Po burzliwej dyskusji, podczas której padło wiele bulwersujących i kłamliwych słów, Komisja Regulaminowa, Spraw Poselskich i Immunitetowych opowiedziała się za uchyleniem immunitetu posłom PiS, w tym Jarosławowi Kaczyńskiemu. Co jest tego powodem? Chodzi o skandaliczne wnioski Komendanta Głównego Policji ws. zniszczenia kłamliwych wieńców na pl. Piłsudskiego w Warszawie podczas obchodów miesięcznic katastrofy smoleńskiej. Wieńce z oburzającymi hasłami stawiali tam prowokatorzy, którzy od wielu lat przeszkadzają w upamiętnieniu ofiar katastrofy smoleńskiej.
Jarosław Kaczyński nie przyszedł na posiedzenie komisji. Jego pełnomocnikiem w sprawie został poseł PiS Zbigniew Bogucki.
Oburzający napis na wieńcu
Trzeba przypomnieć, że na wieńcu znajduje się napis, który oskarża śp. Lecha Kaczyńskiego o spowodowanie katastrofy smoleńskiej.
Pamięci 95 ofiar Lecha Kaczyńskiego, który, ignorując wszelkie procedury, nakazał pilotom lądować w Smoleńsku w skrajnie trudnych warunkach. Spoczywajcie w pokoju. Naród Polski
— taki napis znajduje się na wieńcu składanym przez prowokatorów.
CZYTAJ WIĘCEJ: Jarosław Kaczyński zabrał skandaliczny wieniec sprzed pomnika. Policja zapowiada „dalsze czynności w powyższej sprawie”
Po której stronie stanie większość sejmowa?
Wcześniej szef klubu PiS Mariusz Błaszczak ocenił, że wniosek w sprawie Kaczyńskiego jest skandaliczny. Dodał, że jeśli wniosek zostałby przegłosowany, to posłowie „staną po stronie prowokatorów, po stronie tych, którzy opowiadają się za Putinem”.
Oni (prowokatorzy - PAP) głoszą hasła, które nawet się nie znalazły w tym pseudoraporcie (dotyczącym katastrofy smoleńskiej Jerzego) Millera, a znalazły się w pseudo raporcie (szefowej MAK Tatiany) Anodiny, czyli współpracowniczki Putina
— mówił Błaszczak na briefingu w Sejmie.
Jak dodał, takie skandaliczne wydarzenia mają miejsce każdego 10. dnia miesiąca.
Zobaczymy czy większość sejmowa stanie po stronie prowokatorów czy atakowanego. Już o 13. to wszystko się rozstrzygnie
— powiedział polityk PiS.
Relacja z posiedzenia komisji
Zbigniew Bogucki odczytuje stanowisko Jarosława Kaczyńskiego
Nie wyrażam zgody na pociągnięcie mnie do odpowiedzialności za wykroczenie w wyżej skazanej sprawie. (…) I powtórę wnoszę o nie wyrażenie zgody przez wysoką komisję w wyżej skazanej sprawie.
Objęte wnioskiem zachowanie było uprawnioną reakcją na działania Zbigniewa Komosy. Akt polityczny, osoby głęboko skonfliktowanej ze mną, naruszającej wielokrotnie prawo oraz dobre obyczaje. Będąc pokrzywdzonym wielokrotnymi uporczywymi atakami Zbigniewa Komosy na moje dobra osobiste w postaci kultu i pamięci o najbliższej osobie, zmarłym bracie, zostałem zmuszony do poszukiwania ochrony na drodze powództwa sądowego
— napisał prezes PiS.
Będąca przedmiotem wniosku sprawa może być postrzegana jako odwracania uwagi opinii publicznej od skrajnie nagannej postawy policji, która nie jest w stanie lub co gorsza nie chce wystąpić przeciwko publicznym ekscesom Zbigniewa Komosy, naruszającym dobre obyczaje i porządek prawny. Bulwersująca postawa policji nie tylko nie przyczynia się do właściwego zabezpieczenia miejsca upamiętnienia wszystkich 96 ofiar tragedii smoleńskiej, co przez bierność i a wręcz przyzwolenie, zachęca osoby dewastujące dobre obyczaje do odrażających aktywności, które jak w przypadku Zbigniewa Komosy ukierunkowane są wyłącznie na szkalowanie ofiar i ich rodzin.
