Ośmiogwiazdkowy Minister Nitras (ten od opiłowywania katolików) chyba sam się zdziwił, gdy usłyszał, że chce wprowadzić podatek od wyjazdów zagranicznych Polaków. Inna ośmiogwiazdkowa rządowa gwiazda, Leszczyna, na pewno nie przypuszczała że będzie kolejnym specjalistom od służby zdrowia, który ogłosi konieczność masowego zamykania szpitali. Myślała że otworzy „tylko” szeroko drzwi do zabijania nienarodzonych dzieci. Nie uwierzę, że Minister Wieczorek obejmował swoje stanowisko z planem, że będzie szantażował szefów instytucji naukowych, którzy nie chcą dobrowolnie składać rezygnacji ze swoich stanowisk. Podobnie jak nie wierzę, że Hołownia od początku zakładał, że oszuka Lewicę, a osobiście Czarzastego i będzie się wykręcał w zapisanego w umowie koalicyjnej przekazania fotela Marszałka Sejmu rotacyjnemu następcy.
Natomiast co do wzorcowo ośmiogwiazdkowej ulubienicy „Ministry” Hennig-Kloski to sprawa jest bardziej skomplikowana. Obejmując resort miała w notatkach wiele świetnych pomysłów, ale z nadmiaru problemów wszystko jej się pomieszało i do swojego zbioru zaczęła sięgać po złote myśli na chybił trafił. Ponieważ potok myśli w głowie „Ministy” jest właściwie dudniącym wodospadem, prawie nie możliwym jest, aby trafić na właściwy wątek. I dlatego wypowiedziami „Ministry” tak często muszą zajmować się tłumacze i interpretatorzy.
Na drugim biegunie lokuje się minister finansów, który z zimną cyniczną miną, niemal codziennie ogłasza odkrycie coraz większej dziury budżetowej. Konieczne do spięcia budżetu setki miliardów złotych nie robią na nim żadnego wrażenia. Niezapomniany Vincet Rostowski mawiał – „piniedzy nie ma i nie będzie”. Domański z ośmiogwiazdkową arogancją rzuca komunikat o znikających astronomicznych kwotach i wychodzi.
Tych ludzi wciągnął ośmiogwiazdkowy wir. Każdy kto kiedyś obserwował to zjawisko, wie jak działa. Dalej od centrum leja wiru ruchy są powolne. Drzazgi, liście czy szyszki początkowo opierają się wirowi. Próbują zachować swój byt na powierzchni. Wir jednak nie ustępuje przyciąga siłą, której nie sposób się oprzeć. Z każdą chwilą, im bliżej centrum, ruch obrotowy staje się coraz szybszy.
Wreszcie zbliża się moment, gdy paproch obraca się nie tylko wokół wiru, ale jednocześnie jest wciągany w dół coraz głębiej i głębiej. Z pozoru to wbrew prawom fizyki, bo bez siły wiru powinien swobodnie pływać. Co już znalazło się w zwężającym się leju, musi dojść do dna.
Nie dziwmy się, kto znalazł się w ośmiogwiazdkowym wirze, kręci się coraz szybciej, wygaduje coraz większe bzdury, pogrąża się. Powtarza jako swoje podsuwne, niedorzeczności, głupoty, absurdy. Odpowiada na zaczepki innych uczestników wiru.
Przecież trzeba na wszystko reagować, na wszystko mieć natychmiast złotą radę i genialną myśl. Rozwiązywać problemy od ręki, na luzie. Oczywiście przed mikrofonem i przed kamerą, bo dla wciągniętych w wir liczy się tylko to, co już się kręci.
Niszcząca siła ośmiogwiazdkowego wiru jest ogromna, a przez to groźna. Groźna dla otoczenia, ale jeszcze bardziej dla tych, którzy do tego wiru się dostali. Oni stają się prawdziwymi ofiarami ciągnącego w dół kołowrotu.
W XV wieku Hans Memling z Niderlandów namalował na zamówienie włoskiego bankiera Angola di Jacopo Taniego tryptyk „Sąd Ostateczny”. Trafił on jednak do Gdańska, do Bazyliki Mariackiej jako łup, a potem dar kapra Tomasza Beneke. Dzieło robi takie wrażenie, że wielokrotnie było rabowane i wywożone z Gdańska. Po ostatniej wojnie ukradli je Sowieci, ale w wyniku długotrwałych starań wróciło do Gdańska, choć już nie kościoła, ale do Muzeum Narodowego, gdzie można je dziś oglądać.
Obraz na jednym skrzydle przedstawia zbawionych, którzy spokojnie i radośnie wstępują po schodach do bram nieba. Na drugim skrzydle panuje przerażenie, strach, rozpacz, gorączka. Diabły, choć nie ma ich wielu, skrupulatnie i bezwzględnie wciągają swoje ofiary do otchłani. Kto przekroczy jej próg spada bezwolnie i nieuchronnie w dół.
Wielka sztuka jest niezakłamanym lustrem człowieka i jego zachowań.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/713059-osmiogwiazdkowy-sad-ostateczny