Właśnie tak wypiera się międzynarodowe skandale, wywołujące lawinę podejrzeń także w kontekstach krajowych. Okazuje się, że były komisarz ds. sprawiedliwości UE, Didier Reynders, który przez lata pouczał Polskę ws. praworządności, podejrzany jest o pranie brudnych pieniędzy. Belgijska policja właśnie go przesłuchała i dokonała przeszukań jego domów, a media donoszą, że proceder miał trwać aż 10 lat! To informacja absolutnie wstrząsająca, zwłaszcza że Reynders był w Warszawie zaledwie 2 tygodnie temu i chwalił rząd Donalda Tuska za skuteczne przywracanie praworządności. Nie dziwi więc fakt, że politycy PO starają się przykryć tę sprawę. Tusk natomiast nerwowo przykręcił śrubę i wydał publiczny nakaz „ścigania PiSowców”. Machina ruszyła z impetem! Wejście CBA do fundacji Lux Veritatis, chęć pozbawienia Jarosława Kaczyńskiego immunitetu poselskiego w ekspresowym trybie, aresztowanie Olgierda L. – wszystko to łączy się w całość. Ale elementów jest więcej.
Obciążająca działalność Reyndersa
Taki był ten unijny autorytet praworządny i światowy. Tak pięknie łajał rząd Zjednoczonej Prawicy, tak dobrze przykładał się do promowania Donalda Tuska, z takim namaszczeniem błogosławił każdy skok koalicji 13 grudnia na państwowe instytucje i dewastację polskiego ładu prawnego. I co? Didier Reynders właśnie okazał się zwykłym przekręciarzem. Belgijskie służby podejrzewają go o pranie brudnych pieniędzy. Proceder trwał aż 10 lat! Prokuratura wszczęła dochodzenie jeszcze w 2023 r., ale było ono prowadzone w wielkiej tajemnicy. Akta sprawy udostępniono policji dopiero przedwczoraj. Prokuratura czekała bowiem z przeszukaniem domów i przesłuchaniem Reyndersa do zakończenia kadencji poprzedniej Komisji Europejskiej i wygaśnięcia chroniącego go immunitetu. To zaś nastąpiło w ubiegłą sobotę. W przeciwnym wypadku zgodę na postępowanie musiałoby wydać kolegium komisarzy oraz szefowa KE Ursula von der Leyen, co naraziłoby tajemnicę śledztwa na szwank. Co ciekawe, Reyders usilnie zabiegał o to, by zostać sekretarzem generalnym Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy i dzięki temu móc dalej ukrywać się za immunitetem. Ostatecznie, sprawiedliwość zapukała do jego drzwi. Czy zdołamy dowiedzieć się skąd Reynders miał brudne pieniądze? Kto mu płacił i za co? Kto miał wpływ na działania i decyzje komisarza sprawiedliwości UE, skoro można go było trzymać w „przestępczym szachu”? Czym to skutkowało? Pytania się mnożą! Zwłaszcza, gdy weźmiemy pod uwagę jego ogromne zaangażowanie w gnębienie Polski za rządów Zjednoczonej Prawicy, przykładanie ręki do wstrzymywania należnych nam funduszy unijnych, wspieranie Donalda Tuska, a następnie przyzwalanie na realne naruszenia praworządności w Polsce przez jego rząd! Reynders gościł w Warszawie jeszcze dwa tygodnie temu i zachwalał działania premiera oraz ministra sprawiedliwości. Zapytany wprost o łamanie prawa, nie zdołał tego dostrzec!
Wściekły syk Tuska
Sprawa Reyndersa musiała wywołać wściekłość Tuska i Koalicji Obywatelskiej. Główny sojusznik okazał się nagle zwykłym oszustem. Za wszelką cenę próbują to więc czymś przykryć, przekierować uwagę na inny tor. Jednocześnie Tusk ma świadomość, że cała układanka może niebawem zacząć się porządnie sypać. Gospodarka leży, kolejne wskaźniki spadają, drożyzna rośnie, ludzie zaczynają dostrzegać nieudolność władzy, a PiS wysuwa obywatelskiego kandydata, który pociąga coraz więcej ludzi. Stąd ta histeryczna gra „raportem” mającym obciążyć Karola Nawrockiego, wzmożona aktywność liberalno-lewicowych mediów w tej sprawie, spazmatyczny wyskok Rutnickiego w Sejmie i skandaliczne posiedzenie komisji regulaminowej, zmierzające do pozbawienia Jarosława Kaczyńskiego immunitetu.
Tusk uznał też, że działania wymierzone w PiS nie są dla niego satysfakcjonujące i zarządził podkręcenie nagonki. Być może wpisuje się w to także opublikowany dziś w tabloidach sondaż, z którego ma wynikać, że „57 proc. Polaków uważa, że więzienie byłoby adekwatną karą za przestępstwa, których mogli dopuścić się rządzący w latach 2015-2023”. Taka propaganda leje się nieustannie z mainstreamowych mediów i podsycana jest przez koalicję 13 grudnia. To jednak dla Donalda Tuska za mało. Oczekuje konkretów. Zapowiadał przecież program „Cela+”. Na Twitterze opublikował więc pełen pretensji wpis. Dwuzdaniowy syk brzmi niczym groźba wobec koalicjantów:
Rozliczanie PiS postępuje wolniej, bo nie wszyscy w Koalicji zrozumieli, że bez rozliczenia nie będzie naprawy Rzeczpospolitej. I jeśli się wreszcie nie ogarną, sami zostaną przez ludzi rozliczeni.
