„Nie rozumiem, jak dyrekcja Lasów Państwowych może proponować takie pomysły. Prawie całe kierownictwo to przecież leśnicy” - mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl poseł Paweł Sałek z PiS. Były doradca prezydenta RP jest przerażony planami wyłączenia z gospodarki leśnej ogromnych obszarów lasów, które proponuje dyrektor Witold Koss wraz z min. Pauliną Hennig-Kloską. „Oni chcą Lasy Państwowe doprowadzić do ekonomicznego upadku. Kolejnym krokiem będzie dyskusja o tym, co z tą ‘masą upadłościową’ zrobić” - ostrzega były wiceminister środowiska.
Portal wPolityce.pl: Min. Paulina Hennig-Kloska wespół z dyrekcją Lasów Państwowych chcą przeprowadzić rewolucję w sposobie zarządzania polskimi lasami. Ma się to dokonać pod hasłami lepszej ochrony przyrody, które podsuwają rządzącym organizacje pozarządowe.
Paweł Sałek: Ogólnopolska Narada o Lasach w Korzecku, w której obok organizacji pozarządowych uczestniczyła m.in. także minister Paulina Hennig-Kloska i dyrektor LP Witold Koss oraz szef GDOŚ Piotr Otawski, miała charakter jednostronny. Nie wszystkie środowiska były na niej reprezentowane. Jej celem właściwie było jedynie usprawiedliwienie tego, co proponuje dyrekcja Lasów Państwowych. Te pomysły obecnego kierownictwa LP są dla mnie ogromnym zaskoczeniem.
Jakie to są pomysły?
Dyrektor generalny LP chce wyłączenia z dotychczasowej gospodarki leśnej 17 proc. powierzchni lasów. Kolejne 3 proc. ma być przeznaczone na parki narodowe. Planowane jest generalne odejście od tej formy prowadzenia gospodarki leśnej, którą znamy od pokoleń, a która świetnie się sprawdzała.
I to jest pomysł dyrekcji Lasów Państwowych?
Zaskakujące jest to, że takie propozycje składa dyrektor Lasów Państwowych Witold Koss. Może został przymuszony politycznie do tej sprawy? Można się jednak spodziewać, że ministerstwo klimatu będzie dalej naciskać na LP, aby zrealizować swoje pomysły związane z wyłączeniami ogromnych obszarów leśnych. To wszystko jest wbrew logice, zdrowemu rozsądkowi, racjonalnej gospodarce i bioróżnorodności.
Czy polscy leśnicy popierają kierunek działań nowej dyrekcji LP?
Część związków zawodowych leśników powołała sztab kryzysowy i na 6 grudnia zapowiadają protest pod ministerstwem. Z kolei Stowarzyszenie na Rzecz Zrównoważonego Rozwoju Polski im. prof. Jana Szyszko ruszyło ze zbiórką podpisów pod obywatelskim wnioskiem na rzecz przeprowadzenia referendum ws. obrony Lasów Państwowych. To stowarzyszenie już dwukrotnie obroniło polskie lasy przed próbami ich zniszczenia. To było w 2010 i 2014 roku. Tak jak wtedy, tak i teraz, po 10 latach ruszyła akcja zbierania podpisów. Społeczeństwo znów musi bronić polskich lasów i jasno się wypowiedzieć o tym, że chce, aby pozostały one takimi, jakimi są teraz. To jest nasz narodowy skarb nie tylko z punktu widzenia majątku, ale także od strony przyrodniczej i pracowniczej. Nowa władza twierdzi dziś, że wszystko, co było do tej pory, było złe, a prawdziwa ochrona przyrody i polskich lasów zaczyna się dopiero teraz. Skoro tak, to dlaczego Polska ma tak dobre zasoby przyrodnicze. To jest właśnie efektem wieloletniej przemyślanej polityki użytkowania lasów. Pani minister Hennig-Kloska chce to zmienić i przeprowadzić wyłączenia ogromnych obszarów leśnych z tej sprawdzonej zrównoważonej gospodarki leśnej.
Jakie będą tego konsekwencje?
