Wydawało się, że skoro od wyborów prezydenckich w Stanach Zjednoczonych minęły już trzy tygodnie, to lewicowo-liberalne elity zdążyły już pogodzić się z rzeczywistością, zrozumieć, że teraz straszenie Trumpem już nic nie pomoże. Nic bardziej mylnego. Adam Michnik w rozmowie z Onetem ogłosił, że przez wygraną republikanina „obraził się na świat”. „Wściekłem się. A pierwsze nominacje Trumpa! Będziemy mieli ciężkie cztery lata. A potem będzie Vance. Czarne chmury, czarne chmury nad światem” - emocjonował się redaktor naczelny „Gazety Wyborczej”.
Adam Michnik już trzeci tydzień mści się na własnym zdrowiu za to, że… Amerykanie wybrali sobie innego prezydenta niż ten, którego oczekiwał naczelny „Gazety Wyborczej” i jemu podobni, tak w Polsce, jak i na świecie. W rozmowie z Onetem Michnik ogłosił bowiem, że po wynikach wyborów prezydenckich w Stanach Zjednoczonych „obraził się na świat”. W dodatku, co gorsza, „naprawdę się obraził”.
Czytam teraz autobiografię dramatopisarza Arthura Millera — to jest ta Ameryka, do której jestem przywiązany. Wściekłem się. A pierwsze nominacje Trumpa! Będziemy mieli ciężkie cztery lata. A potem będzie Vance. Czarne chmury, czarne chmury nad światem
— wieszczy dziennikarz.
W rozmowie z Ireną Grudzińską-Gross, założyciel „Gazety Wyborczej” powiela kalkę propagandową lewicowo-liberalnych „elit”, które jeszcze kilka-kilkanaście lat temu drwiły z polityków dostrzegających w Putinie zagrożenie i twierdziły, że z Rosją trzeba się dogadać, jakoby rosyjski satrapa był „przyjacielem” Trumpa.
Z jednej strony przez kompletnie nieprzewidywalną politykę Trumpa: nie wiadomo co zrobi. Tutaj nie ma mądrych, on może się porozumieć ze swoim przyjacielem Putinem, może zrzucić bombę na Koreę, na Iran… (…) Tak to widzę z Warszawy. Dla Ukrainy to jest czarny moment. Wszystko wskazuje na to, że Trump ją sprzeda. To jest polityk transakcyjny i zawrze jakąś transakcję, którą uzna za potrzebną. Bardzo się boję, że dotrzyma słowa, bo powiedział, że w trzy dni skończy tę wojnę. I po prostu wstrzyma pomoc
— przekonuje Adam Michnik. Innymi słowy: w jednym akapicie twierdzi, że Trump jest nieprzewidywalny, by w kolejnym straszyć, że „sprzeda” Ukrainę, bo „wszystko na to wskazuje”. Logicznie!
„Nic dobrego to dla Polski nie znaczy”
Pytany, co dla Polski oznacza porzucenie Ukrainy, odparł:
To znaczy, że mamy granicę z Rosją. Rosją agresywną, złaknioną krwi, pełną chęci odwetu. Nic dobrego to dla Polski nie znaczy.
To ciekawe, bo w kierunku Rosji Michnik przejawiał zawsze, nawet w czasie wojny, pewne sentymenty. Abstrahując od porównywania rządu PiS do reżimu Putina, naczelny „Gazety Wyborczej” swego czasu brał udział w spotkaniach tzw. Klubu Wałdajskiego, nie mówiąc już o drukowaniu listów rosyjskiego satrapy do Polaków. Rok po rosyjskiej agresji na Gruzję. Michnik swego czasu opowiadał też w mediach zagranicznych, że choć Putina „nie nosi w sercu”, to bardziej boi się PiS niż rosyjskiego zbrodniarza wojennego.
Tego, że są w Polsce ludzie, którzy się cieszą z sukcesu Trumpa, nie jestem w stanie pojąć
— ubolewa dalej redaktor naczelny „Gazety Wyborczej”.
Czym Michnik jest „zdrowo nastraszony”?
Pytany o scenariusz dla Ukrainy, stwierdził, że dobrego aktualnie nie widzi, jednak nie znaczy to, że takowy nie istnieje.
Może się pojawić czarny łabędź i wszystko się przewróci do góry nogami
— ocenił.
Ja do końca wierzyłem, że Trump nie wygra, zwłaszcza że moim zdaniem Kamala Harris miała bardzo dobrą kampanię, przekonująco się różniła od Trumpa, pokazała inną twarz Ameryki, tę twarz, którą lubię, akceptuję i w którą ciągle wierzę. Ale ta Ameryka przegrała
— stwierdził.
Najbliższe cztery lata będą, w ocenie Michnika, „drogą przez mękę”.
Wpływ tego na Europę będzie fatalny, to będzie paliwo i wiatr dla sił antyeuropejskich, antydemokratycznych, populistycznych, nacjonalistycznych, autorytarnych, dla ducha dyktatury, a nie dla demokracji
— powiedział.
Rozmowę zakończył tym, że jest „może nie przerażony, ale naprawdę zdrowo nastraszony” tym, co obecnie dzieje się na świecie.
To jest taki dziwny miks nazizmu z bolszewizmem, czy postnazizmu z postbolszewizmem. To coś nowego i dlatego nie wiem, co się może stać
— podkreślił.
Okrutni ci Amerykanie! Nie posłuchali swoich celebrytów, wybrali nie tego kandydata, którego „powinni” i Adam Michnik musi przez to dziś cierpieć.
jj/Onet.pl
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/714164-michnik-nie-pozbieral-sie-po-wygranej-trumpaczarne-chmury