Niebywałe, że Donald Tusk potrafi w nieskończoność odgrywać putinowskie teatrzyki na posiedzeniach rządu. Publiczne zaganianie ministrów „do roboty” daje mu najwyraźniej sporo satysfakcji. Nie inaczej było na wrześniowym posiedzeniu rządu, podczas którego omawiano sytuację powodziową. Jeśli komuś zdawało się, że trudno o większą żenadę niż popisówka ws. alkotubek, powinien zobaczyć srogą minę Tuska, wysyłającego Kierwińskiego do Głuchołazów. Co wynika z tego zadaniowania? Jaką realną pomoc udało się zorganizować przez 2 miesiące od kataklizmu? Powodzianie nadal nie otrzymali rządowej pomocy, nie zdołali odbudować swoich domów i miejsc pracy przed zimą. Część przedsiębiorców, którzy protestowali dziś w Sejmie, nie została wpuszczona na posiedzenie nadzwyczajnej komisji w ich sprawie.
Doniesienia z Dolnego Śląska są coraz bardziej alarmujące. Większość poszkodowanych nadal nie otrzymała pomocy, a konieczne remonty wykonują na kredyt. Co na to premier? Udaje zatroskanego władcę i zapewnia o niesionej ludowi pomocy. Na wrześniowym posiedzeniu rządu, podczas którego rozpatrywano sytuację powodziową w kraju, Donald Tusk odegrał taką oto scenkę rodzajową:
Tusk: Za chwilę dam głos panom wicepremierom, ale pozwólcie, że odstąpię od tej zasady, bo obiecałem panu Kierwińskiemu, że puścimy go dużo szybciej, bo on ma być dzisiaj w Głuchołazach. Tak, jak się umówiliśmy, minister Kierwiński rozpracowuje już pewne detale i każdego dnia praktycznie będzie chciał być gdzie indziej – nie tu w Warszawie, tylko w miejscowości poszkodowanej. Oddam teraz na chwilę panu ministrowi głos i proszę jechać do Głuchołaz, bo tam czekają.
Kierwiński: Dziękuję bardzo panie premierze. Tak jak mówił pan minister Siemoniak, rzeczywiście służby wojewodów pracują bardzo efektywnie. Przystąpimy do konkretnego ustalania priorytetów, co w pierwszej kolejności będzie odbudowywane i jakimi zasobami. Bardzo dziękuję panie premierze za to zwolnienie z reszty Rady Ministrów. Jeżeli pan premier pozwoli oddalę się i będę na bieżąco informował pana premiera o sytuacji tam, na miejscu.
Tusk: W drogę, w drogę, panie ministrze! Nie ma co czekać!
Ktoś rozumie ten absurd? Po co minister Kierwiński pojawił się na posiedzeniu rządu? Żeby wygłosić puste zdanie o „służbach pracujących bardzo efektywnie”? A może po to, by Tusk miał kogo szturchnąć do roboty? Na surowe dictum: „w drogę, w drogę!” Kierwiński pospiesznie zwinął swoją żółtą teczkę i ruszył w drogę. Co z tego wynikło?
W Sejmie odbywa się właśnie nadzwyczajna komisja do spraw działań przeciwpowodziowych i usuwania skutków powodzi. Warto posłuchać, co mówią na niej ludzie pokrzywdzeni w kataklizmie. Okazuje się też, że zaproszeni zostali przedstawiciele poszkodowanych z Dolnego Śląska, ale protestujący w sejmie przedsiębiorcy na obrady wpuszczeni nie zostali. Na ostry sprzeciw poseł PiS, wnioskującej o włączenie ich posiedzenie komisji, przewodniczący uznał, że przedstawiciele poszkodowanych przecież są już na sali. Łaskawie jednak wyraził zgodę, by zwrócili się do sekretariatu i być może znajdzie się dla nich miejsce. Marcin Kierwiński wygląda na niezwykle zadowolonego z siebie. W przydługiej mowie przekonywał o świetnym poziomie działań na rzecz poszkodowanych. Tyle że większość z nich to zapowiedzi wybiegające na kolejne lata, zamknięte w „promesach na prawie 300 mln złotych”. A zima jest teraz!
CZYTAJ WIĘCEJ: Przejmująca relacja powodzian w Sejmie: „Jesteśmy w trzecim miesiącu biedy”; „Wojsko ma zakaz pomocy przedsiębiorcom”
Wbrew rządowym deklaracjom, sytuacja powodzian jest dramatyczna. W Głuchołazach nie ma komu rozpatrywać wniosków. Kilka dni temu pracownicy Ośrodka Pomocy Społecznej w Głuchołazach zaalarmowali, że jest ich za mało, aby skutecznie rozpatrywać wnioski o pomoc po powodzi. Na kilka tysięcy poszkodowanych przypada zaledwie 12 pracowników. Co gorsza, sami nie wytrzymują psychicznie napięcia. Ujawnili, że czują się zaszczuci przez dyrektor Ośrodka Pomocy Społecznej, która – jak twierdzą – zachęca wnioskodawców do pisania na nich skarg. Z kolei mieszkańcy Kłodzka alarmują, że w ich mieście trudno znaleźć osobę, która otrzymałaby maksymalne wsparcie w wysokości 200 tysięcy zł. Częste są także informacje o zaniżaniu poniesionych szkód przez rzeczoznawców. Mamy także potężne opóźnienia w wypłatach w innych regionach, do czego przyznał się przedwczoraj sam Marcin Kierwiński. Kataklizmem dotkniętych zostało bowiem ponad 52 tys. ludzi, a tylko niewielka część otrzymała pomoc. Kierwiński wini za to jednak…. Prawo i Sprawiedliwość. Nie ma dla pana ministra granic bezczelności, których by nie sforsował.
Od ponad dwóch miesięcy rząd nie zdołał przeprowadzić porządnej specustawy, która pozwoliłaby na błyskawiczne i płynne działania. Za to w projekcie budżetu zaplanowano 25 mln zł na obsługę ministra Kierwińskiego. Za takie pieniądze można jeździć na Śląsk kilka razy w tygodniu i robić PR-owe szopki, chwaląc w domach kultury i remizach „efektywne działania służb”. Szkoda tylko, że nie może tego potwierdzić większość powodzian, którzy zaciągają kredyty, by móc odbudować swoje zniszczone kataklizmem domy i miejsca pracy! Wychodzi na to, że słowa minister klimatu, z których po medialnej burzy próbowano się wycofać, były strategią rządu. „Przeznaczymy ok. 100 mln zł na niskooprocentowane pożyczki na poziomie 1,5 proc. do 2,5 proc. na likwidację skutków powodzi” – powiedziała w połowie września Paulina Hennig-Kloska. Widać już wtedy przewidywano sytuację, że realna pomoc finansowa nie trafi do poszkodowanych na czas. Okazuje się, że przedsiębiorcy nie zostali nawet zwolnieni z płatności ZUS, choć ogromna cześć z nich nie ma możliwości zarabiania.
Czy wszyscy zwolennicy koalicji 13 grudnia zdołali się już połapać w priorytetach rządu? „Rozliczenie PiS” i zemsta na poprzednikach ma swoją cenę. Na programy społeczne i adekwatną pomoc w sytuacjach kryzysowych miejsca już nie ma. I nie będzie!
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Porażające wnioski po konsultacjach PiS ws. powodzi! „Złe i niewystarczające użycie sił”. „Musi być ktoś, kto jest dowódcą”
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/713596-kolejna-szopka-tuska-na-rzadzie-w-droge-ministrze