Ponadto trudno zaakceptować by immunitet parlamentarny był uchylany w sprawach o najbardziej błahym charakterze, a takimi są bez wątpienia sprawy o wykroczenia
— czytał Bogucki.
Ponadto trudno zaakceptować by immunitet parlamentarny był uchylany w sprawach o najbardziej błahym charakterze, a takimi są bez wątpienia sprawy o wykroczenia. Chodzi oczywiście akt sprzeciwienia się szkodliwej działalności Zbigniewa Komosy, a nie jego aktywność, która błahego charakteru bynajmniej nie ma. Nie ma i nie może być zgody na to, aby uporczywe nękanie czy psychiczne znęcanie się Komosy nad rodzinami ofiar katastrofy smoleńskiej pozostawało pod ochroną organów ścigania.
Wniosek jest również chybiony pod względem prawnym. Przedmiotem ochrony przepisy z artykułu 124 Kodeksu wykroczeń jest mienie. Czyli integralność przedmiotu o wartości majątkowej. Na skutek zarzucanych mi działań żadne mienie nie uległo uszkodzeniu w szczególności nie uległa deprecjacji wartość rynkowa wieńca. Wieniec jako wiązanka okolicznościowa ma wartość ekonomiczną jako pewien rodzaj specyficznej ozdoby (…). Dołączona do wieńca tabliczka sama w sobie żadnej wartości nie reprezentuję. (…)
— napisał Kaczyński w oświadczeniu.
Wieniec pozbawiony oszczerczego komunikatu pozostał pełnoprawnym wieńcem w kategoriach dobra materialnego, tym samym znamiona czynu z artykułu 124 Kodeksu wykroczeń nie zostały w ogóle wyczerpane
— zaznaczył.
Chroniłem przed publicznym oszczerstwem pamięć o śp. prezydencie Lechu Kaczyńskim. W trzech sprawach przeciwko tego typu oszczerstwom rację przyznały mi sądy
— przeczytał Bogucki kończąc odczytywanie oświadczenie Jarosława Kaczyńskiego.
Zbigniew Bogucki: „Bezprawny atak”
Czy w tej konkretnej sprawie chodziło o uszkodzenie mienia? Zdecydowanie nie. W tej sprawie chodziło o ochronę pamięci 96 ofiar katastrofy smoleńskiej i ochronę pamięci prezydenta Rzeczypospolitej. Taki był zamiar Jarosława Kaczyńskiego, a zamiar musi być konkretny, bezpośredni i musi być umyślność
— mówił Bogucki.
Poseł PiS odczytał jeszcze raz haniebny napis, który dołączany był przez prowokatorów do wieńca, i podkreślił, że „żaden sąd nie potwierdził tego rodzaju okoliczności”.
Mamy do czynienia z haniebnym, bezprawnym atakiem na godność osoby już nieżyjącej
— podkreślił Bogucki.
Jak byśmy się zachowali, gdyby dotyczyło to naszego brata, siostry? Kogoś z naszych bliskich?
— pytał.
Chodzi o to, aby nękać prezesa Jarosława Kaczyńskiego i brukać pamięć sp. prezydenta
— zaznaczył Bogucki.
Wniosek jest obarczony wadami formalnymi, niestety nie spełnia wymagań podstawowych
— powiedział na koniec poseł.
Anita Czerwińska: „Nie uszkodziłam tego wieńca”
Po Boguckim głos zabrała posłanka PiS Anita Czerwińska.
Niestety, nie podzielam zdania, które jest przedstawione we wniosku, które panie inspektor odczytały we wniosku. Nie uszkodziłam tego wieńca. Również go nie szarpałam. Bardzo spokojnie usunęłam tabliczkę z oszczerczą treścią. Uważam, że negatywne skutki prawne barbarzyńskich działań grupy osób
— mówiła.
Od 2015 r. pojawiła się grupa agresywnych osób ściśle związana z obecną koalicją rządząca, która zakłócała nasze zgromadzenie i czyni tak przez cały czas, nie ponosząc żadnych konsekwencji. Wolność zgromadzeń to nie tylko możliwość zgłoszenia zgromadzenia publicznego na którym obywatele mogą swobodnie wypowiedzieć swoje opinie i poglądy, ale również to jest immanentna tej wolności, to jest gwarancja państwa, że odbędzie się to zgromadzenia w sposób nie zakłócony
— podkreśliła.
Kacper Płażyński: „To fałszowanie rzeczywistości”
W ramach uzupełnienia po posłance Czerwińskiej przemawia Kacper Płażyński.
