Media poinformowały, że premier Donald Tusk odwołał prezesa Głównego Urzędu Statystycznego (GUS), który kierował tą instytucją od 2016 roku, a więc przez blisko 9 lat.
Decyzja jest zaskakująca, ponieważ kierowanie tym urzędem było do tej pory powierzane ludziom ze środowiska naukowego, nie związanym z polityką, aby dodatkowo podkreślać jego niezależność i obiektywizm prezentowanych informacji i danych statystycznych. Takim właśnie urzędnikiem był dotychczasowy prezes tego urzędu, a publikowane raporty i różnego rodzaju dane statystyczne, nigdy nie były kwestionowane i podejrzewane o brak rzetelności.
Rzeczywiście w ostatnich tygodniach GUS opublikował kilka komunikatów, które potwierdzają, że polskiej gospodarce, pisząc najoględniej, nie dzieje najlepiej, co stoi w jawnej sprzeczności z linią propagandową rządu Tuska. Otóż pod koniec października, GUS zaprezentował dane dotyczące sprzedaży detalicznej za wrzesień, które dosłownie zszokowały analityków, zajmujących się polską gospodarką. W sytuacji kiedy spodziewali się oni wzrostu sprzedaży detalicznej o około 2 proc. w ujęciu rok do roku (konsensus rynkowy przewidywał, że ten wzrost wyniesie nawet 2,2 proc.), sprzedaż ta nie tylko nie wzrosła, ale spadła i to aż o 3 proc. Chodzi o sprzedaż detaliczną wyrażoną w cenach stałych, a więc po wyeliminowaniu inflacji, przy czym w ujęciu miesiąc do miesiąca (w stosunku do sierpnia), spadek sprzedaży jest jeszcze głębszy i wyniósł aż 6,7 proc. Tak głębokie spadki sprzedaży detalicznej, miały miejsce w niektórych miesiącach pandemii covid19, kiedy mieliśmy do czynienia powszechnymi lockdownami, dotyczącymi zarówno handlu jak i obywateli.
Z kolei w połowie listopada, ukazał się komunikat GUS, że inflacja w październiku wyniosła już 5 proc. w ujęciu rok do roku, podczas gdy jeszcze w marcu tego roku wynosiła 2 proc., czyli była wręcz poniżej celu inflacyjnego, który jest ustalony przez RPP na poziomie 2,5 proc. +/- 1 pkt procentowy. Z tego komunikatu GUS wynika, że w ujęciu rok do roku, ceny żywności wzrosły o 4,9 proc., ceny związane z użytkowaniem domu i nośnikami energii, aż o blisko 10 proc. (dokładnie o 9,7 proc.), usług zdrowotnych o 5,9 proc., usług edukacyjnych o 9,2 proc., usług zdrowotnych o 5,9 proc., usług restauracyjnych i hotelowych o 7,2 proc. Wszystko wskazuje wprawdzie na to, że w Polsce ceny rosną w konsekwencji decyzji rządu Tuska, między innymi z powodu zniesienia tarczy związanej z żywnością, czyli podniesienia stawki VAT na żywność z 0 proc. do 5 proc., a także zniesienia tarczy energetycznej w związku z czym, wzrosły o 20-30 proc. ceny prądu, gazu i ciepła systemowego. Niestety tymi dwoma decyzjami rządu Tuska, rozkręcono na nowo spiralę inflacyjną i jeżeli okaże się, że z początkiem roku zniesione zostaną ostatnie ograniczenia związane z cenami prądu i gazu, to już na początku przyszłego roku inflacja zdecydowanie przekroczy 6%.
Z kolei z ogłoszonego kilka dni temu komunikatu GUS dotyczącego tzw. szybkiego szacunku PKB wynika, że III kw tego roku mieliśmy do czynienia z niespodziewanym jego spadkiem o 0,2 proc. w stosunku do II kw. Wprawdzie w ujęciu rok do roku w III kw PKB wzrósł o 1,7 proc., ale to wyraźnie niższy wzrost, niż spodziewali się analitycy, bowiem wg prognoz PKB miał rosnąć w kolejnych kwartałach tego roku. W I kw w porównaniu z rokiem ubiegłym GUS odnotował wzrost PKB o 1,7 proc., w II kw aż o 3,6 proc. i kiedy wydawało się, że polska gospodarka jest w wyraźnym trendzie wzrostowym, w III kw jak już wspomniałem, odnotowano wzrost tylko o 1,7 proc., a w ujęciu kw do kw, wręcz spadek PKB. To w oczywisty sposób, źle wróży wzrostowi gospodarczemu także w IV kw, a wzrost całoroczny będzie najprawdopodobniej wyraźnie niższy niż 3 proc. PKB, a przypomnijmy w budżecie zapisano wzrost wynoszący 3,1 proc.
Być może to te trzy kolejne komunikaty GUS, dotyczące ważnych danych o charakterze makroekonomicznym, a więc o spadku sprzedaży detalicznej o 3 proc., wzrostu inflacji do 5 proc. i wreszcie spadku PKB o 0,2 proc. w ujęciu kw./kw., w sytuacji kiedy media wspierające rząd ciągle kreują sielankowy obraz gospodarki, zwyczajnie „rozsierdziły” Donalda Tuska i stąd decyzja o odwołaniu prezesa GUS, który był ich posłańcem. Swego czasu Lech Wałęsa, dążący wtedy do startu w wyborach prezydenckich, użył takiej frazy „stłucz Pan termometr, nie będziesz miał gorączki” i być może premier doszedł do podobnego wniosku i odwołał prezesa GUS.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/713555-odwolanie-prezesa-gus