jest skłonny się pojednać.
W przypadku, gdyby nie doszło do ugody między Komosą a Kaczyńskim - jak relacjonował adw. Jurek - sąd w kolejnym kroku wyznaczy rozprawę, na którą wezwie oskarżonego, aby mógł odnieść się do zarzutu.
Po tej czynności sąd przystąpi do przeprowadzenia poszczególnych dowodów, czyli do przesłuchiwania świadków, ewentualnie ujawniania innych dowodów. Na koniec sąd będzie wyrokował, czy oskarżony jest winny, czy niewinny i czy zasługuje na karę i ewentualnie na jaką
— tłumaczył adwokat.
Mecenas wyjaśnił też, że zarzut wobec Kaczyńskiego dotyczy art. 217 Kodeksu karnego, czyli naruszenia nietykalności cielesnej, a nie pobicia w rozumieniu kodeksu karnego. Przepis ten głosi, że kto uderza człowieka lub w inny sposób narusza jego nietykalność cielesną, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku. Przy czym, zgodnie z przepisami, jeżeli naruszenie nietykalności wywołało wyzywające zachowanie się pokrzywdzonego albo jeżeli pokrzywdzony odpowiedział naruszeniem nietykalności, sąd może odstąpić od wymierzenia kary.
W związku z tym właściwe jest mówienie nie o pobiciu, co reguluje art. 158 Kodeksu karnego, ale mówienie o uderzeniu. Z pobiciem mamy do czynienia, gdy co najmniej dwóch napastników naraża poszkodowanego na powstanie tzw. średniego lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. W tej sprawie należy uważać na mieszanie pojęć języka potocznego z językiem prawnym. Nasz wniosek dotyczy uderzenia przez posła Kaczyńskiego w twarz Zbigniewa Komosy
— powiedział mec. Jurek.
Zapowiedź dalszych prowokacji
Ponadto mec. Jurek krytycznie odniósł się do braku zgody Sejmu na pociągnięcie do odpowiedzialności za wykroczenia, zarówno Kaczyńskiego, jak i posłów PiS Anity Czerwińskiej i Marka Suskiego.
Nie planujemy w tej sprawie działań prawnych, ale spodziewam się, że pan Zbigniew Komosa już za parę dni, 10 grudnia, ponownie będzie chciał upamiętnić swoim wieńcem ofiary katastrofy lotniczej, do czego ma prawo. Decyzja Sejmu może być interpretowana jako przyzwolenie na niszczenie przez posłów wieńca lub transparentów, które politykom się nie podobają
— zaznaczył adwokat.
W konsekwencji może to prowadzić do przyszłych naruszeń wolności słowa, będąc zielonym światłem dla poselskiej samowoli. Lepiej aby kwestie granic wolności obywatelskich rozstrzygał niezawisły sąd
— dodał.
Od kiedy wolnością słowa są ordynarne kłamstwa? Jak można mówić o „upamiętnieniu” ofiar katastrofy w sytuacji, gdy przed pomnikiem pomięci stawia się wieniec z tabliczką z kłamliwym napisem? Co za absurd!
CZYTAJ WIĘCEJ:
kk/PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/715123-bezczelnosc-komosa-ma-propozycje-pojednawcze