„Najtrudniej byłoby Tuskowi przekonać elektorat, dlaczego to on ma wystartować, a nie Trzaskowski” - mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl prof. Henryk Domański. Socjolog Polskiej Akademii Nauk uważa, że organizowane przez Platformę Obywatelską prawybory wygra Rafał Trzaskowski. „Wynik jest tu przesądzony i wszyscy o tym wiedzą. Wydaje mi się, że Sikorski się tego domyśla” - ocenia nasz rozmówca.
CZYTAJ TAKŻE: Sikorski kontra Trzaskowski. Tusk ujawnia szczegóły związane z prawyborami w KO. Padła data przedstawienia programu zwycięzcy
wPolityce.pl: Co Platforma Obywatelska chce uzyskać, organizując prawybory, które mają wyłonić kandydata na prezydenta? To była jednomyślna decyzja zarządu krajowego PO.
Prof. Henryk Domański: Tu chodzi o pewnego rodzaju legitymizację kandydata. Prawybory są po to, aby pogodzić ze sobą dwóch liderów Platformy Obywatelskiej – nie licząc Tuska – i uniknąć wewnętrznych konfliktów. Taki demokratyczny wybór jest najlepszym sposobem na znalezienie uzasadnienia, dlaczego to Trzaskowski ma być kandydatem.
Pomysł prawyborów zgłosił Rafał Trzaskowski. Czy to oznacza, że czuje się już ich zwycięzcą?
Sądzę, że to Trzaskowski wygra prawybory. To będzie powtórzenie prawyborów z roku 2010 i rywalizacji Radosława Sikorskiego z Bronisławem Komorowskim. Podobnie jak wtedy, wynik jest tu przesądzony i wszyscy o tym wiedzą. Wydaje mi się, że Sikorski się tego domyśla. Ma jednak taki charakter i zawsze idzie na upartego, jak ćma do ognia, choć wie, że przegra. Wiedział przecież także, że przegra z Komorowskim. Ma jednak taką cechę, którą określa się mianem wybujałego ego.
Prawybory w PO są zatem grą pozorów?
Z sondaży przeprowadzanych już od kilku lat wynika, że to Rafał Trzaskowski będzie kandydatem PO na prezydenta, bo oczekuje tego ich elektorat. Pozostałych kandydatów KO– Donalda Tuska i Radosława Sikorskiego - wyprzedza w tym wyścigu o kilka długości. Trzaskowski czuje się predestynowany do tej roli, jest pewny siebie i trudno byłoby go przekonać, aby z tej możliwości zrezygnował. To jest powtórzenie rozwiązania już raz zastosowanego, które zadziałało. Nikt go raczej nie krytykował, choć ludzie wiedzieli, że było to ustawione.
Czy Tusk będzie jeszcze próbował wcisnąć się na fotel kandydata na prezydenta?
Najtrudniej byłoby Tuskowi przekonać elektorat, dlaczego to on ma wystartować, a nie Trzaskowski. O ile samego Trzaskowskiego pewnie by różnymi sposobami zdołał przekonać, o tyle z opinią publiczną miałby kłopot i nie chodzi tu jedynie o ich elektorat. Gdyby tego spróbował, wówczas jego wizerunek znacznie by się pogorszył. Przypomniano by opinie o tym, jak eliminuje swoich przeciwników-współpracowników. Z tych powodów i na obecnym etapie, szanse że Tusk podejmie decyzję o starcie, są nikłe.
Czy zwycięstwo Donalda Trumpa wpłynęło na decyzję Tuska o rezygnacji ze startu w wyborach prezydenckich?
Tusk sam się generalnie wyeliminował z tej rywalizacji. Wydarzenia, które miały miejsce w ostatnich tygodniach całkowicie go wykluczyły. Dotyczy to zwłaszcza przypominania mu tego, co powiedział o Trumpie. To jest negatywnie odbierane przez opinię publiczną. Wypowiedzi Tuska na temat domniemanej rosyjskiej agentury Trumpa, jego niejasnych związków, czy słowa czasami wręcz obraźliwe i ohydne, obciążają go w oczach opinii publicznej.
Czy to oznacza, że Tusk się przeliczył? Wypieranie się własnych słów tym razem nie ujdzie mu na sucho?
Tu wchodzi w grę wiele elementów. Polakom zależy bowiem na dobrych stosunkach z największym mocarstwem na świecie. Tymczasem ludzie uświadamiają sobie, że Trump jest pamiętliwy, a jego administracja te wszystkie wypowiedzi Tuska odnotowała. Jak w takiej sytuacji nowo mianowany sekretarz stanu USA może spotykać się z Tuskiem i z nim rozmawiać? To samo dotyczy Sikorskiego. Te sprawy rzutują na polską opinię publiczną i stanowią obciążenie dla Tuska oraz całej Platformy Obywatelskiej. To wszystko obniża notowania PO, skoro jej główny lider rzuca publicznie tak nieprzemyślane zdania. Z jego poprzednich wypowiedzi widać także, że się nie kontroluje. Myślę, że gdyby wybory parlamentarne odbyły się za dwa miesiące, byłoby im ciężko je wygrać.
Tusk ciągnie zatem koalicję rządzącą w dół.
To jest coś takiego, co ciągle funkcjonuje w społecznej świadomości. Będzie to wykorzystywane przez PiS w wyborach prezydenckich i później w parlamentarnych. Przypomina to sytuację, kiedy PiS był stale atakowany za to, że niby próbuje wyprowadzić Polskę z UE i ma z nią złe stosunki, a nam przecież zależy na dobrych. Ten argument był podnoszony, aby przekonać do niegłosowania na PiS. Teraz mamy sytuację analogiczną. Wystąpienia Donalda Tuska działają w podobny sposób i dziś są obciążeniem dla interesów Polski. Złe stosunki rządu Tuska z prezydentem Trumpem, będą miały negatywny wpływ na kwestie bezpieczeństwa, obecności wojsk amerykańskich i sprawy gospodarcze.
Dziękuję za rozmowę.
CZYTAJ TAKŻE:
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/712492-prof-domanski-tusk-sam-sie-wyeliminowal-slowami-o-trumpie