„Ogary poszły w las”
I ruszyło! Aresztowano dziś Olgierda L., którego koalicja 13 grudnia konsekwentnie przykleja do Karola Nawrockiego. Sprawa prowadzona jest podobno od roku. Dlaczego więc aresztowanie nastąpiło właśnie dziś? Nieprzypadkowe jest także wejście CBA do Fundacji Lux Veritatis. Agenci mają tam zabezpieczyć dokumenty dotyczące współpracy z ministerstwem Kultury i Dziedzictwa Narodowego w obszarze budowy Muzeum Pamięć i Tożsamość. Sprawa dotyczy postępowania przeciwko byłemu ministrowi Piotrowi Glińskiemu. Jeśli przestępstwem jest wspieranie instytucji kultury przez ministerstwo kultury, to mamy do czynienia z naprawdę sporym nadużyciem. Ciekawe czy CBA wejdzie też do Muzeum POLIN, które również wspierane było przez ministra Glińskiego?! Biorąc pod uwagę trwającą od lat manipulacyjną nagonkę i kampanię kłamstw wymierzoną w o. Tadeusza Rydzyka, można spodziewać się dalszych działań. Aktywność Tuska jest w tym kontekście niemal prześladowcza. Wpisał przecież ściganie dyrektora Radia Maryja do swoich „100 konkretów na 100 dni”.
Nagłe działania CBA najwyraźniej spodobały się Tuskowi. Na konferencji z Robertą Metsolą, na której nie skomentowali oczywiście szokujących doniesień o Reyndesie, powiedział coś, co stanowi pewną kontynuację gróźb wyrażonych we wczorajszym wpisie na X:
Chcę wszystkich państwa uspokoić. Ci politycy PiSu, którzy sprawiają dzisiaj agresywnych i ofensywnych, oni są tylko wyrazem znanej zasady: agresja jest wyrazem słabości i lęku. Będziemy dalej działać w taki sposób, który pokaże, że rzeczywiście mają się czego bać. A państwo nie macie się czego bać
— stwierdził Tusk. Jakże ciekawa ta fraza o słabości. Przytoczona przez niego zasada doskonale podsumowuje istotę działania samego Tuska. Bo najwyraźniej ta manifestowana „agresja jest wyrazem słabości i lęku”.
Co z rosyjskimi wpływami?
Po blisko roku rządów Donalda Tuska państwo jest w zasadzie w rozsypce. Mamy rekordowy deficyt budżetowy i bat Komisji Europejskiej w postaci procedury nadmiernego deficytu. Większość strategicznych inwestycji została już zablokowana. Pozostałe, kluczowe dla rozwoju kraju, skutecznie opóźniono. Spółki Skarbu Państwa odnotowują potężne straty, a rosnące ceny energii i postępująca inflacja budzą przerażenie przedsiębiorców i konsumentów. Rozpędzona w rozwoju gospodarka została z tej drogi skutecznie zawrócona. Opinie o celowym działaniu rządu w tej kwestii nie są rzadkością. Rosnąca konkurencyjność i niezależność Polski irytowała przecież nie tylko Niemcy. Dziś widać wyraźnie, dlaczego Berlinowi i Brukseli tak bardzo zależało na przejęciu władzy przez koalicję Donalda Tuska. Tylko to gwarantowało bowiem przerwanie polskiego rejsu ku pełni suwerenności i sfinalizowanie koncepcji unijnego superpaństwa. Ostatnie wydarzenia rzucają jednak jeszcze wyraźniejsze światło na przegniłe struktury unijnych instytucji. Wielka afera z wiceprzewodniczącą Parlamentu Europejskiego Evą Kaili, jedną z głównych oskarżonych w aferze korupcyjnej, również z zarzutem prania brudnych pieniędzy, nie zdołała niczego uzdrowić. Pamiętajmy, że ta sama Kaili występowała przeciwko Polsce za rządów Zjednoczonej Prawicy! Teraz ujawniono kolejnego aferzystę, komisarza ds. sprawiedliwości, podejrzanego o pranie brudnych pieniędzy od dekady. Ciekawe, że i on niestrudzenie tępił polski, konserwatywny rząd. Kto stoi za tymi ciemnymi interesami? Kto kim steruje? Skąd te potężne rosyjskie wpływy w Parlamencie Europejskim? Dlaczego wciąż są aktywne we wszystkich krajach UE? I wreszcie skąd ta niechęć do ujawnienia wszelkich prorosyjskich powiązań? Dość powiedzieć, że to politycy obecnego obozu rządzącego opowiadali się w PE przeciwko zawieszeniu polityków powiązanych z Rosją, a pierwszą decyzją rządu Donalda Tuska było natychmiastowe zawieszenie niezależnej komisji ds. zbadania rosyjskich wpływów w Polsce. Ba! Oddanie władzy osobom, które – zdaniem ekspertów – nie powinny sprawować żadnych odpowiedzialnych funkcji w państwie. Komisja wydała bowiem negatywne rekomendacje ws. Tuska, Cichockiego, Klicha i Sienkiewicza! Czy może więc dziwić ten wściekły atak na PiS i wytoczenie wszystkich armat na front walki o prezydenturę?
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/714952-nerwowy-syk-tuska-po-aferze-z-reyndersem-co-czym-tuszuja