Od początku rosyjskiej inwazji na Ukrainę Polska przekazała obrońcom wsparcie militarne o wartości ok. 3,23 mld euro - to m.in. setki czołgów i wozów bojowych oraz kilkanaście samolotów i śmigłowców. Wsparcie dla Ukrainy wpisuje się proces przezbrajania Wojska Polskiego ze sprzętu poradzieckiego na zachodni. „Polska do tej pory przekazała tyle sprzętu, ile wynosi wyposażenie jednej dywizji, z czterech funkcjonujących w Wojsku Polskim” - powiedział PAP analityk ds. wojskowości Tomasz Dmitruk. Jego zdaniem ewentualne dalsze donacje sprzętu powinny wiązać się z rekompensatą od sojuszników.
Kompleksowe dane dot. polskiego wsparcia dla Ukrainy od początku pełnoskalowej inwazji 24 lutego 2022 roku nie zostały przedstawione publicznie; wiele informacji zostało jednak zebranych i opracowanych przez analityków i ośrodki badawcze, jak np. Ośrodek Studiów Wschodnich. Powołując się m.in. na dane OSW opracowanie na ten temat przedstawiła niedawno Kancelaria Prezydenta RP.
Według tych szacunków całość pomocy militarnej dotychczas udzielonej Ukrainie osiągnęła wartość ok. 3,23 mld euro, czyli nieco ponad 14 mld zł. W sumie tej zawiera się cała gama różnorodnego sprzętu wojskowego, który na początku 2022 roku znajdował się na wyposażeniu Wojska Polskiego. To z jednej strony sprzęt poradziecki wciąż licznie wykorzystywany przez polskie wojsko, a z drugiej nowoczesny sprzęt, przede wszystkim pochodzący z polskiej produkcji.
350 czołgów
Jeśli chodzi o ciężki sprzęt, Polska dostarczyła Ukrainie ok. 350 czołgów - to niewiele mniej, niż połowa wszystkich maszyn, które polska armia posiadała na początku 2022 roku. W tej liczbie znalazło się ok. 280 poradzieckich czołgów T-72 w różnych wersjach, 60 czołgów PT-91 „Twardy” (to polska głęboka modernizacja T-72) oraz 14 Leopardów 2A4, czyli nowocześniejszych czołgów produkcji niemieckiej.
W miejsce przekazanych czołgów do Polski docierają nowe maszyny z USA - M1 Abrams oraz z Korei Południowej - K2 stopniowo uzupełniając luki i pozwalając na przezbrajanie wojsk pancernych w nowy sprzęt.
250 wozów bojowych
Polska przekazała Ukrainie także ponad 250 z ok. 1250 wozów bojowych piechoty BWP-1. Te maszyny to poradzieckie, przestarzałe już konstrukcje z lat 60., niemniej wciąż znajdują zastosowanie na froncie w rękach żołnierzy ukraińskich, którzy są dobrze zaznajomieni z tego typu sprzętem, wykorzystywanym także zresztą przez Rosjan. W ciągu najbliższych lat BWP-1 mają całkowicie zostać wycofane z Wojska Polskiego, a ich następcą ma zostać polskiej konstrukcji BWP Borsuk.
Na Ukrainę trafiło także ok. 100 produkowanych w Polsce na licencji fińskiej kołowych transporterów opancerzonych Rosomak; polska armia obecnie wykorzystuje kilkaset takich maszyn, produkowanych w Polsce od 2005 roku.
Walczącym Ukraińcom z polskich zapasów przekazano także wiele sztuk innego poradzieckiego sprzętu - w tym 9 pojazdów rozpoznawczych BRDM-2 (w WP mają je zastąpić nowe, polskie wozy rozpoznawcze „Kleszcz”), a także ponad 30 wyrzutni rakietowych BM-21 Grad szeroko wykorzystywanych przez obie strony w wojnie na Ukrainie.
