„Nie możemy godzić się by agresor szantażował i rządził sytuacją w Europie. Zatem nie można dopuścić by Rosja na drodze podboju odbudowała swe imperium na naszym kontynencie, jak to się stało podczas porozumień na konferencji w Teheranie i w Jałcie” - mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl Jan Parys, polityk, socjolog, publicysta, były minister obrony w rządzie Jana Olszewskiego.
wPolityce.pl: W Polsce z radością przywitano zwycięstwo Donalda Trumpa w USA . Co sukces Trumpa w wyborach prezydenckich oznacza dla Europy w kontekście wojny jaką Rosja prowadzi na Ukrainie od 2022 roku?
Jan Parys: Trzeba się cieszyć z sukcesu Trumpa bo on obiecał starania o szybkie zakończenie wojny. Ważne jednak by to był trwały pokój a nie chwilowe zawieszenie walka froncie.
Państwa zachodnie, jedne bardziej inne mniej pomagają Ukrainie, która broni się przed rosyjską agresją. Dlaczego, jakie są cele Zachodu w tej wojnie?
Większość państw zachodnich do połowy obecnego roku nie miała formalnych zobowiązań sojuszniczych wobec Ukrainy. Najogólniej mówiąc pomagamy Ukrainie z powodów politycznych i moralnych. Ze względów moralnych bo udzielamy pomocy narodowi, który stał się ofiarą agresji. Powód polityczny jest taki iż chcemy pokoju na świecie. Każdy potencjalny agresor musi zrozumieć, że wojna się nie opłaca. Zatem chcemy jako Zachód zatrzymać rosyjską ekspansje na Europę. Uważamy że wszystkie państwa na kontynencie europejskim mają prawo do suwerennego bytu. Nie możemy godzić się by agresor szantażował i rządził sytuacją w Europie. Zatem nie można dopuścić by Rosja na drodze podboju odbudowała swe imperium na naszym kontynencie, jak to się stało podczas porozumień na konferencji w Teheranie i w Jałcie.
O co konkretnie państwom zachodnim idzie gdy przeciwstawiają się rosyjskiej agresji na Ukrainę?
Chcemy utrzymać geopolityczne status quo, jakie powstało po wygraniu przez Zachód zimnej wojny i które zbudowano na początku XX wieku. Warunek pokoju z Rosją jest jeden. Moskwa ma skończyć z polityką terytorialnego rewizjonizmu. Nikt nie zamierza zmuszać armii rosyjskiej do kapitulacji ani wkraczać na rosyjskie terytorium.
Jak możemy doprowadzić do pokoju z Rosją?
Ostrzegam nie ma jednego cudownego środka, który umożliwi zakończenie wojny.Potrzebny jest zintegrowany zespół co najmniej pięciu działań. Zachód musi się wykazać jednością, zdecydowaniem i wytrwałością. Trump jako przywódca największego kraju zachodniego ma zacząć realizować plan nacisku na Rosję. Potem pokazując determinacje USA może wymagać by państwa europejskie włączyły się w starania o zakończenie wojny. Rosja ma być postawiona w takiej sytuacji by zrozumiała, że nie ma wyjścia i musi ograniczyć swą władzę do swego terytorium.
Co konkretnie trzeba zrobić by dojść do pokoju?
Najpierw USA mają zwiększyć wydobycie ropy i gazu. W ten sposób dojdzie do obniżki cen węglowodorów na świecie. To m.in. uderzy w przychody państwa rosyjskiego i utrudni prowadzenie wojny. Dalej trzeba dostarczyć Ukrainie broń dalekiego zasięgu wraz ze zgodą by mogla atakować cele wojskowe i infrastrukturę na terytorium Rosji np w pasie 300 km .Ukraina jest ofiarą agresji i zgodnie z prawem międzynarodowym ma prawo się bronić.Od prawie trzech lat Rosja atakuje cele na całym terytorium ukraińskim.Kijów potrzebuje możliwości symetrycznych odpowiedzi. Wreszcie sankcje gospodarcze nałożone na Rosję muszą być twardo egzekwowane. Firmy, które je łamią mają być karane i wykluczone z rynku kredytowego i ubezpieczeniowego. Szefowie korporacji, które łamią sankcje nałożone na Rosje powinni być ścigani tak jak przywódcy karteli narkotykowych.
Czy te działania zbliżą nas do pokoju?
