„Rządy się zmieniają, a pieniądze dla polskiego budżetu trzeba zarabiać” - mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl Janusz Szewczak. Były członek zarządu PKN Orlen podkreśla, że obecny zarząd zamiast zająć się rozwojem firmy „straszy prokuraturą i sądami” poprzednich menedżerów. „Nie da się napełnić budżetu państwa zemstą z nienawiści i niszczeniem dorobku poprzedników” - podkreśla Szewczak i przypomina, że w ubiegłym roku Orlen wpłacił do budżetu aż 70 mld zł.
Portal wPolityce.pl: Jak pan ocenia wyniki finansowe PKN Orlen po III kwartale tego roku?
Janusz Szewczak, były członek zarządu PKN Orlen: Absolutna katastrofa jeśli chodzi o finanse PKN Orlen. Po III kw. 2024 r. aż 17 mld zł zysku mniej, to jest astronomiczna kwota. Zadziwiające jest, że w ciągu 10-11 miesięcy można doprowadzić spółkę mającą wcześniej rekordowe wyniki finansowe do takiego stanu.
Czy te wyniki mogą się jeszcze poprawić?
Zakładając, że trend tych wyników Orlenu nie zmieni się także w IV kw., to może się zaraz okazać, że to będzie ponad 20 mld zł mniej, jeśli chodzi o zysk netto. Tej nieudolności w zarządzaniu nie ma co zwalać na poprzedników. Przekładać politycznego zacietrzewienia na funkcjonowanie tak ważnych sreber rodowych, do których bez wątpienia należy spółka PKN Orlen. Rządy się zmieniają, a pieniądze dla polskiego budżetu trzeba zarabiać.
To dlatego budżet świeci pustkami, bo m.in spółki szorują po dnie?
Te gigantyczne dziury w budżecie państwa - ponad 240 mld zł w 2024 r. i prawie 300 mld zł w 2025 r. - które zaplanował minister finansów Andrzej Domański wynikają z dramatycznie słabych wyników spółek Skarbu Państwa. To są setki miliardów złotych, które nie trafią do budżetu państwa. Jeśli jednak w dobrze prosperującej piekarni zwalnia się wszystkich piekarzy i na ich miejsce zatrudnia murarzy, którzy zieją zemstą do piekarzy, to nie ma co liczyć na dobry chleb. Profesjonalizm nie jest uzależniony politycznie. Jeśli ktoś ciężko pracuje, jest przygotowany i konsekwentnie realizuje określony plan, to musi to przynieść efekty. Tymczasem ten plan zastąpiono zemstą z nienawiści, polowaniem na czarownice oraz zajmowaniem się wyłącznie audytami i kontrolami. Trudno się dziwić, że w tej sytuacji nie ma kto napełniać publicznego skarbca.
Gorsze wyniki finansowe oznaczają gorsze notowania na giełdzie.
Wystarczy popatrzeć na giełdowe notowania spółki PKN Orlen, które teraz są na poziomie ok. 50 zł. Porównując je z notowaniami okresu wrzesień-październik 2023 r., które sięgały 70 zł za akcję, widzimy gigantyczny spadek - w wycenie byłoby to kilkanaście miliardów złotych.
Jaka jest główna przyczyna słabnięcia polskiego giganta paliwowego?
Chodzi o dramatyczną wizję jego funkcjonowania. Wynika ona z przyjęcia błędnej koncepcji, która jest pozbawiona ambicji rozwojowych i nie uwzględniająca światowych trendów. Jeśli się nie inwestuje, albo inwestuje się za mało rezygnując z nich to nie można oczekiwać zysków w przyszłości. Duże inwestycje wymagają dużego wkładu finansowego. Za poprzedniego zarządu na wszystkie planowane inwestycje były pieniądze i one były realizowane. Rosły oczywiście koszty inwestycji, ale tak było na całym świecie i wszędzie w tamtym czasie.
Jedną z najbardziej przyszłościowych inwestycji miały być Olefiny.
Rozbudowa kompleksu Olefiny III, która jest teraz solą w oku obecnego zarządu, to przecież inwestycja epokowa dla Polski. Ma przynieść państwu efekty nie od razu, ale przez najbliższe 3-40 lat. Mówimy tu o bardzo nowoczesnych technologiach, dających nam produkty absolutnie konkurencyjne w stosunku do zachodnich krajów, głównie niemieckich. Dzięki inwestycji w Olefiny moglibyśmy być potentatem eksportowym produktów petrochemicznych na cała Europę Środkowo-Wschodnią, a także do krajów zachodnich.
Tak jednak nie będzie, bo zarząd Orlenu zrezygnował z projektu Olefiny III w dotychczasowym kształcie.
