Kiedy Kamala Harris przemawiała na swym największym wiecu tej kampanii, w historycznym miejscu przed Kapitolem, gdzie swą słynną mowę wygłosił Martin Luter King, niedaleko bo w Białym Domu jego lokator - prezydent Biden prowadził wideokonferencję z przedstawicielami latynoskiej organizacji Voto Latino. Wystąp na Kapitolu miał być dla Harris zwieńczeniem tej kampanii. Media z zachwytem piały o entuzjazmie, wielkiej energii i tłumach nieprzebranych - doliczono się 75 tys. uczestników. Wszystko prysło, bo całe to wielkie wydarzenie zachlapał staruszek Biden, który rzucił „gie” w wentylator, nazywając zwolenników Trumpa śmieciami
Odzywka Bidena była komentarzem do słów komika Tony Hinchcliffe’a, który w czasie wiecu Trumpa w nowojorskiej Madison Square Garden powiedział, że Portoryko to wyspa śmieci. Biden zaś odpalił:
Jedyne śmieci, jakie widzę, to jego zwolennicy (Trumpa).
To nie było przejęzyczenie, wyrwana z kontekstu fraza jak starają się to przedstawić wielkie, sprzyjające Demokratom media. Zły, gniewny starzec powiedział impulsywnie to, co naprawdę myśli o ludziach. To co myśli całe jego towarzystwo jaśnie oświeconych elit pierwszego gatunku. Nie tylko w Ameryce, ale w całym zachodnim świecie. Ludzie są poddanymi, konsumentami, mięsem wyborczym, które służy do zdobywania i utrzymania władzy.
To nie była odpowiedź na to co powiedział komik o Portoryko. Kiedy piszę, że Warszawa to wielkie śmietnisko, a miejscami chlew i szambo, to nie wyrażam swej opinii o warszawiakach, tylko o władzach tego miasta i Trzaskowskim, który to miasto ku katastrofie prowadzi, a czego się nie tknie, to wiadomo w co zmienia.
Zostawmy to i wróćmy do amerykańskich śmieci, albo do kosza z żałosnymi przegrywami, jak o zwolennikach Trumpa mówiła w 2016 jego konkurentka do prezydentury Hillary Clinton.
Wiecie bardzo uogólniając, można by umieścić połowę zwolenników Trumpa w tym, co nazywam koszem dla żałosnych/godnych pożałowania (deplorable). Rasistowscy, seksistowscy, homofobiczni, ksenofobiczni, islamofobiczni — jakkolwiek to nazwać. I niestety są tacy ludzie. A on ich wywyższył.
No właśnie Trump dał głos śmieciom, przegrywom, osobnikom godnym pożałowania. Kto się nie zgadza z jaśniepaństwem jest żałosnym śmieciem, tępakiem, ciemniakiem, debilem i co tam jeszcze. Posłuchajcie Państwo, co myśli sobie o ludziach, którzy nie głosują tak jak ona, jaśnie pani Applebaum, żona ministra Sikorskiego.
Jeśli ludzie są w stanie oddać głos na kogoś takiego jak Trump, który jest ewidentnie debilem, który nic nie rozumie, mówi sloganami na zmianę z hasłami rasistowskimi, lub Duda, który bredzi o Unii Europejskiej, wtedy trzeba zapytać po pierwsze, czy demokracja jest możliwa i po drugie, czy jest potrzebna?
— napisała żona Sikorskiego w swej książce „Matka Polka”.
Jaśnie pani się demokracja nie podoba, bo ludzie głosują nie tak jak by chciała. Głosują na debili. Pisaliśmy już o wyskokach wielmożnej pani ministrowej. „Demokracja jest tylko wtedy, gdy rządzą tacy jak ona. Gdy władzę tracą, to nastaje faszyzm, zabobon, ciemnota, rządy motłochu i religijnych guślarzy. Kiedy z nadania ludu rządzą tacy jak Applebaum, to można jeszcze ową demokracje tolerować, zwłaszcza, że ten głupi plebs jest pod kontrolą. Kiedy zaczyna się jej wymykać, to być może należy pomyśleć o zmianie reguł gry. Nie może być tak, żeby jakieś tam przypadkowe społeczeństwo kogoś tam sobie przypadkowo spoza elit wybierało. Skoro lud debili debila wybiera, to być może trzeba go pozbawić prawa głosu”.
