Szymon Hołownia został wygwizdany, kiedy przyjechał na uroczystości główne, które miały miejsce na Placu Piłsudskiego w Warszawie, z okazji Narodowego Święta Niepodległości.
W Warszawie odbyły się centralne uroczystości związane ze 106. rocznicą odzyskania niepodległości.
W południe przed Grobem Nieznanego Żołnierza na pl. Piłsudskiego odbyła się uroczysta odprawa wart z udziałem prezydenta Andrzeja Dudy.
W głównych uroczystościach udział wziął m.in. marszałek Sejmu Szymon Hołownia. Na nagraniach zamieszczonych w internecie widać, że został on chłodno przyjęty przez zgromadzonych Polaków.
Zgromadzeni wygwizdali przyjeżdżającego na miejsce obchodów Szymona Hołownię. Rozległo się także znane hasło uderzające w rząd: „Ruda wrona orła nie pokona”.
W pewnym momencie doszło do wymiany zdań między Hołownią a jednego z obserwujących uroczystości mężczyzn.
Nie możemy się nienawidzić w Święto Niepodległości, nie możemy się nienawidzić pod biało-czerwoną. Niech pan tu podejdzie, niech pan ma odwagę podać mi rękę, tak jak ja ją do pana wyciągam
— powiedział Hołownia.
Proszę. Ale jakimi zasadami pan się kieruje? My chcemy być Polakami we własnym kraju i tylko tego ma pan przestrzegać
— zaznaczył mężczyzna, chwytając dłoń Hołowni.
Ale ma pan sto procent racji
— zareagował marszałek Sejmu.
To czemu witamy się za tymi barierkami? Czy my tu jesteśmy faszystami? No nie jesteśmy. I właśnie o to chodzi
— ripostował mężczyzna.
Te barierki są tutaj wyłącznie po to, żeby się ludzie nie poprzewracali
— stwierdził Hołownia, czym wywołał rozbawienie zgromadzonych wokół ludzi.
Jeżeli ludzie przewracają się na siebie, to komuś może stać się krzywda. Ja nie mam problemu, mogę przyjść do pana, jeżeli pan chce. (…) Ale to jest argument! Czy pani myśli, że ja się w jakiś sposób lękam pani? (…) Możemy się spierać o tysiąc rzeczy, ale dzisiaj jest Święto Niepodległości
— powiedział Hołownia, podając rękę zgromadzonym za barierkami. Niektórzy uścisnęli mu dłoń, inni się na to nie zdecydowali.
Zobacz nagrania:
Hołownia zabrał głos
Do sprawy odniósł się Szymon Hołownia w mediach społecznościowych, który zaatakował ludzi, którzy wyrazili głośno dezaprobatę przeciwko jego metodom prowadzenia polityki.
„Niby można by się już było przyzwyczaić, ale jakoś nie idzie się przyzwyczaić” - mówi mi generał Dominikowski, Dowódca Garnizonu Warszawa, witając na uroczystościach na Placu Piłudskiego. Zgromadzeni przy barierkach myśleli, że podjeżdża Andrzej Duda, ale kiedy zobaczyli, że z samochodu wychodzę ja - zaczęło się wycie, obelgi, rechot, buczenie, gwizdy, które odprowadzały mnie prawie pod sam Grób Nieznanego Żołnierza. Niby nie pierwszy raz (wcześniej to samo „zaliczyłem” na Powązkach Wojskowych w rocznicę Powstania Warszawskiego). Niby nie byłem tego dnia pierwszy, co wnoszę z rozmów z innymi gośćmi uroczystości. „Tak jest zawsze” - mówili. Gdy później poszliśmy z Prezydentem złożyć kwiaty pod pomnikiem Marszałka - tłum skandował: „Andrzej Duda! Kara dla Bodnara! J….ć Tuska! Chwała Bohaterom! Andrzej Duda! Zamknąć Rudego!” Itd. Itp. Etc.
— napisał.
Nie żeby mnie to na co dzień ruszało, ale w taki dzień? Cóż było robić. Poprosiłem współpracowników o garść biało - czerwonych kotylionów i ruszyłem w tłum. Z drugiej strony pomnika, ale też zza barierek krzyczący, że „będziesz się smażył w piekle”, „tylko się nie rozpłacz” itd. Po kwadransie kotyliony nam się skończyły, setki uściśniętych rąk, uśmiechów, zdjęć. Okazało się, że w tej rzeszy Rodaków, którzy przyjechali z całej Polski na Święto, jest dosłownie czterech krzykaczy i milcząca większość tych, co są zdania, że w taki dzień możemy sobie darować nienawiść, żółć, jad i plemienne rzeźnie, i że - zgadzamy się, czy nie - biało - czerwona nas łączy, jak łączy te dwa kolory. I że okazany szacunek daje siłę i radość, nie zostawia kaca.
— stwierdził.
Obserwacja potwierdziła się później w czasie spaceru Krakowskim Przedmieściem, gdy w drodze na Dzień Otwarty w Sejmie mijaliśmy dziesiątki ludzi z flagami, idącymi czy to na Plac Piłsudskiego, czy na Marsz Niepodległości. W Sejmie przez godzinę witałem wchodzących gości, robiłem sobie z nimi zdjęcia. Wspaniała atmosfera świętowania. Nikt nikogo nie pytał o poglądy, wszyscy byliśmy po prostu wolnymi Polakami. Tyle życzliwości! Wcześniej, przez półtorej godziny spędzone w bezruchu na trybunie, w kąpieli tych wszystkich pięknych słów i symboli, miałem czas, by pomyśleć sobie nad tym, czy to się w ogóle da jakoś posklejać. I jaką cenę, jakiego narodowego katharsis, przyjdzie za to zapłacić. I czy ci, którzy do tego doprowadzili nadymając się pięknymi frazami i szczując jednych Polaków przeciw drugim, i żyjąc z tego, poniosą kiedyś odpowiedzialność i karę. Że chora polaryzacja jest wszędzie? No jest. Ale my żyjemy w czasach, w których argument: „inny też by pił i bił”, trochę słabo „klika”. Co zrobić, żeby za parę - paręnaście lat ta milcząca większość, którą dziś spotkałem, skutecznie odsunęła w cień ziejącą agresją mniejszość? Bo na wojny domowe i świętowanie nie ze sobą a przeciwko sobie to mogliśmy sobie pozwalać, gdy na zewnątrz był pokój. Nie teraz. Dziś po raz kolejny, w tylu twarzach, uśmiechach i rozmowach, zobaczyłem, że Polacy są mądrzejsi od polityków, których wybierają. Więc może to jest droga: iść do ludzi, z ludźmi, w ludzi
— zakończył Hołownia.
Marsz Niepodległości
11 listopada ulicami Warszawy przeszedł ponadto Marsz Niepodległości, czyli największa patriotyczna manifestacja w Polsce, która rozpoczęła się na rondzie im. Romana Dmowskiego w Warszawie.
Warto zwrócić uwagę, że w wydarzeniu nie wzięli udziału przedstawiciele obecnej większości parlamentarnej i rządu.
CZYTAJ TAKŻE:
as/X
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/712679-holownia-wygwizdany-na-pl-pilsudskiego-jak-odpowiedzial