Trzeba podkreślić, że polski porządek prawny to jest porządek prawny oparty o pewne normy kulturowe i cywilizacyjne, w których chroni się ludzi, którzy się modlą. Ale również w porządku prawnym przewidziana jest ochrona pomników, monumentów przeznaczonych pamięci ludzi, których już nie żyją.
Treść wieńca, tego co jest napisane na tej tabliczce, jest fałszowaniem rzeczywistości. (…) Czuję, że jestem w podwójnej roli, bo mimo że ten wieniec dotyczy wprost Lecha Kaczyńskiego, to przecież wiecie, że imię i nazwisko mojego taty także jest wyryte na pomniki pamięci tragedii smoleńskiej i fałszowanie historii w taki sposób jest obrzydliwe również dla mnie
— podkreślił Płażyński.
Małgorzata Wassermann: „Ten wniosek jest żenujący”
Po Płażyńskim głos zabrała posłanka PiS Małgorzata Wassermann, która jest w tej sprawie obrońcą posła Marka Suskiego.
Kwestia związana z jakimikolwiek naciskami w kabinie pilota została wykluczona już przed 2015 r. Jest to kwestia rozstrzygnięta jednoznacznie przez wszystkie polskie instytucje, które się tą sprawą zajmowały. To jest fakt bezsporny. Temu zagadnieniu było poświęconych wiele artykułów i reportaży, więc jest to dogłębnie zbadane. (…) Nigdy tych nacisków nie było, one są jednoznacznie wykluczone. (…) Co pozostało? Jeżeli chodzi o stronę ustaleń faktycznych, to postępowanie prokuratorskie jest w toku, ale bezpośrednie wiecie, że kontrolerzy lotu po stronie rosyjskiej mają postawione zarzuty umyślnego sprowadzenia tego samolotu w takich warunkach, czym doprowadzili do katastrofy.
Odczytane zostało, że cała sprawa jest o to, że jakiś pan i grupa innych osób posługujących się na co dzień w stosunku do nas językiem, które państwo mieli okazję zobaczyć, postanowiła zrobić napis na tabliczce, który jest absolutnie niezgodny z procesowym stanem faktycznym. (…) Tego dzisiaj komendant główny policji i panie, które przyszły bronić w imieniu komendanta głównego policji, przyszły dzisiaj po to, aby odebrać immunitet trzem posłom za to, że tę tabliczkę usuwają, nie w zamiarze zabrania, ale w zamiarze tego, aby nieprawdziwe treści nie hańbiły nazwiska prezydenta RP i pozostałych osób, które tam zginęły
— mówiła Wassermann.
Ten wniosek od strony prawniczej jest żenujący, śmieszny, na poziomie dramatycznie niskim
— dodała.
W normalnym kraju to policja to zadbałaby o to z urzędu, aby prezydent, który zginął na służbie, nie był jako najwyższy funkcjonariusz państwa polskiego zniesławiany w sposób nieprawdziwy przez człowieka bardzo wulgarnego. (…) Stajemy dzisiaj w sytuacji, w której ludzie, którzy noszą mundur muszą bronić tego człowieka z tą tabliczką, żeby mu pozwolić skutecznie obrażał mojego ojca, który był bardzo zasłużonym człowiekiem dla tego kraju
— mówiła Wassermann.
Przed czym nam przyszło stanąć? Przed tym, że policja chce umożliwić temu człowiekowi dalsze obrażanie nas, obrażanie pamięci. Obowiązkiem policji powinno być w tej sytuacji podjęcie działań wobec człowiekowi, który narusza pamięć i cześć i po prostu kłamie
— zaznaczyła.
Marek Suski: „Czuję się ofiarą”
Pan Zbigniew Komosa, którego wcześniej nie znałem, napadł na mnie - skoczył na mnie, mało się nie przewróciłem, do dziś mam bóle kręgosłupa
— powiedział polityk.
Policja chroni napastników, ja czuję się ofiarą
— powiedział poseł PiS.
Kazimierz Smoliński: „Te wnioski nie spełniają wymogów formalnych”
Podkreślenia wymaga kilka rzeczy formalnych. Musze z przykrością stwierdzić, że wnioski są niskiej jakości prawnej
— mówił Kazimierz Smoliński.
Te wnioski nie spełniają wymogów formalnych. One powinny zostać odrzucone
— powiedział.