Zanim dojdzie do rokowań trzeba zbudować korzystny rozwój sytuacji.Same działania USA nie wystarczą. Kolejne narzędzie nacisku na Rosję jest w rekach unii Europejskiej. Komisja Europejska musi zmienić priorytety. W sytuacji realnego zagrożenia bezpieczeństwa ze strony Rosji Unia Europejska powinna na nowo zdefiniować swe cele w zakresie energii i migracji.Poza tym Europa nie będzie bezpieczna, jeżeli nie zwiększy nakładów na obronność do 3 procent PKB każdego roku. Trump ma prawo domagać się by w zamian za parasol militarny ze strony USA, państwa europejskie zaczęły poważne traktować swe zobowiązania w NATO. Nie może być tak jak w ostatnich latach kiedy polityka UE była de facto destrukcyjna wobec polityki obronnej Zachodu za którą odpowiada Sojusz Północnoatlantycki. Dziś bezpieczeństwo a nie zielona energia ma być priorytetem w budżecie Unii oraz w budżetach państw europejskich.
Z różnych przecieków medialnych dowiadujemy się, że wg planów ekipy Trumpa pokój na Ukrainie ma m in być gwarantowany przez wojska zachodnie stacjonujące w tym państwie, czy to konieczne i dobre rozwiązanie?
Podstawą rozmów o pokoju na Ukrainie powinno być Memorandum Budapeszteńskie z grudnia 1994 roku na mocy którego USA, Rosja i Wielka Brytania postanowiły respektować suwerenność i integralność terytorialna Ukrainy. W zamian za to oddała ona do Rosji swój potencjał nuklearny. Jeśli Rosja będzie dalej łamać postanowienia z 1994 roku to znaczy, że Zachód może rozważyć wyposażenie Ukrainy w broń którą to państwo oddało na mocy Memorandum z Budapesztu. Co do stacjonowania wojsk zachodnich na Ukrainie uważam, że jest to konieczne. Granica, która nie jest chroniona militarnie nie będzie granicą pokoju lecz tylko sprowokuje nowy konflikt zbrojny.
Zatem kto czyli czyje wojska mają stacjonować i gwarantować pokój na wschodniej kresach Ukrainy?
Moim zdaniem to obowiązek przede wszystkim tych państw zachodnich, które podpisały Memorandum Budapeszteńskie tj USA i W Brytanii. Niemcy i Francja jako kraje o największym potencjale gospodarczym i ambicjach by odgrywać rolę liderów w UE, także mają obowiązek pilnowania pokoju w Europie m in na granicy z Rosją. Także Turcja jako państwo dysponujące największą armią lądową wśród europejskich członków NATO powinna brać udział w takiej misji stabilizacyjnej na granicy ukraińskiej.
A nasz kraj Polska, czy ma zaangażować swe wojsko w pilnowanie pokoju na wschodniej granicy Ukrainy?
Powiem jednoznacznie i twardo nasz kraj nie powinien wysyłać Wojska Polskiego na Ukrainę. Bo tu nie idzie o manifestowanie postawy politycznej lecz o racjonalne rozmieszczenie sił zachodnich na wschodniej flance. Nasza armia już odpowiada za obronę długiego odcinka wschodnich granic Europy. Granica Europy z regionem Królewca liczy około 200 km. Bronimy także przesmyku suwalskiego liczącego około 100 km, który jest kluczowy dla obrony państw bałtyckich. Wreszcie mamy do obrony granicę z Białorusią liczącą około 400 km, która jest częścią rosyjskiej przestrzeni militarnej. Zatem my jako kraj już mamy poważne zadania militarne w pasie granicznym Europy liczącym ponad 700 kilometrów. Dlatego w sposób kategoryczny stwierdzam, że to inne państwa zachodnie mają brać na siebie obronę stabilizacji na granicy rosyjsko-ukraińskiej.
Jaki ma być wkład Polski w starania o pokój na Ukrainie?
W przekazywanie broni i pomoc gospodarczą na rzecz Ukrainy nasz kraj jest zaangażowany od pierwszego dnia wojny. Ile państw zachodnich przekazało Ukrainie 350 czołgów i 14 samolotów? Który kraj przyjął tylu uchodźców wojennych z Ukrainy? A przecież wiele państw Unii Europejskiej jest od nas bogatszych. Zatem rozumując kategoriami możliwości powinny ofiarować Ukrainie więcej niż my. Podczas pierwszego półrocza wojny wiele państw zachodnich czekało na kapitulację władz w Kijowie. Od początku wojny prawie cała zachodnia pomoc wojskowa i gospodarcza idzie na Ukrainę przez nasze terytorium. Zatem my zobowiązania wobec Ukrainy spełniamy w większym stopniu niż wiele państw zachodnich, które są od nas większe i bogatsze. Poza tym doświadczenie międzynarodowych misji wojskowych jednoznacznie wskazuje, że nie powinny w nich uczestniczyć kraje z najbliższego sąsiedztwa stron zaangażowanych w konflikt. Tego być może nie rozumieją politycy, których wiedza pochodzi czytania felietonów. Lecz w tak ważnych kwestiach jak utrzymanie pokoju w Europie radzę słuchać ekspertów.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/712998-nasz-wywiad-jan-parys-o-drodze-do-pokoju