„Ani sędziego Juszczyszyna, ani Żurka, ani nawet Tulei nie wyrzucono z pracy, oni wszyscy byli objęci ochroną sądową. A Platforma te tysiące osób chciała usunąć lub zdegradować z automatu bez prawa do odwołania i do sądu” - mówi Bartosz Pilitowski, szef fundacji Court Watch Poland w rozmowie z portalem Gazeta.pl. W ten sposób odnosi się do obecnej sytuacji w wymiarze sprawiedliwości. Choć krytycznie oceniał działania PiS w obszarze sądownictwa, to obraz Adama Bodnara, który wyłania się z cytowanego wywiadu, również nie jest dla ministra sprawiedliwości zbyt korzystny. „On przyjmuje coraz bardziej radykalne poglądy” - ocenia Pilitowski szefa MS.
W rozmowie z Grzegorzem Sroczyńskim Bartosz Pilitowski, szef fundacji Court Watch Poland komentuje „przywracanie praworządności” w wykonaniu premiera Donalda Tuska, Adama Bodnara i spółki. Na początku odpowiada na pytanie o opinię Komisji Weneckiej.
Z punktu widzenia politycznego to owszem, zrobiła kuku. Stąd radość pisowców. Ale długoterminowo Komisja Wenecka wyświadczyła rządowi ogromną przysługę
— zaznaczył, doprecyzowując, że Komisja uchroniła rząd Tuska przed „wpakowaniem się w kanał”.
Zaprezentowane bowiem przez rząd na początku września rozwiązania powstały, w ocenie szefa fundacji monitorującej polskie sądy, pod wpływem najbardziej radykalnej części środowiska sędziowskiego.
Te rozwiązania to prawniczy potworek. „Odrzućcie skrajne pomysły, przywracajcie praworządność rozsądnie i zgodnie z zasadami” - tak można streścić opinię Komisji Weneckiej
— ocenił.
Pilitowski: Żurka, Juszczyszyna i Tulei nie wyrzucono z pracy
Szczególnie silny akcent szef Court Watch Polska kładzie na sposób traktowania sędziów powołanych po 2018 r.
Trzy tysiące ludzi rząd chciał potraktować jedną ustawą, pozbawić stanowisk, część wyrzucić. W głowie się nie mieści, że można być tak lekkomyślnym i w ogóle to proponować. Przecież to są prawnicy. Zdali trudny egzamin, zostali sędziami, to nie są dzieci we mgle. I rząd sobie wyobrażał, że co? Że oni potulnie przyjmą cios?
— pyta Pilitowski, po chwili odpowiadając, że najprawdopodobniej pójdą raczej do sądu pracy, a co więcej - tę sprawę wygrają.
Tak jak Juszczyszyn wygrał z rządem PiS-u, tak teraz „neosędziowie” wygrywaliby z rządem Tuska. Albo od razu poszliby do Strasburga i tam wygraliby już na sto procent. Wstyd na pół świata Polska by miała, gdyby rząd w to brnął
— stwierdza.
Rozmówca Gazeta.pl ocenia, że za rządów PiS postępowania były „naciągane”, a jednak „ani sędziego Juszczyszyna, ani Żurka, ani nawet Tulei nie wyrzucono z pracy, oni wszyscy byli objęci ochroną sądową”.
A Platforma te tysiące osób chciała usunąć lub zdegradować z automatu bez prawa do odwołania i do sądu
— dodaje.
Te przypadki awansowania na krzywy ryj można wyłowić, a nie karać wszystkich jak leci tylko dlatego, że zostali sędziami albo awansowali w okresie rządów PiS-u. Pomysły w stylu, że „neosędziowie to nie są sędziowie”, „wyroki neosędziów to świstki”, to maksymalistyczna narracja narzucona przez skrajne grupy, które są głośne i kłamią w żywe oczy
— ocenia.
Szef fundacji monitorującej wymiar sprawiedliwości w Polsce zaznacza, że przedstawiciele środowiska sędziowskiego popierający tego rodzaju narrację to „margines”, kilku sędziów SN oraz „kilka wolnych elektronów z nadmiarem wolnego czasu”.