Śmieciami nazywał żołnierzy i strażników na granicy wielce wielmożny pan Frasyniuk. Nasz kochany i jedyny w swym rodzaju premier Tusk o wyborcach PiS mówił tak:
Wszystko w Polsce od kilku lat jest postawione na głowie. Królami życia są Ci, którzy chleją, biją swoje dzieci i kobiety, a pracą nie schańbili się od wielu lat. Wymarzona polityczna klientela dla władzy.
Cytujemy dosłownie. PO z lubuskiego nie zna polskiej ortografii to i z „zhańbili” z dwoma bykami pisze.
Trump porównywany jest do Hitlera i Stalina. To akurat nie jest to, co tak naprawdę o nim myślą, tylko ustalili, że taka nikczemna retoryka wyborcza może się przydać. O wiecu Trumpa w nowojorskiej hali Madison Square Garden Demokraci i służące im główne media mówią, że był jak parteigi w nazistowskim Niemczech, jak wiec amerykańskich nazistów w 1939 roku. Kto przychodzi na imprezy Trumpa-Hitlera? Wiadomo - naziści.
Pogarda dla ludzi, obywateli, traktowanie ich jak poddanych jest trwałym rysem na intelekcie i mentalności tych oświeconych elit. Jeśli wstrzymują się przed mówieniem tego co myślą, a kłamstwo leży w ich naturze, to tylko z powodów koniunkturalnych, taktycznych, bo mięso wyborcze jest potrzebne i nie można go zrażać. Trzeba uważać, bo można palnąć coś jak zdemenciały staruszek Biden i kłopotów narobić.
A może nie palnął, tylko zrobił to z rozmysłem? Nie ma wątpliwości, że Biden z zemsty za obalenie go, sabotuje kampanię intrygantki Harris, albo co najmniej przeszkadza niezręcznie działając. Pospekulujmy sobie, w teorie spiskowe się pobawmy.
Oto Harris organizuje swój największy, niemal historyczny wiec, że aż zaludniający Waszyngton i pracujący we wszystkich rządowych instytucjach Demokraci zwożeni są autobusami. Jak na masówkę. Harris włącza tryb prezydenta, wielkiego przywódcy porywającego tłumy. Mówi o Trumpie, że jest tyranem, że ma obsesję władzy i zemsty. Kable stacji telewizyjnych aż płoną gdy płynie sygnał pokazujący rozentuzjazmowany tłum i przywódcę wolnej ludzkości.
Ale na całej tej imprezie nie ma kogoś kto przynajmniej w teorii nadal jest ważniejszy. Brakuje kogoś komu Harris niemal wszystko zawdzięcza - nawet to, że przemawia na Kapitolu. Oczywiście brakuje Bidena, bez którego nie byłoby jej w tym miejscu. Nikt sztucznej, nielubianej, zwyczajnie głupiej Harris nie zaproponowałby walki o najważniejsze zajęcie na tym świecie.
Co się więc stało, że Bidena brakło? Nie zaprosili staruszka? Często go puczyści Demokraci poniżali jak choćby na Narodowej Konwencji w Chicago, na której Harris oficjalnie dostała nominację partii. Dali mu przemawiać o północy czasu Wschodniego Wybrzeża, a więc kiedy połowa Ameryki już spała. I teraz kiedy już jest niepotrzebny potraktowali tak jak traktują niepotrzebnych ludzi - jak śmiecia.
A może sam Biden nie chciał się pokazać, bo właśnie miał pilną wideokonferencję z organizacją Voto Latino? Żarcik. Prezydent kilka razy już publicznie nie zgadzał się z Harris, która jawnie się go wypiera i udaje, że nie jest wiceprezydentem u niego i nie ma nic wspólnego z jego fatalnym urzędowaniem.
Być może Biden w przypływie złośliwego geniuszu palnął o wyborcach-śmieciach, by prysł zachwyt nad wiecem Harris, nad jej mową tronową. By oka wszystkich kamer i uszy mikrofonów skierowały się od niej na niego. By jakieś małe procenciki oburzonych wyborców odwróciły się od Demokratów i zabrakło im głosów. A co niby dziadek ma do stracenia? Zostały mu jeszcze tylko dwa miesiące pomieszkiwania w Białym Domu i zemsta na wyrodnej Harris. Jak w chińskim porzekadle o zemście: usiadł teraz nad rzeką (Potomakiem) i czeka aż spłynie jej trup.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/711692-biden-nazywa-zwolennikow-trumpa-smieciami-to-nie-wpadka