Wanda Nowicka: „Wy możecie więcej”
To jest ciągłe przekonanie PiS, że im można więcej. (…) Wy możecie robić coś, czego nie tolerujecie u innych. Prezes Kaczyński może spoliczkować kogoś w słusznym gniewie, a innym nie wolno. (…) Przypomnę wnioski ws. posłanek, które trzymały tabliczki w obronie praw kobiet. I co? Wszystko jedno gdzie je trzymały
— mówiła Nowicka.
Widzę, że macie problem z demokracją. Z tym, że obywatele mają prawo do debaty publicznej i zabierania głosu w różny sposób. (…) Posłanka Nowacka dostała z gazem pieprzowym
— ciągnęła polityk mówiąc o protestach kobiet.
Wyście marsze kobiet represjonowali. To są podwójne standardy
— mówiła.
Elżbieta Witek: „Jestem zażenowana”
Jestem ogromnie zażenowana dzisiejszą komisją i mówię do kolegów, których znam od wielu kadencji. (…) Jak ślepa nienawiść może zaćmić logikę myślenia? Kiedy słuchałem pani inspektor, to czułam się zażenowana jeszcze bardziej. Polska policja przychodzi na komisję do Sejmu i pani inspektor odczytuje wniosek, którego się słuchać nie dało. (…) Moi koledzy powiedzieli wszystko, użyli argumentów, które pokazują, że ta sprawa w ogóle nie powinna była stanąć na tej komisji
— podkreśliła b. marszałek Sejmu.
Nie takie tematy powinny być omawiane na tej komisji
— dodała.
Jacek Świat: „Mam już tego dosyć”
Chcę wystąpić jako świadek tej sytuacji, świadek szczególny, bo na pomniku smoleńskim jest również imię mojej żony.
Ostatnio spotkałem się z sytuacją szokującą. Grupa niewielka, ale szalenie agresywna, hałaśliwa, ludzi, którzy nam przeszkadzają. A przecież my idziemy pod pomnik prezydenta Lecha Kaczyńskiego, krótka modlitwa, złożenie kwiatów, później pod pomnikiem ofiar smoleńska, również krótka modlitwa, złożenie kwiatów, nie trwa to dłużej niż 40 minut. Czy jeżeli komuś nie podoba się nasza obecność, to ma cały miesiąc na to, żeby tam pójść. Nawet z tym obrzydliwym, kretyńskim wieńcem. Nie, muszą to robić wtedy, kiedy my tam jesteśmy. To nie jest kwestia uczczenia ofiar tamtej tragedii. To jest celowe działanie, żeby nam obrzydzić życie, żeby splugawić wszystko, co w Polsce jest wartościowe.
Ale był i drugi szok. To, że było na placu kilkudziesięciu policjantów, którzy nic nie robią. Nie potrafią rozdzielić między sobą kilkunastu osób. Nie potrafią zapobiec awantura, nie potrafią zapobiec z urzędu publicznemu kłamstwu i obrzucaniu błotem prezydenta państwa. Przecież wiemy, że policja jest dobrze wyszkolona i przygotowana i radzi sobie świetnie w znacznie trudniejszych sytuacjach. Jeżeli dziś sobie nie radzi, to znaczy, że ma takie rozkazy.
Takie rozkazy od państwa Tuska, Siemoniaka, Bodnara. I dzisiaj mamy dalszy ciąg. Dalszy etap tego szoku. Pytam, jak mamy się bronić przed agresją? Przed dziczą? Przed barbarzyńcami, którzy nie pozwalają nam się modlić. Jak mamy się bronić przed obrzucaniem błotem prezydenta państwa, a pośrednio wszystkich? Jak mam się bronić ja? Czy Małgosia Wassermann? Czy Kacper Płażyński? Od 15 lat żyjemy w piekle pomówień, hejtu, chamstwa, opluwania. Mam już tego dosyć
— mówił poseł PiS.
I dzisiaj mamy na tej sali padnie odpowiedź. Ci, którzy zagłosują za odebraniem immunitetu wpisują się w tę dzicz, barbarzyństwo, antypolską narrację. Dzisiaj już nie ma zmiłuj
— zakończył Świat.
Na jego słowa odpowiedział przewodniczący komisji Jarosław Urbaniak z Koalicji Obywatelskiej.
