Jednym z przedmiotów ataków na dr. Karola Nawrockiego, niezależnego kandydata na prezydenta RP popieranego przez PiS, była jego znajomość z Patrykiem Masiakiem ps. „Buła” lub „Wielki Bu”. 34-letni freakfighter ma za sobą kryminalną przeszłość. Jeszcze we wrześniu o wspólnym zdjęciu „Wielkiego Bu” z prezesem IPN rozpisywała się „Rzeczpospolita”. Karol Nawrocki udzielił wówczas szczegółowych wyjaśnień, z którymi pokrywa się to, co powiedział Masiak na nagraniu opublikowanym w serwisie YouTube pod koniec listopada. „Tak się składa, faktycznie jest moim kolegą ringowym, bo jako działacz społeczny, kilkanaście lat temu, zajmował się młodzieżą i organizował treningi bokserskie. Sam jest bokserem, ktory ma doświadczenie w ringu, i starał się zorganizować nam zajęcia, żebyśmy nie stali po bramach, jakoś przekuwali swój potencjał i nie marnowali energii” - mówi „Wielki Bu”.
Jeszcze zanim potwierdziły się informacje portalu wPolityce.pl o starcie dr. Karola Nawrockiego w wyborach prezydenckich jako niezależnego kandydata z poparciem PiS, a nazwisko prezesa IPN było dopiero jednym w wymienianych na „giełdzie”, media już przypuściły atak. Jego przedmiotem było m.in. zdjęcie z Patrykiem Masiakiem ps. „Wielki Bu”, freakfighterem o kryminalnej przeszłości. Z informacjami, które dr Nawrocki zawarł w odpowiedzi na pytania dziennika „Rz” dotyczące znajomości z „Wielkim Bu” pokrywa się wypowiedź Masiaka w nagraniu opublikowanym na YT.
„Bu” był zawsze rzeczywiście wielki i silny, ja byłem bokserem w dobrej formie, więc kilka razy walczyliśmy ze sobą w formule sportowej: oficjalnie, na sali bokserskiej, w gronie wielu innych zawodników. Wiele lat się nie widzieliśmy, tak więc nie odniosę się do kwestii kryminalnych. Nie mam o nich pojęcia
— podkreślał Nawrocki w rozmowie z „Rzeczpospolitą” na początku września.
Prezes IPN zamieścił następnie obszerny wpis na platformie X.
Tak - znam Wielkiego Bu. Jego sprawy kryminalne poznałem z artykułu „Rzeczpospolitej”. Kilkanaście lat temu wymienialiśmy ciosy w sportowej rywalizacji - w walce bokserskiej. Mocne, ciężkie rundy z wymagającym przeciwnikiem. Gdy spotkaliśmy się na Lechii w 2024 roku, był już gwiazdą sportów walki. Gwiazdą na wolności, chłopakiem po przejściach, który rozpoczął nowe życie - tak mówił
— wyjaśniał dr Nawrocki.
Dlatego podczas spotkania w Warszawie wręczyłem Wielkiemu Bu „Kochanka Wielkiej Niedźwiedzicy” Sergiusza Piaseckiego, tłumacząc, że w niespokojnych czasach - tak jak Sergiusz - trzeba stać po stronie wartości. Stawać się lepszym człowiekiem. I o tych wartościach powinien mówić w swoim środowisku
— podkreślił w swoim wpisie prezes IPN, wówczas nie przedstawiany jeszcze jako kandydat na prezydenta.
„Żebyśmy nie stali po bramach”
Co o tej znajomości ma do powiedzenia „Wielki Bu”? Bez wybielania Masiaka i przy dostępnej wiedzy, o jakie czyny był oskarżany oraz za co siedział w więzieniu, warto zwrócić uwagę, że jego słowa pokrywają się z informacjami, które dr Karol Nawrocki zawarł w oświadczeniu opublikowanym na X oraz odpowiedzi na pytania „Rz” o relację z „Wielkim Bu”.
Siemanko, jak pewnie zauważyliście, we wszystkich stacjach telewizyjnych, a właściwie programach informacyjnych, nasi mężowie stanu, ci dobrze wykształceni, cudownie wychowani, z lekkością rzucają jak z rękawa takie ciężkie oskarżenia na mój temat. Tylko dlatego, że nie mają jak zdyskredytować niezależnego kandydata, który, tak się składa, faktycznie jest moim kolegą ringowym, bo jako działacz społeczny, kilkanaście lat temu, zajmował się młodzieżą i organizował treningi bokserskie. Sam jest bokserem, który ma doświadczenie w ringu, i starał się zorganizować nam zajęcia, żebyśmy nie stali po bramach, jakoś przekuwali swój potencjał i nie marnowali energii
— przekonuje „Masiak”.
