Dziennikarz Wirtualnej Polski Patryk Michalski relacjonując przebieg Marszu Niepodległości usilnie starał się znaleźć argumenty do uderzenia w to wielkie patriotyczne wydarzenie. Niewiele udało mu się znaleźć.
Dziennikarz relacjonując marsz w mediach społecznościowych, starał się za wszelką cenę zdyskredytować trwające wydarzenie. Nie udało mu się jednak znaleźć zbyt wiele płaszczyzn do uderzeń. Główne zarzuty wobec Marszu Niepodległości ze strony dziennikarza dotyczyły więc głównie… pirotechniki.
Pirotechnika od początku „marszu niepodległości”
— pisał w jednym z wpisów.
Zakaz pirotechniki na marszu Niepodległości w praktyce często wyglądał tak
— kontynuował swój atak.
Małe dzieci i zakazana pirotechnika na marszu niepodległości
— grzmiał.
Pozostałe zarzuty podnoszone przez dziennikarza dotyczyły: rasistowskich i antymigranckich haseł, czy też „symboli faszystowskich”.
Marsz Niepodległości był dość spokojny, zdecydowanie dominowały biało-czerwone flagi, ale w tłumie zdarzały się również symbole wprost odwołujące się do faszyzmu i rasizmu
— pisał.
Komentarz Konfederacji
Działania dziennikarza sympatyzującego z obozem władzy skomentowało nawet oficjalne konto Konfederacji.
Ale Pan się musi dzisiaj napocić żeby cokolwiek „złego” na marszu pokazać. Dziennikarstwo najwyższych lotów
— napisano.
Ukryta tożsamość
Warto przy tym zauważyć, że chociaż Patryk Michalski był obecny na marszu jako reporter Wirtualnej Polski, to na jego mikrofonie nie było kostki z logo jego redakcji.
Czyżby bał się, jak Polacy będą reagować na logo WP.pl?
CZYTAJ TAKŻE:
as/X
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/712680-michalski-probowal-atakowac-mn-czego-sie-doszukal