„Tusk pełni rolę chłopca do bicia w Unii Europejskiej, dlatego że nie przeciwstawił się wdrożeniu samego paktu migracyjnego, a po drugie przyspieszeniu paktu migracyjnego” - powiedział na konferencji prasowej w Sejmie Mariusz Błaszczak, poseł PiS i były minister obrony narodowej. Polityk poinformował również o rozpoczęciu zbierania głosów pod obywatelskim referendum ws. odrzucenia paktu migracyjnego.
„Tusk pełni rolę chłopca do bicia w UE”
Błaszczak na konferencji prasowej mówił m.in. o doniesieniach portalu Euractiv według których „sprzeciw polskiego rządu dotyczący wdrażania europejskiego paktu migracyjnego słabnie”. Polityk PiS zwrócił uwagę na to, że Donald Tusk ws. migracji jedno mówi w Polsce, a zupełnie co innego robi w Brukseli.
Kolejne starcie Tusk vs. Tusk za nami. W Polsce Tusk prezentuje siebie jako obrońcę polskich granic, jako przeciwnik migracji, natomiast w Unii Europejskiej zachowuje się bardzo potulnie. Otóż 17 października tego roku, EPP, czyli partia do której należy Koalicja Obywatelska, przyjęła uchwałę, oświadczyła, że będzie przyspieszać wdrażanie paktu migracyjnego. Tusk pełni rolę chłopca do bicia w Unii Europejskiej, dlatego że nie przeciwstawił się wdrożeniu samego paktu migracyjnego, a po drugie przyspieszeniu paktu migracyjnego
— mówił były szef MON.
CZYTAJ WIĘCEJ:
Referendum
Błaszczak podkreślił, że wdrożenie paktu migracyjnego uderzy w bezpieczeństwo Polaków.
Wdrożenie paktu migracyjnego oznacza katastrofę dla Polski. Oznacza zagrożenie bezpieczeństwa Polaków, zarówno osobistego, jak i ekonomicznego. Żeby się temu przeciwstawić, należy poprzeć wniosek Prawa i Sprawiedliwości ws. referendum odnośnie przeciwstawienia się paktowi migracyjnemu. Rozpoczęliśmy zbiórkę podpisów pod referendum. W biurach poselskich, senatorskich PiS, można złożyć podpis. Zachęcamy również, aby z mediów społecznościowych PiS, wydrukować formularz, żeby zbierać podpisy. To niezwykle ważne dla bezpieczeństwa naszej ojczyzny
— podkreślił.
Tylko w ten sposób możemy zahamować to wszystko, co związane jest ze skutkami migracji. Tylko w ten sposób możemy zmusić rząd Koalicji 13 grudnia do tego, żeby wycofał Polskę z paktu migracyjnego, bo z własnej woli Tusk i jego koalicjanci nie zrobią. Tym bardziej, że pozycja Polski na arenie międzynarodowej jest niezwykle słaba, czego dowodzi fakt, że Tusk nie uczestniczył w „spotkaniu 4”, związanym z przyszłością sytuacji na Ukrainie
— dodał.
Błaszczak zwrócił uwagę, że „równolegle do tego spotkania odbywało się spotkanie ministrów obrony, w którym uczestniczył sekretarz obrony Stanów Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii, minister obrony Francji, minister obrony Niemiec”.
A (szefa MON) Władysława Kosiniaka-Kamysza na tym spotkaniu nie było. To świadczy o tym, że pozycja Polski na arenie międzynarodowej jest bardzo słaba, jest dużo słabsza niż wtedy, kiedy rządziło Prawo i Sprawiedliwość
— powiedział Błaszczak.
To świadczy o tym, że Polska straciła pozycję, którą miała wcześniej za rządów Prawa i Sprawiedliwości, pozycję rozgrywającego w Unii Europejskiej, czy też można powiedzieć w tym formacie już szerszym niż Unia Europejska, dlatego że bez wsparcia polskiego Ukraina nie obroniłaby się, szczególnie […] w pierwszych miesiącach
— zaznaczył.
Apel do Tuska
Błaszczak zaapelował do premiera Tuska, aby ten zawiesił unijne rozporządzenie Dublin III, na mocy którego Niemcy mogą skierować do Polski 40 tys. migrantów.
Donald Tusk wywołuje tematy zastępcze. Twierdzi, że odniósł wielki sukces, dlatego że udało mu się zawiesić Konwencję Genewską i przepisy dot. azylu. Ale to nie azyl w naszym kraju jest problem, ale migracja, pakt migracyjny jest problemem. Jeżeli Donald Tusk chce coś zawieszać, to dobrze by było, gdyby spowodował zawieszenie rozporządzenia unijnego Dublin III, które stanowi o readmisji. Media donoszą o tym, że 40 tys. migrantów ma być przerzuconych z Niemiec do Polski. To jest właśnie realizacja paktu migracyjnego w praktyce. Jeżeli wejdzie on w życie, to będziemy mieli z tego rodzaju przypadkami do czynienia. Aby temu zapobiec należy zawiesić albo wypowiedzieć rozporządzenie unijne Dublin III, bo na podstawie tego rozporządzenia Niemcy zamierzają to zrobić
— mówił poseł PiS.
Koalicja 13 grudnia nie potrafi się przeciwstawić takim działaniom, takim manipulacjom. Nie słyszeliśmy, żeby przedstawiciele Koalicji 13 grudnia interweniowali w Berlinie w tej sprawie. Nie ma interwencji, mamy do czynienia z szefem rządu, który nie realizuje spraw Polski
— dodał.
„Rada naciska na pakt migracyjny”
Na konferencji głos zabrał również Marcin Przydacz, były wiceszef MSZ. Polityk zwrócił uwagę na hipokryzję polskiego rządu.
