„Super drużyna” – tak członkowie skrajnie upolitycznionego stowarzyszenia Lex Super Omnia, którzy od stycznia obsiedli Prokuraturę Krajową, nazywają zespół, mający rozliczać Antoniego Macierewicza i jego podkomisję smoleńską. Nie wszyscy są jednak zadowoleni. Informatorzy portalu wPolityce.pl wskazują, że jednym z szefów zespołu jest płk Anatol Sawa, a członkiem płk Andrzej Wicherski. Dlaczego ich nazwiska budzą takie poruszenie? W 2016 roku wymknął się im porucznik Piotr C, rosyjski szpieg, który przekazywał służbom Putina informacje nt. m.in. służących w Polsce samolotów F16. Oficer ten już dwa lata wcześniej został zatrzymany, ale „asy” Adama Bodnara wypuściły go na wolność. Dwa lata później Piotr.C. był już w Rosji.
CZYTAJ TAKŻE: Bodnarowcy będą ścigać Macierewicza? Neo-prokuratura Korneluka powołała „zespół śledczy” ws. podkomisji smoleńskiej
W sierpniu 2016 roku gruchnęła wieść, że Żandarmeria Wojskowa oraz Wydział Wojskowy Prokuratury Okręgowej w Warszawie poszukują Piotra Cabałę, oficera rezerwy wojskowej bazy lotniczej w Warszawie. Podejrzany miał się dopuścić licznych przestępstw o charakterze szpiegowskim. Do fizycznego przedstawienia zarzutów nie doszło, gdyż pan Cabała rozpłynął się już wcześniej (razem ze swoją matką), a jego ślady kierowały do Rosji Putina. Pojawił się list gończy i inne, bardzo szczegółowe, jak na charakter tej sprawy, szczegóły.
Dziennikarze TVN24 ustalili wtedy, że Cabała był już w rękach prokuratorów wojskowych i to w listopadzie 2014 roku. To wtedy przesłuchiwali go prokuratorzy Anatol Sawa i Andrzej Wicherski, którzy dziś stoją na czele zespołu, który ma rozliczać Antoniego Macierewicza. Dlaczego rosyjski szpieg nie usłyszał w 2014 roku zarzutu szpiegostwa i po kilkudziesięciu godzinach został wypuszczony do domu? Wicherski i Sawa mieli tłumaczyć, że materiał dowodowy nie był wystarczający i musieli poprzestać na przedstawieniu C. dwóch „drobnych” zarzutów, które nie mogły skutkować tymczasowym aresztem. Co się dalej działo z C.? Przez jakiś czas przebywał jeszcze w Polsce, przekonywał, że leczy się psychiatrycznie. Dowody „znalazły” się w sierpniu 2016 roku, gdy Polską rządziła już Zjednoczona Prawica. Do zatrzymania jednak nie doszło, gdyż C. zdążył ulotnić się z Polski już wcześniej. Groźny szpieg zniknął więc z pola radarów polskich służb specjalnych.
Smoleńskie związki
Prokurator Sawa ma też swoje związki z pierwszym etapem „wyjaśniania” przez rząd Tuska tragedii smoleńskiej. Na przełomie sierpnia i września 2011 roku uczestniczył w misji wojskowych śledczych do Rosji. Ówczesny rząd Tuska oraz śledczy mówili o ogromnym materiale zdobyty w czasie tych wizyt. O zdjęciach, odczytach z urządzeń itd. Oczywiście tylko tych, które przekazali im Rosjanie.
Uważam, że oględziny wraku mamy zrobione w sposób dokładny. Każdy element był szczegółowo oglądany. Szczególny nacisk był położony na sposób deformacji tego skrzydła, które oderwało się w wyniku uderzenia w brzozę. Trzeba jednak pamiętać, że również inne elementy pozwolą biegłym na odtworzenie procesu niszczenia konstrukcji samolotu. Wszystkie przełomy zostały sfotografowane, zmierzone
– przekonywali wojskowi prokuratorzy we wrześniu 2011 roku.
Efekt misji prokuratorów? Polski rząd na czele z Donaldem Tuskiem, niemal bezrefleksyjnie, przyjął ustalenia Tajany Anodiny.
Fakt, że dwóch doświadczonych prokuratorów wojskowych ma badać dziś ustalenia komisji Antoniego Macierewicza nie musi budzić oburzenia. Szokuje jednak fakt, że to właśnie dwójka tych prokuratorów ochoczo podejmuje się tej misji. Czy tym razem równie źle ocenią materiał dowodowy, jak w przypadku polskiego oficera, który służył Rosji?
WB
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/713306-ujawniamy-uciekl-im-szpieg-ale-chca-scigac-macierewicza