Osobom, które powielają tego rodzaju informacje, w tym zapewne dziennikarzom i politykom, „Wielki Bu” zarzuca, że nie potrafili „zrobić researchu”, a wiedzę na ten temat czerpią z YouTube, „bazując tylko na hasłach (…) pacjenta, który na potrzebę zdobycia wyświetleń i podbicia zainteresowania swoją medialnością, wykrzykiwał już podobne hasła” (Patryk Masiak ma na myśli prawdopodobnie innego zawodnika „freak-fightów”, Jacka Murańskiego, który jeszcze w sierpniu deklarował chęć startu w wyborach prezydenckich).
Okoliczności zrobienia zdjęcia
Żeby była jasność: ja nie planowałem brać jakiegokolwiek udziału w kampanii prezydenckiej ani w ogóle brudzić sobie rąk polityką.
Freakfighter opowiada także o okolicznościach zdjęcia z Nawrockim.
Nasze spotkanie przy kawie, które ostatnio tak często się wyświetla, miało na celu zaplanować taki cykl resocjalizacyjny po zakładach karnych i poprawczakach. Bo ja jako sportowiec, a na pewno osoba rozpoznawalna, mógłbym opowiedzieć, jak dużą rolę odegrał sport w moim życiu, i jak pomógł mi wyjść na prostą w tej niechlubnej przeszłości, bo też nie będę się wybielał, mam swoje za uszami. A Karol, jako historyk, chciał przybliżyć właśnie postać Sergiusza Piaseckiego, stąd ta książka na zdjęciu. Tak naprawdę po tym jak opublikowałem to zdjęcie, już się wylała fala hejtu, gdy przynajmniej ja nie miałem pojęcia o planach startu Karola, nie wiem, czy on sam miał
— wspomina.
Po prostu chcieliśmy zrobić wspólnie coś dobrego
— zaznacza.
Prowokacyjna wypowiedź Masiaka
Co więcej, Masiak zwraca się w sposób dość prowokacyjny, do „krzykaczy telewizyjnych”, którzy uderzają w niego lub Karola Nawrockiego.
Ja jestem naprawdę pod wrażeniem drogi, jaką obraliście w tej kampanii, patrząc, jak wielu z was jest zwolennikiem właśnie takiej płatnej rozrywki, mając w domu szczęśliwe rodziny - a o niektórych z was krążą naprawdę spektakularne opowieści. I wy tak ochoczo poruszacie ten temat? Bo może ja powinienem zmienić content youtube’owy i przejść się po tych „domach uciech”, i tam robić podcasty. Znajdzie się na pewno parę ciekawych historii…
— zaczepia, tłumacząc, że zaszczuto zarówno jego samego, jak i jego rodzinę, w tym np. mamę.
Abstrahując od tego, na ile można ufać „Wielkiemu Bu”, o tyle - w odróżnieniu od autorów materiałów, w których z Karola Nawrockiego robi się wręcz „stręczyciela”, nawet nie wskazuje konkretnych osób. Co więcej - słowa Masiaka pokrywają się z tym, co mówił i pisał dr Nawrocki po publikacji „Rzeczpospolitej”. Wreszcie: prezes IPN nie wypierał się znajomości z Masiakiem, czyli zapewne nie miał nic do ukrycia, a nade wszystko nie miał nic wspólnego z czynami, których dopuszczał się „Wielki Bu”.
I na koniec nieco o samym boksie. Wbrew stereotypowym opiniom, to szlachetny sport, który uczy samodyscypliny, koncentracji i myślenia (bo nie wystarczy bić, trzeba wiedzieć jak się obronić i umieć przewidzieć ruch przeciwnika). Kompleksowe, forsowne treningi pomagają zwiększyć pewność siebie i wyładować negatywne emocje. Sporty walki bardzo często sprawdzają się w resocjalizacji nieletnich, ale również dorosłych osadzonych w zakładach karnych. Wielu polityków dużo i pięknie mówi, jak bliskie są im sprawy młodzieży, także tej, której życie nie jest zbyt różowe (i nie dotyczy to tylko nastolatków borykających się z problemami z własną seksualnością, bo trudności, jakich doświadczają młodzi ludzie, jest akurat cała masa - i zawsze tak było). Jeśli więc dr Nawrocki ma na swoim koncie tego rodzaju działalność, to należy temu raczej przyklasnąć, a nie atakować, bo jeśli jeden z jego kolegów z ringu zszedł na złą drogę, nie wyklucza tego, że być może przyszły prezes IPN wielu młodym chłopakom pomógł jakoś przekierować złe emocje.
Swoją drogą, ciekawe czy np. poseł Jakub Rutnicki albo europoseł Michał Szczerba (syn zawodowego boksera) mieliby odwagę zmierzyć się z dr. Nawrockim w ringu? Z całą pewnością musiałoby to być ciekawe doświadczenie, ale zapewne politycy wolą pokrzykiwać z mównicy sejmowej i na konferencjach albo wymachiwać dużo starszemu od nich prezesowi PiS przed nosem „raportem” z „Wyborczej” i raczej by za takie doświadczenie podziękowali…
aja/YT: „Wielki Bu”
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/714970-wielki-bu-o-znajomosci-z-dr-nawrockim-kulisy-zdjecia