Z punktu widzenia skutków przyrodniczych planowane zmiany doprowadzą do tzw. unieczynnienia drzewostanu i postępującej jego degradacji, finalnie dekompozycji drzewostanów. Zanikać będzie różnorodność biologiczna. Jeśli bowiem zostawimy siedliska samym sobie, to wejdą na te tereny te gatunki, które są związane np. z martwym drewnem. Będzie to oznaczać, że pewne gatunki zaczną z tych terenów znikać. Będzie to także tragedia z punktu widzenia gospodarczego i od strony czysto ludzkiej. Dyrektor generalny Lasów Państwowych wydał już zarządzenie mówiące o tzw. etatyzacji i parametryzowaniu zatrudnienia. Krótko mówiąc, chodzi o przeprowadzenie fali zwolnień wśród świetnie wykształconej i wyszkolonej kadry. Jak to będzie wyglądało? Przykładem jest PKP Cargo, gdzie już optymalizują zatrudnienie, zwalniając kobiety w ciąży i ludzi w wieku przedemerytalnym. To zrujnuje całą strukturę polskiego leśnictwa, która była kształtowana przez ponad 100 lat i świetnie się sprawdzała. Państwo nie dokładało do LP żadnych pieniędzy. Przeciwnie, to przedsiębiorstwo leśne wpłacało do budżetu państwa i budżetów samorządowych daniny w formie rozmaitych opłat.
Czyli budżet straci kolejne źródło wpływów. Czy to nie jest wystarczający argument, by zatrzymać planowane zmiany?
Lasy Państwowe to największa firma przyrodniczo-leśna w Unii Europejskiej, która świetnie daje sobie radę. Uważam, że oni chcą Lasy Państwowe doprowadzić do ekonomicznego upadku. Kolejnym krokiem będzie dyskusja o tym, co z tą „masą upadłościową” zrobić. Może pojawią się głosy, aby utworzyć jakieś spółki regionalne. Tych pomysłów może być bardzo dużo. Część organizacji pozarządowych domaga się włączenia Lasów Państwowych do budżetu państwa. To jest niebezpieczne, bo ze świetnie funkcjonującego i samofinansującego się przedsiębiorstwa może nic nie zostać. Wystarczy spojrzeć, w jakiej kondycji jest budżet tego rządu.
Czy dyrektor Lasów Państwowych ma świadomość, jak dużą odpowiedzialność bierze na siebie, podpisując się pod pomysłami resortu klimatu? Mówimy przecież o próbie zniszczenie wiekowego dorobku polskich leśników.
Jestem zaskoczony, że leśnik, który pracuje całe swoje życie w Lasach Państwowych, podejmuje takie decyzje, wychodząc z podobnymi propozycjami. To mnie zwyczajnie przeraża. Nie rozumiem, jak dyrekcja LP może proponować takie pomysły. Prawie całe kierownictwo to przecież leśnicy, którzy przez całe swoje zawodowe życie pracowali w LP i wiedzą, z czym wiąże się planowana reforma. Zdają sobie sprawę z tego, że zaraz nie będzie pieniędzy na dalsze funkcjonowanie przedsiębiorstwa, jeśli zacznie się wyłączać tak duże obszary leśne z gospodarki. Jeśli LP nie będą pozyskiwać drewna na potrzeby przemysłu tartacznego, drzewnego i meblarskiego, to nie będą miały środków na swoją działalność. Nie utrzymają się z dotacji pochodzącej z dziurawego budżetu państwa.
Czy Zielony Ład jest jedyną przyczyną planowanej przez resort min. Kloski reformy lasów?
Oczywiście chodzi także o Zielony Ład, ale nie tylko. To jest jednak bardziej „przebiegła” sprawa, która wraca co jakiś czas. Polskie lasy z różnych przyczyn zawsze wzbudzały wielkie namiętności. W 2010 r., kiedy żył jeszcze prof. Jan Szyszko stoczyliśmy batalię, aby nie włączać Lasów Państwowych do budżetu, bo doprowadziłoby to do ich prywatyzacji. W 2014 roku odbyło się referendum na temat polskiej ziemi rolnej i leśnej oraz zachowania dotychczasowej struktury lasów. Wtedy udało się je obronić, ale po 10 latach sprawa znów wróciła wraz z nowym rządem. W Polsce i Europie są pewne siły, które chcą ten majątek przejąć. W 2024 roku, aby doprowadzić do wrogiego przejęcia, używa się szumnych haseł o ochronie przyrody. Organizacje pozarządowe wmawiają ludziom, że w Polsce lasy nie są chronione. Część społeczeństwa nie ma świadomości, że uczestniczy w operacji, mającej na celu doprowadzenie do ruiny ogromnego majtku narodowego. Te działania są dziś prowadzone o wiele bardziej przebiegle niż w poprzednich latach. Nie wspomnę już nawet o roszczeniach względem terenów leśnych pewnych podmiotów zewnętrznych, o których w 2014 r. szeroko pisała prasa.
Dziękuję za rozmowę.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/714389-salek-sa-sily-ktore-chca-przejac-majatek-lasow-panstwowych