14 myśliwców MiG-29
Jak wskazuje KPRP, Polska przekazała Ukrainie także ponad setkę dział samobieżnych; w tej liczbie znajduje się kilkadziesiąt poradzieckich samobieżnych haubic 2S1 Goździk, a także kilkadziesiąt Krabów - samobieżnych armatohaubic produkcji Huty Stalowa Wola, które zdobyły rozgłos jako niezwykle skuteczna broń na froncie na Ukrainie.
Polska przekazała także Ukrainie 14 myśliwców MiG-29. To poradzieckie maszyny wciąż wykorzystywane w polskim, ukraińskim i rosyjskim lotnictwie. Obecnie Polska dysponuje jeszcze kilkunastoma takimi samolotami, o których przekazanie prosiły władze ukraińskie. Polskie władze, w tym prezydent Andrzej Duda i przedstawiciele rządu tłumaczyli w ostatnich tygodniach, że samoloty te wciąż pełnią misje w polskich Siłach Powietrznych i nie można ich przekazać bez odpowiednich uzupełnień m.in. poprzez rozmieszczenie w Polsce dodatkowego lotnictwa sojuszniczego.
Obecnie Polska oczekuje na dostawy 32 samolotów wielozadaniowych F-35, które pozwolą na ostateczne wycofanie poradzieckich maszyn z polskiego lotnictwa. Pierwszy egzemplarz F-35 został już co prawda przekazany do Wojska Polskiego, wciąż pozostaje on jednak w USA i służy do celów szkoleniowych. Dostawy pierwszych maszyn do Polski planowane są na przełom 2025 i 2026 roku i mają potrwać do 2030 roku.
12 śmigłowców Mi-24
Ponadto na Ukrainę trafiło także 12 śmigłowców szturmowych Mi-24; to niemal połowa floty tych maszyn, którą posiadała Polska na początku 2022 roku. W ich miejsce - ze znaczącą nawiązką - MON zamówiło 96 egzemplarzy amerykańskich śmigłowców AH-64E Apache, niemniej pierwsze dostawy Apache’y zaplanowane są dopiero na 2028 rok.
Polska wsparła też Ukrainę wieloma typami innego sprzętu - w tym zestawami przeciwlotniczymi, w tym polskimi ręcznymi wyrzutniami krótkiego zasięgu Piorun, a także amunicją - jak podaje KPRP, do tej pory Polska przekazała Ukrainie ponad 100 milionów sztuk amunicji różnych rodzajów i kalibrów. Ukraińcy otrzymali też m.in. karabinki Grot, produkowany w radomskich zakładach „Łucznik”, a także różnego rodzaju sprzęt potrzebny żołnierzom - hełmy, kamizelki kuloodporne czy sprzęt medyczny.
Niektóre typy polskiego sprzętu, sprawdzone na froncie, zostały następnie w większych ilościach zamówione przez Ukrainę w polskich zakładach. Chodzi m.in. o armatohaubice Krab, czy karabinki Grot.
Misje szkoleniowe
Polskie wsparcie wojskowe dla Ukrainy przybiera też inne formy poza przekazywaniem sprzętu i zapasów - Polska od początku zaangażowana jest w misje szkoleniowe dla ukraińskich żołnierzy, w tym unijną inicjatywę EUMAM, w ramach której polscy instruktorzy przeszkolili już 14,5 tys. żołnierzy. Łącznie Polska przeszkoliła ok. 25 tys. żołnierzy, w tym także na krajowych poligonach.
Ważnym wsparciem jest również 20 tys. - według danych KPRP - zestawów Starlink, czyli mobilnych routerów zapewniających dostęp do satelitarnego internetu, produkowanych przez jedną z firm amerykańskiego miliardera Elona Muska. Polska na bieżąco finansuje także utrzymanie tych systemów.