Chciałbym aby pan zapamiętał twarz pani Dolniak, jej mąż również zginął pod Smoleńskiem. A pan się po takiej wypowiedzi uśmiecha pod wąsem
— wypalił poseł.
Te słowa wzburzyły posła Jacka Świata.
Nie uśmiecham się drogi panie! Pani Dolniak nigdy nie była tam 10. Nigdy nie była z nami, żeby się spokojnie pomodlić, złożyć kwiaty i po prostu nie wie, co tam się działo
— podkreślił.
Bo pani Dolniak nigdy nie robiła na śmierci swojego męża polityki
— powiedział Urbaniak przekraczając wszelkie granice.
Słuchaj, to już naprawdę jest przegięcie! To jest grube przegięcie. Jeżeli ktoś twierdzi, że robię politykę na tym, to przypomnę, co się działo po katastrofie. Jeszcze zwłoki nie ostygły, a już dorwaliście się do wszyscy do władzy. Tak było
— powiedział Świat.
Zbigniew Bogucki: To człowiek poza naszą cywilizacją
Jednym rozkazem moglibyście przeciąć to, co się dzieje
— zaznaczył poseł PiS.
Trzeba woli, trzeba chcieć, ale czy Państwo chcecie?
— pytał Bogucki.
Czy musimy chronić osobę, człowieka poza naszą cywilizacją, który miesiąc w miesiąc organizuje grupę osób, która ma lżyć osoby, które odeszły
— pytał.
Wanda Nowicka: „Kaczyński uważa, że jemu wolno więcej”
Prezes Kaczyński uważa, że jemu wolno więcej, że jego trzeba chronić przed poglądami, któremu mu się nie podobają, że ma prawo posunąć się nawet do przemocy
— mówiła.
Przerwa techniczna
Panie mecenasie, jako obrońca ma pan pewien kłopot, bo pan bronił, ale wszyscy, których pan bronił, których wnioski dotyczą, przyznali się do winy
— powiedział Urbaniak przed zakończeniem dyskusji.
Pan udaje prawnika. Pan o czym pan mówi? Pan nie kompromituje tej komisji
— zaapelował Kownacki.
Co niektórzy powiedzieli nawet, że zrobiliby to drugi raz. Zamykam dyskusję.
— wypalił poseł KO.
Na komisję został wezwany Zbigniew Komosa
Pełnomocnik podczas swojego absurdalnego wywodu przypomniał słowa, które znalazły się na tabliczce przyczepionej do wieńca. W tym momencie zareagowała Małgorzata Wassermann.
Pan mecenas chyba za daleko się posuwa i mam nadzieję, że komisja etyki w naszych strukturach się panem zajmie, bo pan nie ma prawa kłamać, nie zna pan akt, wypowiada pan słowa, które są nieprawdziwe, a tego nam jako adwokatom nie wolno tego robić
— zauważyła posłanka PiS.
Mecenas przekonywał, że Zbigniew Komosa ma prawo wypowiadać takie słowa.
Mój mocodawca był szykowany przez policję, gdy na placu zamkowym stał z transparentem: „Nowy polski ład = Trybunał Stanu”. (…) Stąd wnioskuje po tej debacie, jaka tutaj się odbyła, że to jest metoda tych rządów
— mówił pełnomocnik Komosy.
Mój mocodawca został uderzony w twarz wyłącznie z tego powodu, że ma inne opinie niż Jarosław Kaczyński
— powiedział pełnomocnik.
Wynika z tego, że zamach na sądownictwo, na prokuraturę był motywowany nie tylko wolą zapewnienia bezkarności za złodziejstwo, ale również chęcią pisania historii Polski na nowo i kultywowania kłamstwa o zamachu
— bredził dalej.
Zbigniew Komosa: Byłem co miesiąc stawiany przed sądem
Następnie głos zabrał Zbigniew Komosa. Mówił on o tym, że przez kilka lat, co miesiąc był stawiany przed sądem za stawianie wieńców przed pomnikiem smoleńskim.
Koledzy pani Witek wydawali co miesiąc rozkazy policji, aby mnie pacyfikowali
— mówił.
Chciałem przypomnieć, że to nie ja wymyśliłem rzeczywistość w którą Jarosław Kaczyński próbuje nas wepchnąć od 2010 r. Zostałem zmuszony zareagować. Co do formy, która służy mi za przekaz o odpowiedzialności prezydenta, można mieć zastrzeżenia, ale na tamten czas nie było innej metody dialogu na ten temat
— tłumaczył się Komosa.
