„PiS musi trochę zaryzykować, stawiając na przewidywalny kierunek zmagań kampanijnych. Każdy kandydat PiS-u przez to, że będzie kojarzony z tą partią, ma marne szanse po sięgnięcie po tzw. centrum, o ile takie centrum w ogóle istnieje, natomiast ma duże szanse – myślę tutaj o Przemysławie Czarnku – twardo mobilizować elektorat, także jego przeciwników. Tu wydaje mi się jednak, że wyborcy Konfederacji nie będą mieli wielkiego oporu przed przekazaniem swoich głosów w drugiej turze na Przemysława Czarnka, chociaż podobnie byłoby w przypadku kandydatury Karola Nawrockiego. Zatem druga tura moim zdaniem jest otwarta” - mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl prof. Arkadiusz Jabłoński, socjolog z KUL.
CZYTAJ TAKŻE: SONDAŻ. Kto ma największe szanse zostać prezydentem? W badaniu uwzględniono Trzaskowskiego, Sikorskiego, Czarnka i Nawrockiego
wPolityce.pl: Kandydat PiS-u w wyborach prezydenckich nie tylko jeszcze nie jest znany, ale nawet nie do końca znana jest lista potencjalnych kandydatów PiS na prezydenta, w tym kontekście w mediach co i raz pojawiają się kolejne nazwiska. Czy w pana ocenie ta sytuacja służy PiS-owi, czy jednak ta ciągła dyskusja o kandydacie PiS-u szkodzi tej partii?
Prof. Arkadiusz Jabłoński: To w takich standardach politologicznych nie jest najbardziej korzystne dla największej partii opozycyjnej, która wysyła chcąc nie chcąc sygnał, iż nie ma jednego kandydata, który gwarantowałby walkę o zwycięstwo. Z drugiej strony na przykładzie poprzedniej kampanii wyborczej i podmiany kandydata przez PO widać, że jak się dysponuje rozpoznawalnym kandydatem, to niekiedy skrócenie okresu kampanijnego wcale nie musi mu szkodzić, bowiem mniej można wyciągać jakiś tam haków, organizować jakichś akcji medialnych przeciwko kandydatowi itd. Wskazywałoby to też na to, że PiS postawi jednak na rozpoznawalnego kandydata, bo czasu jest coraz mniej.
Czy pokusi się pan o wskazanie najbardziej prawdopodobnego kandydata PiS na prezydenta?
Stawiam tezę, że w tej kwestii będzie decydowała kwestia pewnej narracji, jaka będzie dominowała w kampanii prezydenckiej. Myślę, że ona będzie się skupiała wokół hasła bezpieczeństwa, zatem trzeba mieć kandydata, który będzie nawet swoją postawą, stylem bycia gwarantował wiarygodność w tym względzie, ale myślę, że oś dzieląca dwa największe ugrupowania, to będzie z jednej strony hasło PO dotyczące dokończenia rozpoczętej 15 października naprawy demokracji państwa prawa, a ze strony PiS-u to będzie powstrzymanie destrukcji demokracji i praworządności przez Koalicję 13 grudnia. Z punktu widzenia PO najlepszą osobą do wspomnianego zadania byłby Donald Tusk, natomiast ze strony PiS-u powinien być czytelny fighter, osoba, która jest walczakiem. Tu bym stawiał na Przemysława Czarnka.
A Karol Nawrocki nie spełnia przedstawionych przez pana kryteriów? Jego nazwisko – obok Przemysława Czarnka - aktualnie najczęściej pojawia się w kontekście kandydata PiS-u na prezydenta.
Dr Karol Nawrocki ma tę wadę, że jest człowiekiem bardzo mało rozpoznawalnym. Poza tym mam wrażenie – przy wielkim szacunku dla tego człowieka, jego dorobku, stylu kierowania IPN – to jednak to jednak mam wrażenie, że to nie jest polityk wiecowy, co nawet wynika z jego wypowiedzi medialnych. On ma zwyczaj wpadania w sztampę mówienia w sposób gładki, ale jednak nie mający treści, która mogłaby być czytelna dla każdego. Z kolei Przemysław Czarnek jest politykiem wiecowym, dlatego jest przez grupy wyborców PiS-u wręcz wypychany do kandydowania w wyborach prezydenckich.