W raporcie Kancelarii Prezydenta przypomniano także, że polska pomoc dla Ukrainy znacząco wykracza poza wsparcie militarne - wskazano tu przede wszystkim na wsparcie humanitarne i finansowe (w tym związane także z kwestiami militarnymi, jak np. udział w czeskiej tzw. inicjatywie amunicyjnej), a także wsparcie dla kilku milionów uchodźców, którzy od początku konfliktu trafili z Ukrainy do Polski. Łącznie, według szacunków KPRP, polska pomoc dla Ukrainy wyniosła 4,91 proc. PKB.
Czasowe osłabienie zdolności
Analityk Dziennika Zbrojnego Tomasz Dmitruk ocenił w rozmowie z PAP, że taka ilość sprzętu odpowiada mniej więcej wyposażeniu jednej dywizji, z 4 obecnie istniejących w Wojsku Polskim (dwie kolejne są w fazie formowania).
Jak wskazał, szczególne znaczenie miały dostawy sprzętu, które dotarły na Ukrainę w pierwszym okresie po inwazji, „zanim jeszcze państwa Zachodu się zmobilizowały” - wyraźnie wpływając na możliwości wojsk ukraińskich, negatywnie jednak wpływając na zdolności operacyjne Wojska Polskiego.
To, co już przekazano, spowodowało czasowe osłabienie zdolności Sił Zbrojnych - ale czasowe, bo myśmy już zamówili sprzęt, który kompensuje całą tę pomoc udzieloną Ukrainie - zamówienia chociażby z Korei Południowej czy USA w zasadzie w całości to pokrywają, i to z nadmiarem. Aczkolwiek wiele z tych dostaw nie zostało jeszcze w pełni zrealizowanych
— zaznaczył Dmitruk.
Z drugiej strony, w tej chwili nie bardzo mamy środki finansowe na to, żeby przekazywać kolejny sprzęt i znowu zamówić w jego miejsce nowy za własne pieniądze, chociażby z tego powodu, że mamy procedurę nadmiernego deficytu (wszczętą przez Radę UE - przyp. PAP) i bez zgody Unii nasze możliwości dalszego zwiększania zadłużenia na cele obronne są mocno ograniczone
— wskazał.
Optymalne rozwiązanie
Dmitruk zgodził też się z opinią, że przekazanie ukraińskim żołnierzom sprzętu, który znają i potrafią wykorzystać do obrony przed Rosjanami, to optymalne rozwiązanie dla tych starzejących się maszyn, które za kilka lat w wielu przypadkach przestałyby już być zdatne do użytku. Jak powiedział, w polskich magazynach znalazłoby się jeszcze trochę sprzętu, w tym poradzieckiego, który Polska teoretycznie mogłaby przekazać Ukrainie, ale, jak zaznaczył, obecnie nie ma perspektyw na szybkie zastąpienie go nowym.
Ale to też nie może być tak, że Polska ten sprzęt przekazuje, a niektóre bogatsze od nas kraje nie chcą nawet pokryć kosztów tego sprzętu, który przekazujemy. Jako kraj graniczący z Rosją i Białorusią my musimy w zamian jednak coś innego kupić, a tu jest tak, że ani nam nie chcą zrekompensować tej donacji finansowo lub sprzętem zachodniej produkcji, ani nie pozwalają złagodzić warunków procedury nadmiernego deficytu tak, abyśmy mogli uzyskać kredytowanie na zakup nowego sprzętu w zamian za ten, który byśmy przekazali stronie ukraińskiej
— ocenił.
Dodał, że - jego zdaniem - dalsze wspieranie Ukrainy przez Polskę, w tym poradzieckim sprzętem pozostającym w magazynach wojska, byłoby możliwe jedynie wtedy, gdyby Polska doszła do porozumienia z sojusznikami, a także Unią Europejską ws. rekompensat za przekazany sprzęt. Do tej pory tego typu rozwiązania nie zostały jednak wynegocjowane.
CZYTAJ WIĘCEJ:
nt/PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/713390-czolgi-wozy-i-samoloty-wartosc-polskiej-pomocy-dla-ukrainy