Przykład ustrojowy dawnej Rzeczpospolitej był inspirujący dla ojców założycieli Stanów Zjednoczonych. Znali oni mechanizm działania polskiego monarchy, sejmu i senatu, porównywano własne propozycje z nadwiślańską rzeczywistością i konstruowaną własną konstytucję.
W końcu przyjacielem amerykańskich elit państwowotwórczych był Tadeusz Kościuszko (1746–1817), który wraz z umiejętnościami inżynierskimi i militarnymi przywiózł za ocean opowieści o republice i jej złotej wolności.
Ale najdonioślejszym polskim wkładem w Konstytucję USA mogło być dzieło „O senatorze doskonałym” Wawrzyńca Goślickiego (1530–1607). Wiemy, że było ono znane i czytane przez Amerykanów, zwłaszcza w dobie buntu przeciwko brytyjskiej koronie. Pikanterii polskiemu traktatowi dodawał fakt, że od 1600 roku, decyzją królowej Elżbiety I, pismo było na liście tekstów zakazanych, których nie wolno było drukować jako antykrólewskich i obrazoburczych. Thomas Jefferson (1743–1826) miał jeden egzemplarz w swojej prywatnej biblioteczce, zaś James Madison (1751–1836) wypowiadał się tak, jakby był pilnym studentem Goślickiego. Późniejszy 4. prezydent USA przekonywał, że istnienie senatu jest konieczne w kontrze do Kongresu, bowiem istnieć będzie w nim:
skłonność wszystkich zgromadzeń do ulegania wpływom nagłych i gwałtownych emocji oraz przywódcom fakcji, nakłaniającym do podejmowania nierozsądnych i szkodliwych uchwał.
W listopadzie 1787 roku Thomas Jefferson (1743–1826), będący wówczas w Paryżu, pisał do Johna Adamsa (1735–1826), przyznając, że nie bardzo podoba mu się podobieństwo jednego z amerykańskich akcentów ustrojowych do Rzeczpospolitej Obojga Narodów:
Jak podoba się Panu nasza nowa konstytucja? Muszę przyznać, że są w niej rzeczy, które całkowicie podważają moją skłonność do poparcia propozycji takiego zgromadzenia. Izba federalnych przedstawicieli nie będzie odpowiednia do zarządzania sprawami, zarówno zagranicznymi, jak i federalnymi. Ich prezydent wydaje się być kiepską wersją polskiego króla. Może być ponownie wybierany co 4 lata, aż dożywotnio.
Jeffersona zatem nie było na miejscu, by powstrzymać taki „polski wątek”, więc tenże przyjął się w konstytucji i w rzeczywistości.
Inny z autorytetów amerykańskiej państwowości, Thomas Paine (1737–1809), przykładem Rzeczpospolitej uzasadniał, dlaczego władza głowy państwa nie powinna być dziedziczna.
Mógłbym pójść dalej i przypisać również wojny zagraniczne, jakiegokolwiek rodzaju, tej samej przyczynie. To przez dodanie zła dziedzicznej sukcesji do monarchii powstaje trwały interes rodzinny, którego stałym celem są dominacja i dochody. Polska, chociaż jest monarchią elekcyjną, miała mniej wojen niż monarchie dziedziczne; i jest jedynym rządem, który podjął dobrowolną próbę, choć niewielką, aby zreformować stan kraju.
Jeden z najwybitniejszych senatorów USA, John C. Calhoun (1782–1850), pisał co prawda pół wieku później niż ojcowie założyciele, ale wywodził niektóre mechanizmy amerykańskiego parlamentaryzmu nawet z samego polskiego Liberum Veto, w czasie którego „forma rządu przetrwała dwa stulecia, obejmując okres największej potęgi i sławy Polski”.
Choć nie istnieją obszerne badania w tym zakresie, gdyż historycy mają dziś ważniejsze tematy - badania rasizmów, homofobii i patriarchatu same się nie zrobią - można domniemywać, że polskich tropów w początkach USA jest więcej. Jednak dożywotnie sprawowanie funkcji sędziego (niczym urzędów w Rzeczpospolitej), instytucja filibustera w senacie USA (podobna do Liberum Veto), przedstawicielstwa stanów tak jak przedstawicielstwa województw (legislatury stanowe różnorodne niczym sejmiki) to tylko niektóre podobieństwa obu republik. Oczywiście Amerykanie wykazali się tutaj nowatorstwem i inwencją (prezydent na kadencję, a nie aż do śmierci!), a i Polacy zaczerpnęli wzorców od wolnościowców zza oceanu (Konstytucja 3 maja), ale wspólnoty wartości oby narodów nie sposób zaprzeczyć.
Jeśli byłaby więc zjednoczona Ameryka taką nowoczesną wersją Rzeczpospolitej, to i w tej perspektywie można by pofantazjować kogo byśmy chcieli zobaczyć na tronie Jagiellonów, Wazów i Sobieskiego - Donalda Trumpa czy Kamalę Harris? Bo na kogo zagłosowałaby polska szlachta to jest chyba sprawą oczywistą.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/712036-szok-wybory-w-usa-to-poprawiona-elekcja-polskiego-krola