Chciałem przywrócić pozostałym ofiarom należne im miejsce, które zostało zabrane przez mitologizowanie śmierci jednego człowieka
— mówił.
Nie zapominajcie państwo o podziale narodu, które wywołał i podtrzymuje Jarosław Kaczyński szerząc teorie zamachowe, na które nie ma żadnych dowodów. (…) Pomijając wszystko powyższe, uderzenie w twarz kogokolwiek przez kogokolwiek powinno być bezwzględnie ścigane, pobłażliwość wobec agresji fizycznej może doprowadzić do tego, że Polacy mogą zacząć sami odpowiadać agresją na agresję posłów
— ostrzegał.
Sprawę uderzenia mnie w twarz możemy zakończyć tu i teraz. Jeżeli Jarosław Kaczyński przeprosi naród polski za kłamstwo o zamachu, to wycofam moje oskarżenie. Jeżeli Jarosław Kaczyński potrzebuje do namysłu, to daję mu go do momentu głosowania w Sejmie nad uchyleniem mu immunitetu. Dzięki ten propozycji ugody, Polacy będą mieli okazje przekonać się, czy Jarosław Kaczyński tak naprawdę tak naprawdę dążą do zakończenia wojny polsko-polskiej
— wypalił Komosa.
Zbigniew Bogucki: „Chodzi o polityczną hucpę”
Następnie głos zabrał pełnomocnik Jarosława Kaczyńskiego
O samym czynie [rzekomego pobicia – przyp. Red.] nie było prawie nic albo niewiele. Była mowa o polityce, o tragedii smoleńskiej. Mamy do czynienia z politycznie działaniem. Chodzi o polityczną hucpę, która pan Komosa uprawia od wielu miesięcy
— podkreślił.
Mogliście państwo zobaczyć, jak pan Komosa potrafi konfabulować, jak potrafi mówić w imieniu narodu. Nie wiem, kogo reprezentuje. Prezes Kaczyński szedł upamiętnić ofiary. Kto stał na jego drodze? Pan Komosa. Co pan Komosa krzyczał? Krzyczał, że „zamach to jest kłamstwo”, że „odpowiedzialny na katastrofę smoleńską jest prezydent”. To nie Komosa jest organem państwa polskiego, a prokuratura. Ale pan Komosa jest państwem sam dla siebie. On będzie ustalał reguły, dzisiaj tego mieliśmy próbkę. Mamy przyjąć, że to co ustala jest prawdą? Nie to, co ustala prokuratura? Nie to co ustalają służby? Jesteśmy w jakimś matrixie, stworzonym przez tego typu ludzi
— podkreślił Bogucki.
„Nie istnieje wieloletnia żałoba” – mówi pan Komosa. A kim pan jest? Kto panu daje prawo, żeby pan czynił uwagi i wyznaczał jaka ma być wrażliwość osób, które chca uczcić zmarłych. Kto dał panu takie prawo? Jeżeli osoby mają taką wolę, to mogą przychodzić tam codziennie. To nie pan będzie wyznaczał ramy tego, kto i ile razy będzie upamiętniał swoich zmarłych. To też pokazuje w jakim moralnie miejscu pan jest
— mówił poseł.
Mamy do czynienia z akcją motywowaną nienawiścią polityczna, amokiem. Mamy do czynienia z ludźmi, którzy sami postawili się poza marginesem
— podkreślił.
Cóż się stało panu Komosie? Czy odniósł jakąś szkodę? Czy odniósł jakieś obrażenia? Czy musiał wydawać jakieś pieniądze w związku z leczeniem? Czy wydarzyło się cokolwiek takiego, co uzasadniałoby pociągnięcie posła do odpowiedzialności karnej, który został sprowokowany. Z tych powodów podtrzymuję wniosek prezesa Jarosława Kaczyńskiego o to, aby komisja nie wyraziła zgody na uchylenie immunitetu
— mówił.