Rosnąca konkurencyjność Orlenu nie wszystkim się podobała. Można powiedzieć, że Niemcy byli wręcz przerażeni tym, że Polacy weszli im na ich rynek stacji benzynowych z wyjątkowo przyzwoitymi stacjami Orlenu. Byliśmy także blisko przejęcia niemieckiej rafinerii w Schwedt. Negatywnym efektem tych aspiracji Orlenu było nasilenie się ataków na nasz koncern w Polsce. W sposób szczególny miało to miejsce w czasie trwania rozmów dotyczących przejęcia niemieckiej rafinerii, a mieliśmy na to realne szanse.
Czy spodziewa się pan równie odważnych decyzji po obecnym zarządzie PKN Orlen?
Jeśli się ściga, zastrasza, grozi prokuratorami i sądami menedżerów, którzy osiągnęli rekordowe wyniki finansowe oraz gospodarcze Orlenu w czasie kiedy zarządem spółki kierował prezes Daniel Obajtek, to nie ma się co dziwić, że wydatki inwestycyjne maleją. Kierujący dziś spółkami Skarbu Państwa zwyczajnie boją się podejmować odważnych decyzji. Za chwilę może ich bowiem spotkać to samo, co ich poprzedników. To jest sytuacja bardzo niebezpieczna. Żadna racjonalna władza na świecie nie stosuje takich metod wobec ludzi zapewniających prawidłowy rozwój takiej firmy. W przeciwnym razie nie podjęto by żadnej poważnej biznesowej decyzji. Górę brałoby wtedy asekuranctwo i strach, które są zabójcze dla profesjonalnego zarządzania menedżerskiego koncepcjami rozwojowymi.
Nowy zarząd Orlenu przekonuje, że po 9 miesiącach 2024 r. ma o 2 miliardy złotych lepszy zysk netto, niż wypracowany w analogicznym okresie przez poprzednie kierownictwo z Danielem Obajtkiem na czele.
To jest kompletny absurd, który u fachowców wywołuje jedynie śmiech. Tych wyników nie da się tak zakłamać. Zobaczymy to w wynikach za cały 2024 r., a w mojej ocenie będą one porażające. Tu nie chodzi o samą statystykę i liczby, ale na przykład o to, że poprzedni zarząd Orlenu wpłacił w 2023 r. do budżetu państwa prawie 70 mld zł z tytułu opłat i podatków. Było to oczywiście już po połączeniu z PGNiG i Lotosem. Jedna spółka Skarbu wpłaciła zatem 10 proc. całych dochodów budżetu państwa. Teraz trudna sytuacja dotyka wszystkich innych spółek, tam zachodzą podobne zjawiska jak w Orlenie. Nie da się napełnić budżetu państwa zemstą z nienawiści i niszczeniem dorobku poprzedników.
Jak pan ocenia gospodarcze otoczenie, w którym działają teraz polskie firmy, m.in. Orlen?
Generalnie sprzedaż detaliczna i konsumpcja słabnie. Dramatyczne wyniki dostrzegamy w polskim eksporcie. Zamiast 6-7 mld zł na plusie w tym bilansie obrotów, mamy podobną wielkość tyle, że na minusie. Niemiecka gospodarka kuleje, a przecież nasza gospodarka, aż 30 proc. eksportu kieruje właśnie na ten rynek. W opłakanej kondycji są polscy przewoźnicy i transport, który jest wypierany z Europy. Bardzo niepokojąco rysuje się sytuacja w budownictwie i mieszkalnictwie, zatrzymano także inwestycje kolejowe. Tymczasem to z tych rynków pochodzą wpływy do budżetu państwa. Rozwojowe motory polskiego wzrostu gospodarczego – eksport i konsumpcja – są w bardzo złej kondycji. PKB w III kw. 2023 r. obniżył się do 2,7 proc. Był zatem niżej niż w II kwartale tego roku. To pokazuje, że gospodarczo gwałtownie hamujemy. Złoty się osłabia i w mojej ocenie w przyszłym roku staniemy w obliczu poważnego kryzysu finansów publicznych.
Jak wynika przedstawionych danych wyników finansów Orlen zarabia dziś głównie na klientach indywidualnych.
Poprzedni zarząd oskarżano, że sprzedawał Polakom paliwa za tanio. Tymczasem podczas kiedy ropa na światowych rynkach znacząco staniała – 70 dolarów za baryłkę – a nasze ceny na stacjach są astronomiczne, w granicach 6,40 zł za litr. Jeśli ktoś łupi Polaków to robi to obecny zarząd, a nie poprzedni.
Dziękuję za rozmowę.
CZYTAJ TAKŻE:
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/712941-szewczak-rosnaca-konkurencyjnosc-orlenu-im-sie-nie-podobala