Minister ds. równości Katarzyna Kotula musiała być bardzo głodna podczas posiedzenia rządu. Szkoda, że nie było jej dzień wcześniej na posiedzeniu Parlamentarnego Zespołu ds. Cukrzycy, bowiem Ewa Kołodziej, przewodnicząca tego gremium i zarazem poseł PO słynąca od dawna z dosyć niestandardowych wypowiedzi i zachowań (co upodabnia polityk do marszałek Senatu Małgorzaty Kidawy-Błońskiej), zapraszała tam do stołu. Nie byle jakiego, bo „prezydenckiego”! Chodziło co prawda o stół prezydialny, a zaproszenie skierowane było do wybitnego polskiego diabetologa, prof. Leszka Czupryniaka, ale w sumie nie szkodzi.
Czy pamiętają Państwo hejt na prof. Krystynę Pawłowicz za to, że na sali plenarnej Sejmu jadła sałatkę? Być może teraz, także za posilanie się, ale podczas posiedzenia rządu, oberwie się minister ds. równości Katarzynie Kotuli. I jeśli wierzyć tłumaczeniom pani minister, to pozostaje się cieszyć, że swoje życie zawodowe związała z polityką (a wcześniej z nauczaniem języka angielskiego), a nie z dietetyką. Czy pamiętają Państwo hejt na byłego szefa MSZ Witolda Waszczykowskiego za „San Escobar”. Okazuje się, że każdy może się przejęzyczyć lub dać się sfotografować albo nagrać w niezbyt korzystnej sytuacji.
Kołodziej zaprasza do stołu
Każdy może się przejęzyczyć, ale niektórzy (a raczej, w tym przypadku, niektóre) częściej. Marszałek Senatu Małgorzata Kidawa-Błońska znalazła godnego naśladowcę w partyjnej koleżance, poseł Ewie Kołodziej, „eksprejsywnej” i „z lekka szalonej”, jak sama się określiła i wymachującej z mównicy sejmowej śląskimi „bebokami”.
Tym razem, prowadząc posiedzenie Parlamentarnego Zespołu ds. Cukrzycy, którego jest przewodniczącą, Kołodziej zaprosiła jednego z ekspertów do stołu. Czy na pewno tego właściwego?
Otwierając posiedzenie, poseł KO witała zgromadzonych ekspertów, zapowiadając, że jeden z nich, którego jest „fanką”, nieco się spóźni. Chodziło o diabetologa, prof. Leszka Czupryniaka. Ewa Kołodziej niezmiernie się ucieszyła, że profesor dotarł na posiedzenie.
Dotarł do nas pan profesor Leszek Czupryniak. Panie profesorze, pan nie może tak siedzieć z boku. Ja bardzo serdecznie proszę tutaj do nas. Panie profesorze. Jeszcze się przesuniemy i bardzo serdecznie proszę, żeby zasiąść za stołem prezy… prezy…denckim, tutaj naszym, prezydialnym.
– powiedziała poseł KO.
Skromne śniadanie „ministry”
Rzecz działa się 18 listopada, czyli przedwczoraj. Może z zaproszenia do stołu powinna skorzystać, choć dzień później, minister ds. równości Katarzyna Kotula.
Kamera jednej ze stacji telewizyjnych uchwyciła panią minister, która przed rozpoczęciem posiedzenia rządu z zapałem coś pałaszuje. Komentatorzy pisali na platformie X o ciastkach czy cukierkach.
Kotula zapewnia jednak, że były to owoce. Niby zdrowo, ale nie do końca, bo:
Owoce! śniadanie i obiad w jednym o 12:00 :)
— odpowiedziała polityk.
Nic dziwnego, że pani „ministra” nie ma czasu zjeść śniadania, skoro czeka tyle palących spraw, jak niekończące się, jałowe dyskusje o „związkach partnerskich” czy pigułce „dzień po”, bo przecież wiadomo, że są to priorytety każdego państwa sąsiadującego z agresorem prowadzącym od tysiąca dni brutalną wojnę na terytorium drugiego z naszych sąsiadów.
Z drugiej jednak strony może należało zaprosić poseł Kotulę do wspomnianego zespołu, bo dowiedziałaby się np. co nieco o tym, jak ważne są regularne posiłki.
aja/x
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/713514-co-tam-sie-dzieje-glodna-kotulakolodziej-zaprasza-do-stolu