Gabriela Lenartowicz: Opowieści obrażające inteligencję
Usłyszeliśmy akt oskarżenia ze strony posłów PiS wobec posła komosy, jakoby buduje jakąś narrację polityczną, ale najwyraźniej wygląda na to, że walczy o prawo do wypowiedzi, bo nie buduje żadnej formacji. (…) Formułujecie takie oskarżenia a żadnego aktu oskarżenia nie złożyliście. (…) Jest taka rzecz, z którą się zgadzam z posłem Boguckim, który użył takiego stwierdzenia, że to, co dzieje się na ten komisji, to jest „poza naszą cywilizacją”. Ja się zgadzam. Wykorzystywanie ludzkiej tragedii do budowania mitu założycielskiego i interesów czysto partyjnych jest moralnie poza naszą cywilizacyjną. Miałam wrażenie, że nie tylko moralnie i poza naszą cywilizacją jesteśmy, ale także poza rzeczywistością i nie tylko ziemską, ale także galaktyczną, słuchając opowieści obrażających inteligencję Polaków
— mówiła posłanka Platformy Obywatelskiej.
Kazimierz Smoliński
Ani wypowiedź pełnomocnika, ani wypowiedz Komosy nie skupiła się w ogóle na kwestii, która jest przedmiotem postępowania. (…) Pan Komosa regularnie zakłóca legalne zgromadzenie
— mówił wiceprzewodniczący komisji.
Anna Paluch
To jest jakaś mitomania, żeby wnioskodawca opowiadał o jakiejś ugodzie. Ugoda zawiera się przed sądem, a nie zawraca się takimi propozycjami głowę komisji sejmowej. (…) Co do wykorzystania politycznego, do którego odniosła się moja przedmówczyni z PO. Przypomnę jedną rzecz z 2010 r. z maja. Po śmierci Lecha Kaczyńskiego odbyły się wybory prezydenckie i przypomnę, że wy, którzy wtedy mieliście zwierzchność nad prokuratura, kilka miesięcy trzymaliście protokół, stenogram rozmów w kabinie, z którego jasno wynikało, że nie było żadnych nacisków na pilotów po to, żeby tym grać w kampanii prezydenckiej, w której startował prezes Jarosław Kaczyński. To wy pierwsi zaczęliście grać katastrofą smoleńską
— powiedziała posłanka PiS.
Zbigniew Bogucki
Wolność słowa nie oznacza dowolności. Nie ma przyzwolenia na kalumnie, obrażanie, bez podstaw, bez dowodów
— zaznaczył poseł.
Elżbieta Witek
Gdzie tam była policja? Tam był taki tłum, że można faktycznie komuś zrobić krzywdę przez samo ściskanie. Myślę, że gdyby policja nie zareagowała i robiła to, co do niej należy, to by do tego nie doszło. (…) Może warto byłoby uświadomić panu komendantowi głównemu, że będą wpływały takie wnioski, my będziemy bezradni, bo co można zrobić? (…)
Pan prowokuje wszystkich na około. (…) My tam nikomu krzywdy nie robimy. Tam nie ma żadnych przemówień. To jest Msza a później krótka modlitwa, złożenie kwiatów pod pomnikami. Tam nie ma żadnych politycznych wystąpień, więc nie wiem po co ta prowokacja
— podkreśliła b. marszałek Sejmu.
Następnie przewodniczący komisji zwrócił się z dwoma pytaniami do Komosy.
Czy został pan uderzony?
— pytał Urbaniak.
Tak, dwukrotnie.
— odpowiedział Komosa.
Czy to pan i osoby panu towarzyszące poszły w kierunku Jarosława Kaczyńskiego, czy Jarosław Kaczyńskiego razem ze swoimi współtowarzyszami podszedł w pana kierunku przed tym wydarzeniem, które widzieliśmy?
To Jarosław Kaczyński podszedł do mnie i zaatakował mnie. Grupa osób mu towarzysząca rzuciła się na wieniec
— przekonywał Komosa.
Zaprzeczam temu, żeby przedmiotem zainteresowania dla Jarosława Kaczyńskiego był pan Komosa
— odpowiedział pełnomocnik Kaczyńskiego Zbigniew Bogucki.
Sejmowa komisja za uchyleniem immunitetu posłom PiS, w tym prezesowi Kaczyńskiemu
Komisja większością głosów poparła wnioski Komendanta Głównego Policji o wyrażenie zgody Sejmu na pociągnięcie do odpowiedzialności za wykroczenia trojga posłów PiS; poza Kaczyńskim wnioskami objęci są: Anita Czerwińska i Marek Suski. Posłowie PiS, w tym Kaczyński w odczytanym oświadczeniu, przekonywali, że ich zachowanie było uprawnione ze względu na szkalowanie pamięci ofiar katastrofy.
kk
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/714832-hucpa-komisja-za-odebraniem-immunitetu-min-kaczynskiemu