Przemysław Czarnek to polityk wyrazisty, ale mający tez bardzo wielu przeciwników, krytyków. Pytanie, czy to nie będzie kluczowym problemem w pozyskaniu wystarczającej liczby zwolenników do zwycięstwa. Jest sondaż IBRIS-u dla „Wydarzeń” Polsatu, z którego wynika, że zarówno Przemysław Czarnek, jak i Karol Nawrocki wyraźnie przegrywają tak z Rafałem Trzaskowskim, jak i Radosławem Sikorskim. Zatem pozycja startowa dla kandydata PiS-u wydaje się być bardzo ciężka.
Zgadza się, ale myślę, że to dotyczy wszystkich potencjalnych kandydatów PiS-u, których nazwiska pojawiały się w przestrzeni medialnej. Zatem tutaj chyba PiS musi trochę zaryzykować, stawiając na przewidywalny kierunek zmagań kampanijnych. Każdy kandydat PiS-u przez to, że będzie kojarzony z tą partią, ma marne szanse po sięgnięcie po tzw. centrum, o ile takie centrum w ogóle istnieje, natomiast ma duże szanse – myślę tutaj o Przemysławie Czarnku – twardo mobilizować elektorat, także jego przeciwników. Tu wydaje mi się jednak, że wyborcy Konfederacji nie będą mieli wielkiego oporu przed przekazaniem swoich głosów w drugiej turze na Przemysława Czarnka, chociaż podobnie byłoby w przypadku kandydatury Karola Nawrockiego. Zatem druga tura moim zdaniem jest otwarta.
Generalnie stawia pan jednak na kandydaturę Przemysława Czarnka. Już w przestrzeni medialnej pojawiają się porównania, że to taki polski odpowiednik Donalda Trumpa. Czy pana zdaniem takie porównania są uprawnione czy są na wyrost? I czy w ogóle można jakoś porównywać kampanie prezydencką w USA z tą, która czeka nas w Polsce?
Oczywiście porównanie kampanii w Polsce do kampanii amerykańskiej nie ma sensu, to są dwa różne światy. Natomiast istnieje coś takiego jak działanie na wyobraźnię obywateli. Umiejętne łączenie takiego kandydata jak Przemysław Czarnek z Donaldem Trumpem, ale oczywiście bez przesady i z dużym wyczuciem piarowskim, jest dla kandydata PiS-u pewną wartością dodaną, którą można zastosować w kampanii. Może się też zdarzyć, że będzie mniej lub bardziej wyraziste poparcie kandydata PiS-u ze strony Donalda Trumpa i to wtedy byłoby jeszcze silniejsze wzmocnienie tego kandydata.
Tymczasem wszystko wskazuje, że kandydatem KO na prezydenta nie będzie wymieniony przez pana Donald Tusk, ale jeden ze zwycięzców prawyborów w KO – Rafał Trzaskowski lub Radosław Sikorski. Czy jednak wynik tych prawyborów nie jest przesądzony, obserwując deklaracje prominentnych przedstawicieli PO wspierających Trzaskowskiego?
Po pierwsze wydaje mi się, że w tym cały zagraniu dotyczącym prawyborów w KO jest takie zwyczajowe zrzucenie odpowiedzialności za wybór przez Donalda Tuska. To ma być wybór partyjny i zawsze można się za tym chować, gdyby wybrany kandydat ostatecznie nie wygrał w wyborach. Po drugie mam wrażenie, że to jest jednak osłabienie pozycji Rafała Trzaskowskiego, bowiem złote dziecko PO, które miało być wyborczym pewniakiem, nagle przestaje nim być i jest zestawiony z Radosławem Sikorskim. Trochę zaczynają się pojawiać próby porównywania i wychodzi na to, że Rafał Trzaskowski to trochę taki leniuszek, fajtłapa, a tym silnym kandydatem jest Sikorski. Po trzecie, za Sikorskim stoją „Silni Razem”, stoi Giertych, czyli te siły wystarczająco głośne, aby przekonać do wyboru część głosujących w KO, mogą namieszać. Wcale bym się nie zdziwił, gdyby nagle się okazało, że ten pewniak, jaki miał być Rafał Trzaskowski, przegrywa. Chociaż to prawda, że z wypowiedzi większości prominentnych polityków, KO wynika iż postawią na Rafała Trzaskowskiego.
Rozmawiał Adam Stankiewicz
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/712760-prof-jablonski-na-miejscu-pis-u-postawilbym-na-czarnka