Wyskoki i nieodpowiedzialne oskarżenia wobec Donalda Trumpa sprawiają, że dla 47. amerykańskiego prezydenta Tusk jest i będzie persona non grata.
W piątek 15 listopada 2024 r. Donald Tusk przekazał we wpisie na portalu X (Twitterze), że rozmawiał z kanclerzem Niemiec. „Przed chwilą odebrałem telefon od kanclerza Scholza, który zdał mi relację z rozmowy z W. Putinem. Z satysfakcją przyjąłem informację, że kanclerz nie tylko jednoznacznie potępił rosyjską agresję, ale że powtórzył polskie stanowisko: nic o Ukrainie bez Ukrainy” - napisał premier. Że niby Tusk taki ważny, iż raportuje mu kanclerz Niemiec.
W niedzielę 17 listopada 2024 r. Tusk już się zreflektował, że się wygłupił: „Nikt nie powstrzyma Putina telefonami. Atak z ostatniej nocy, jeden z największych w tej wojnie, udowodnił, że dyplomacja telefoniczna nie może zastąpić prawdziwego wsparcia całego Zachodu dla Ukrainy”. Scholz szukał wspólnika, który dałby mu alibi, że warto z Putinem rozmawiać. Oczywiście nie warto i nawet do Tuska to dotarło, stąd jego słowa z 17 listopada. Ale oba te wpisy to cały Tusk. Nie lider Europy – jak jest lansowany, tylko marionetka, którą można dowolnie kręcić.
„Polska jest dzisiaj liderem w sprawach, które dotyczą przyszłości Europy - począwszy od bezpieczeństwa, a skończywszy na podejściu do instytucji i procedur europejskich” - mówił Tusk podczas majowego (2024) Europejskiego Kongresu Gospodarczego w Katowicach. „Polska uczyniła Unię znacznie silniejszą i bardziej kompletną” – wtórowała mu szefowa Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen. Polska, czyli Tusk. Taktyka wobec Donalda Tuska za granicą jest taka, żeby mu schlebiać, to wtedy „siada” mu wszelki zmysł krytyczny i robi, co kto sobie życzy.
„Właśnie wróciłem ze spotkania ze wszystkimi najważniejszymi przywódcami i to, co chciałem osiągnąć, osiągnąłem” – skomentował Tusk grudniowy (w 2023 r.) szczyt w Brukseli. Podobno przeforsował swoją wizję strategii migracyjnej, tyle tylko, że teraz to wizja niemiecka i gdyby Berlin nie miał w tym interesu, nie miałaby szans. Zresztą jest przedstawiana jako niemiecka strategia, a nie Tuskowa.
„Dzisiaj jest już oczywiste i pewne, że Polska i polski premier nadają ton w Europie. Tusk ma niezwykłą siłę przebicia i dzisiaj wszyscy patrzą na nas” – naiwnie (jak to ona) rozanieliła się Agnieszka Pomaska, przewodnicząca sejmowej komisji ds. Unii Europejskiej. „Nikt nie musiał sprawdzać siły Tuska. Wszyscy mają świadomość, że to waga ciężka wśród unijnych przywódców” – w wazeliniarskie konkury z Pomaską poszła Elżbieta Łukacijewska, europoseł Koalicji Obywatelskiej.
Powodem do zachwytów i wielkościowego nadymania się wokół Tuska było m.in. to, że w listopadzie 2023 r. został on zwycięzcą dorocznego rankingu portalu Politico na najbardziej wpływową osobę w Europie. „Polska stoi u progu nowej ery Tuska, a wiatr zmian wieje ponownie”, gdyż „Tusk jest promykiem nadziei dla centrystów na całym kontynencie, którzy z rozpaczą patrzyli, jak siły populistyczne przenoszą się z peryferii do władzy” – pisało Politico. Tyle że ten portal jest znany z ustawicznego wylewania wazeliny na Tuska, co nie ma nic wspólnego z obiektywizmem.
W sierpniu 2024 r. „Politico” pisało: „Gdy naciski Paryża na pełną autonomię strategiczną zraziły niektóre kraje, które widzą w nich korzyść głównie dla Francji, Niemcy wycofały się z przywództwa w zakresie kluczowych wyzwań geopolitycznych stojących przed blokiem, powstało miejsce dla polskiego premiera Donalda Tuska, aby mógł się wykazać na scenie UE i w stosunkach transatlantyckich”.
Żadne miejsce dla Tuska nie powstało, a on sam niczym się nie wykazał. Chyba że mordowaniem w Polsce demokracji i praworządności. Opowieści o pozycji i potędze Tuska to kompletne bajki. Gdy w listopadzie 2024 r. delegacja współpracowników Donalda Trumpa (Ryan D. McCarthy oraz dwóch emerytowanych generałów - James McConville i Edward Daly) przybyła do Warszawy, spotkała się z prezydentem Andrzejem Dudą oraz z Rafałem Trzaskowskim, ale nie z Donaldem Tuskiem. Nie było też rozmowy Tuska z Trumpem po jego zwycięstwie w wyborach 5 listopada 2024 r. Trump rozmawiał, ale z prezydentem Andrzejem Dudą. Realnie z Tuskiem jest tak, jak z okolicznościami jego nieobecności na spotkaniu z Joe Bidenem szefów rządów Niemiec i Wielkiej Brytanii oraz prezydentem Francji. W ważnych sprawach nie ma dla niego miejsca.