Natomiast w środowisku sędziowskim przytłaczająca większość - jakieś 90 procent - puka się w głowę, jak to słyszy. To ani nie ma podstaw prawnych, ani nie jest rozsądne. Gdybyśmy mieli uznać, że ci sędziowie nie są sędziami, to ich wyroki nie powinny być wykonywane, powinniśmy wypuścić z więzień połowę osób, bo na jakimś etapie w ich sprawach orzekali „neosędziowie”, obywateli skazać za bigamię, bo wzięli śluby po rozwodach, których udzielili „neosędziowie”, kazać frankowiczom z Warszawy oddać pieniądze i mieszkania bankom, bo w większości tych spraw orzekał „neosędzia”. Czasem rozsądniejszą ocenę sytuacji znajdziesz w „Fakcie” czy „Superaku” - bo oni jednak muszą patrzeć na ten bałagan z punktu widzenia zwykłego zjadacza chleba - niż w inteligenckiej TVN24
— ocenia.
„Neosędziowie”, „łajno” i oddziały specjalne
Rozmówca Sroczyńskiego bardzo krytycznie ocenia zmiany w KRS wprowadzone za czasów PiS, twierdząc, że zostały dokonane w sposób „perfidny” i „urągający standardom”. Jako przykłady sędziów, którzy „sprzeniewierzyli się” zasadom niezawisłości wymienia nazwiska Piotra Schaba czy Przemysława Radzika, a w 2017 r. protestował przeciwko zmianom w sądownictwie.
To prawda, że KRS została przez ziobrystów popsuta. I to również prawda, że powołania sędziowskie po 2018 roku mają przez to wadę, którą trzeba naprawić. Ale rozpętana nagonka na sędziów, którzy uczciwie pracują, sądzą nasze sprawy, jest absolutnie niedopuszczalna. Zostali powołani lub awansowani w okresie, kiedy system miał wadę zawinioną przez polityków, a zrobiono z tych sędziów podludzi, nazywając ich „paserami konstytucyjnymi”, „neosędziami”, „łajnem”. Te oddziały specjalne - kordon dwóch głównych stowarzyszeń sędziowskich - nawet nie podają „neosędziom” ręki, a dawny Rzecznik Praw Obywatelskich, który obecnie jest ministrem, proponuje ustawę pozbawiającą tych ludzi pracy czy stanowiska, nie dając im nawet prawa odwołania. No ludzie, są jakieś granice!
— komentuje.
Działania obecnej władzy mogą, zdaniem Bartosza Pilitowskiego, spowodować, że Prawo i Sprawiedliwość po ewentualnym powrocie do władzy zrobi to samo z „ich” sędziami, natomiast jeśli obecna koalicja będzie trzymać się kurczowo tego rodzaju pomysłów, doprowadzą one jedynie do pogłębienia polaryzacji społeczeństwa.
Radykalny jak… Bodnar?
Ciekawy jest także wątek ministra sprawiedliwości Adama Bodnara.
On przyjmuje coraz bardziej radykalne poglądy. Jako Rzecznik Praw Obywatelskich starał się prezentować wyważone stanowisko szanujące orzeczenia sądów, przyjmujące ten stan prawny jako zastany, nie kwestionował umocowania sędziów, chociaż oczywiście widział wadliwość KRS. Teraz to się zmienia. (…) Rząd potrzebuje sprawczości i prezentacji stanowczego stanowiska, bo broni się przed zarzutami własnego twardego elektoratu, że nie wsadza pisowców, bo jest za miękki
— powiedział Pilitowski.
Mamy przecieki z rozmów z Komisją Wenecką, że próbował [Bodnar] wpłynąć na sędziów, żeby ta opinia była inna, a potem, żeby przynajmniej odsunąć w czasie jej publikację. Jego wypowiedzi po ogłoszeniu opinii Komisji też nie wskazują na taki wariant. On gra w inną grę: udajemy, że nic się nie stało, ta opinia potwierdza nasz słuszny kierunek
— czytamy dalej.
Opinia Komisji Weneckiej nie jest dla rządu wiążąca, ale ciężko byłoby ją zlekceważyć, bo to interpretacja wyroków - na przykład Trybunału w Strasburgu - które wiążące już są. To nasze zobowiązania międzynarodowe, Europejska Konwencja Praw Człowieka to po prostu element polskiego porządku prawnego. Jeśli wykonamy te wyroki w inny sposób, niż sugeruje opinia Komisji Weneckiej, to w Strasburgu będziemy przegrywać
— zaznaczył szef Court Watch Polska.
Ciekawe, czy Bartosz Pilitowski już doczekał się najazdu „Silnych Razem” i „SnaW” na swoje profile w mediach społecznościowych. I ciekawe, czy jest już „pisowcem” czy na razie jeszcze tylko „symetrystą”.
jj/Gazeta.pl
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/710907-mocna-krytyka-bodnara-90-proc-sedziow-puka-sie-w-glowe