„Jeszcze kilka miesięcy temu Reynders starał się, żeby zostać sekretarzem generalnym Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy. Starał się o to, walczył do samego końca. Na szczęście się nie udało. Ponieważ, jeśli by mu się udało, to zostałby objęty immunitetem. Chciał prawdopodobnie w ten sposób uniknąć odpowiedzialności karnej” - mówił w rozmowie z portalem wPolityce.pl Paweł Jabłoński, poseł Prawa i Sprawiedliwości, były wiceminister spraw zagranicznych. Polityk skomentował również spotkanie Reyndersa z Adamem Bodnarem. „Będziemy się tego domagali, żeby Bodnar powiedział, na czym polegały te rozmowy z nim” - zapowiada polityk.
wPolityce.pl: Didier Reynders, były komisarz Unii Europejskiej ds. sprawiedliwości podejrzany o pranie brudnych pieniędzy. Polityk został przesłuchany i przeszukano jego nieruchomości. Jest pan zaskoczony?
Paweł Jabłoński: Nie, nie jestem. Widać bardzo wyraźnie, że ludzie, którzy mieli na ustach praworządność i de facto nie wahali się dokonywać w Polsce, na prośbę polityków ówczesnej opozycji, zewnętrznej interwencji, nie są krystalicznie czyści. To była bezprawna ingerencja w Polski system prawny. Ci ludzie opowiadali o praworządności, a sami mają bardzo poważny problem, bo łamali prawo. Przynajmniej tak wynika z tych informacji medialnych. Skrajna hipokryzja i dowód na to, że całe to mówienie o praworządności, było to tylko zadaniem politycznym, a z rzeczywistością nie miało nic wspólnego.
Proceder prania brudnych pieniędzy miał trwać 10 lat. Czy pana zdaniem nad Reynderesem był parasol ochronny?
Jemu się zarzucano już wcześniej różne, nie do końca jasne powiązania. Dotyczyło to m.in. handlu bronią w Afryce. Tego typu zarzuty pojawiały się nawet w wówczas, kiedy był ministrem w rządzie belgijskim oraz kiedy był powoływany pierwszy raz na komisarza. Wtedy ta większość polityczna z Europejskiej Partii Ludowej uznała, że im to w ogóle nie przeszkadza. Został mimo to powołany na komisarza i dziś, jak się wydaje, potwierdza się to, przed czym ostrzegaliśmy my, jako Prawo i Sprawiedliwość. Człowiek, który może mieć za sobą przeszłość kryminalną, bo tak wynika z tych zarzutów, nie powinien być dopuszczany do najwyższych urzędów. Przez długi czas miał parasol ochronny. Zwrócę uwagę na jeszcze jedną rzecz. Jeszcze kilka miesięcy temu Reynders starał się, żeby zostać sekretarzem generalnym Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy. Starał się o to, walczył do samego końca. Na szczęście się nie udało, ponieważ jeśli by mu się udało, to zostałby objęty immunitetem. Chciał prawdopodobnie w ten sposób uniknąć odpowiedzialności karnej.
Didier Reynders dwa tygodnie temu odwiedził Polskę. Wystąpił na wspólnej konferencji prasowej z ministrem sprawiedliwości Adamem Bodnarem. Podczas konferencji chwalił polskiego ministra za „wprowadzanie w Polsce praworządności”. O czym to świadczy?
Z całą pewnością, tego typu wypowiedzi będzie przypominanych więcej. Ponieważ w momencie, w którym Platforma przejęła rząd, to nie zrobiła żadnej zmiany prawa, przecież ustawy są dokładnie takie same, jak były wcześniej. To nagle się okazało, że magicznie już praworządność jest, a wcześniej rzekomo jej nie było. Wcześniej ustawy brzmiały dokładnie tak samo, ale zmieniła się partia rządząca i została w sposób czarodziejski przywrócona praworządność. Na tym właśnie ta praworządność w ich rozumieniu polega. Można powiedzieć, że jest to praworządność taka, jak oni ją rozumieją. A rozumieją ją tak, że ma rządzić ta partia, z którą mają sojusz. Nie wahają się w tym zakresie działać także ludzie, którzy mają poważne kłopoty prawne, jak Reynders.
Myśli pan, że informacje o zarzutach dla Didier Reyndersa i jego niedawna wizyta w Warszawie mogło być przyczyną odwołania komisji sprawiedliwości? Na komisji miał się pojawić Adam Bodnar.
Komisja była zaplanowana na godzinę 10:30 i chwilę przed 9 posłowie dostali informację, że komisja jest odwołana. Nie przełożona na inną godzinę, czy inny dzień, bo przecież obrady Sejmu trwają do piątku. Ona została po prostu odwołana. Myślę, że Bodnar ucieka od pytań, ale te pytania i tak będą musiały zostać zadane. Będziemy się tego domagali, żeby wyjaśnił, na czym polegały te rozmowy z nim. Zresztą nie tylko Bodnar się z nim spotykał, ale również inni członkowie kierownictwa resortu sprawiedliwości. Trzeba wyjaśnić, o czym z panem Reyndersem rozmawiali. Opinia publiczna ma prawo to wiedzieć, co ustalali z tym człowiekiem, który ma dzisiaj postawione bardzo poważne zarzuty.
Politycy obozu rządzącego będą się teraz wstydzić znajomości z byłym unijnym komisarzem?
Słyszałem takie pogłoski, że politycy PO zaczynają zaczynają masowo kasować zdjęcia z Didierem Reyndersem, który spotykał się i w Brukseli, ale również w Polsce z wieloma organizacjami sędziowskimi, z różnymi organizacjami, które na sztandarach miały hasła o praworządności. Teraz faktycznie będą się tych zdjęć wstydzić. Oczywiście, to nie jest rzecz w samych zdjęciach, ale w tym, o czym rozmawiali i na co się umawiali. Sądzę, że ta kwestia będzie musiała zostać wyjaśniona i zostanie. Jeśli mieliśmy do czynienia faktycznie, z jakąś umową, z jakimś dealem pomiędzy Reyndersem a Platformą lub innymi partiami, które wpływał na przebieg wyborów, to ta sprawa musi być dogłębnie wyjaśniona.
Dziękuję za rozmowę
CZYTAJ TAKŻE:
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/714839-jablonski-ludzie-po-zaczynaja-kasowac-zdjecia-z-reyndersem