Przed grudniem 2019 r. (końcem kadencji w Brukseli jako przewodniczącego Rady Europejskiej) Tusk próbował z USA pogrywać, choć grał w zupełnie innej lidze. W efekcie te gierki kończyły się kłopotami zarówno dla Polski, jak i dla Unii Europejskiej. 8 lutego 2024 r. Donald Tusk pouczył republikańskich senatorów: „Drodzy republikańscy senatorowie Ameryki. Ronald Reagan, który pomógł milionom z nas odzyskać wolność i niezależność, musi dziś przewracać się w grobie. Wstydźcie się”.
Do słów Tuska (pokazanych na wielkiej planszy) podczas debaty w Senacie USA odniósł się republikanin Lindsey Graham. „Panie premierze Polski, nie interesuje mnie, co pan o mnie myśli. (…) Chcę pomóc Ukrainie, chcę, by NATO było silniejsze, ale mój kraj płonie. Mamy 7 mln ludzi, którzy przeszli przez nieszczelną granicę. Jakby się pan czuł, gdyby 7 mln ludzi przybyło nielegalnie do Polski? Czy nadal stawiałby pan Ukrainę ponad Polskę?”.
Na pouczenia Tuska zareagował republikański senator Marco Rubio, wkrótce sekretarz stanu USA: „Drogi panie premierze, czy możemy zacząć wysyłać do pana co miesiąc 300 tys. imigrantów, którzy nielegalnie przedostają się do Ameryki? Naprawdę pomogłoby nam to uporać się z inwazją na nasz kraj i znacznie przyczyniłoby się do przyjęcia ustawy pomocowej”.
Ówczesny senator z Ohio James D. Vance, obecnie wiceprezydent elekt, stwierdził: „Nowy przywódca Polski aresztuje politycznych przeciwników, a bezpieczeństwo swojego kraju zawdzięcza hojności takich jak ja. Mógłby więc przynajmniej rozważyć okazanie wdzięczności lub stonowanie swoich autorytarnych zapędów”. Vance napisał też list do sekretarza stanu Antony’ego Blinkena, gdzie m.in. padły takie stwierdzenia: „Zwolnienia personelu w Telewizji Polskiej, Polskim Radiu i Polskiej Agencji Prasowej, zapoczątkowane wkrótce po objęciu władzy przez premiera Donalda Tuska i jego politycznych sojuszników, stawiają pytania na temat przywiązania tego nowego rządu do wolności mediów i rządów prawa. (…) Wzywam pana, by zachęcił nowy rząd Polski do przemyślenia działań, które podważają wolności drogie zarówno polskim, jak i amerykańskim obywatelom”.
Tuskowi mało było irytowania republikańskich senatorów, więc postanowił jeszcze zaatakować Donalda Trumpa, oskarżając go, że jest agentem Rosji, wspólnikiem Putina. Potem, jak to on, wszystkiego się wypierał, ale dowody nie płoną, co najwyżej można zrobić z siebie głupca. Te wyskoki i oskarżenia przeciwko Trumpowi sprawiają, że dla 47. amerykańskiego prezydenta Tusk jest i będzie persona non grata.
Kiedy 25-26 marca 2022 r. prezydent Joe Biden przebywał w Polsce, Donald Tusk robił wszystko, by być przez niego przyjętym. Uruchomił swoje kontakty, łącznie z wykorzystaniem TVN (należącego do amerykańskiego Discovery), wstawił się za nim ambasador USA w Warszawie Mark Brzeziński, ale Biały Dom i Departament Stanu nie były zainteresowane nawet błahym wyróżnieniem byłego przewodniczącego Rady Europejskiej.
Tusk wie, że niewiele znaczy, więc stara się robić różne pozorne ruchy. Jednym z najnowszych był pomysł spotkania szefów dyplomacji Polski, Francji i Niemiec (19 listopada 2024 r.), żeby przygotować Europę na rządy Donalda Trumpa. Do Warszawy przybyli szefowie dyplomacji Włoch, Niemiec i Francji oraz Kaja Kallas, przyszła Wysoka Przedstawiciel UE do Spraw Zagranicznych i Polityki Bezpieczeństwa. Zdalnie w spotkaniu uczestniczyli ministrowie spraw zagranicznych Hiszpanii i Wielkiej Brytanii. I nie miało to żadnego znaczenia, mimo podniosłych słów.
Nie tylko Tusk nie jest obecnie najważniejszym politykiem w Unii Europejskiej, ale jest znacznie słabszy niż był 10 lat temu, a często jest po prostu słupem, którego się ustawia jako dekorację. Jak podczas listopadowego szczytu Europejskiej Wspólnoty Politycznej w Budapeszcie, gdzie na „rodzinnym” zdjęciu stał na skraju ostatniego rzędu niczym sierotka Marysia europejskiej polityki. Bo Tusk to jest obecnie taka sierotka Marysia, a nie żaden demiurg czy inny Herkules.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/713692-tusk-to-obecnie-sierotka-marysia-europejskiej-polityki