Rząd coś innego mówi, a coś innego robi. Na potrzeby komunikacji w Polsce, z uwagi na pewne obawy większości Polaków, co do możliwości przysyłania nam nielegalnych i niechcianych migrantów, rząd prezentuje rzekomo twardą postawę jeśli chodzi o sytuację na wschodniej granicy, również jeżeli chodzi o rzekomą postawę w UE
— mówił.
W praktyce, jeżeli przyjrzymy się dokumentom, które zostały przyjęte na ostatniej Radzie, to język, który dotyczy tych spraw jest zupełnie inny niż wymagałby tego interes Rzeczypospolitej. (…) Jeden z punktów mówi o konieczności przyspieszania wdrażania paktu migracyjnego. Rada Europejska naciska na państwa, aby te szybciej wdrażały pakt migracyjny. (…) Słyszymy, że obecny rząd nie był jego zwolennikiem, ale nieumiejętnie prowadząc politykę europejską nie potrafił zablokować i zahamować tego paktu. Myśmy zaciągali hamulec ręczny na tych negocjacjach odnośnie paktu migracyjnego. Po zmianie władzy te prace w Brukseli przyspieszyły. (…) Jeżeli rząd jest przeciwnikiem paktu migracyjnego to najlepszym przykładem byłoby zaskarżenie tego paktu do TSUE. Tymczasem konkluzje Rady Europejskiej mówią o przyspieszeniu wdrażania paktu, czego efektem będzie zwiększona liczba migrantów odsyłanych do Polski na zasadzie przymusowej solidarności, bowiem odmowa przyjęcia takiego migranta będzie skutkowała naliczeniem kary. (…) Mamy do czynienia z ogromną hipokryzją i operacją dezinformacyjną
— zaznaczył.
„Tusk mydli oczy”
Donald Tusk postanowił, że z kraju, w którym się żyje najbezpieczniej w Europie czyli z Polski, uczyni po prostu koszmar, bo tym jest nie przeciwstawienie się paktowi migracyjnemu. To nie jest tak, że politycy związani z dzisiejszą koalicją rządzącą przeciwstawiali się temu paktowi migracyjnemu w europarlamencie, tylko wielu z nich, albo się wstrzymywało, albo - jak chociażby jedyna europoseł związana z Polską 2050 Szymona Hołowni, głosowała za tym paktem migracyjnym
— powiedział z kolei Michał Moskal, poseł PiS.
Ten pakt migracyjny w żaden sposób nie dotyczy tego, co dzieje się na naszej granicy polsko-białoruskiej. On dotyczy tak naprawdę tego, żeby Europa za swoją nieodpowiedzialną politykę migracyjną, która doprowadziła do pogrążenia bezpieczeństwa w krajach zachodniej Europy, podzieliła się tą odpowiedzialnością z Polską. Żeby Polska wzięła na siebie koszty ekonomiczne i koszty, jeśli chodzi o bezpieczeństwo oraz społeczne, dotyczące przyjęcia ogromnej liczby nielegalnych imigrantów. Natomiast z drugiej strony Donald Tusk próbuje mydlić oczy tymi swoimi koncepcjami związanymi z polityką azylową
— dodał.
„To jest bardzo groźne dla naszej przyszłości”
Błaszczak pytany przez PAP dlaczego na spotkaniu z prezydentem Bidenem nie było prezydenta Andrzeja Dudy, Błaszczak odparł, że „za politykę zagraniczną odpowiada rząd”.
Dopytywany, czy to coś świadczy nt. przyjaźni między prezydentem Dudą a prezydentem Zełenskim, szef klubu PiS powiedział: „nie, to świadczy o słabości Donalda Tuska i jego dyplomacji”.
To świadczy o tym, że dzisiaj Polska stała się podwykonawcą polityki zagranicznej niemieckiej, a to jest bardzo groźne dla naszej przyszłości
— dodał Błaszczak.
B. wiceszef MSZ, poseł Marcin Przydacz zwrócił uwagę na dwa aspekty tej sprawy. Pierwsza to ambicje polskiej dyplomacji, drugie to kwestie dotyczące obsadzania placówek dyplomatycznych.
My przez ostatnie lata, do grudnia zeszłego roku, prowadziliśmy bardzo aktywną politykę zagraniczną, zarówno w tym wymiarze wschodnim, jak i w polityce bezpieczeństwa. Mówiąc otwarcie: boksowaliśmy w dużo cięższej wadze niż być może stanowiła nasz potencjał, ale byliśmy ambitni, mieliśmy też swoje własne interesy. Dzisiaj mam wrażenie, że polska dyplomacja boksuje w wadze dużo, dużo niższej niż stanowi polski potencjał
— ocenił poseł PiS.
Jego zdaniem, dzieje się tak między innymi dlatego, że takie jest pewnie oczekiwanie partnerów zachodnich.
Mówiąc wprost, kanclerz Scholz i elity niemieckie uznają, że lepiej będą reprezentowały interes Europy Środkowej niż Polska, a polska dyplomacja nie sprzeciwia się temu podejściu. To po pierwsze
— podkreślił Przydacz.
Po drugie, na skutek decyzji pana ministra (spraw zagranicznych, Radosława) Sikorskiego, Polska sparaliżowała sobie funkcjonowanie służby zagranicznej. Kto ma zabiegać u Amerykanów o obecność polskiego premiera, prezydenta, ministra w tego typu formatach, jeśli minister Sikorski siłowo zmusił dobrego polskiego ambasadora do powrotu z Waszyngtonu? Kto ma zabiegać w NATO, jeżeli odwołano polskiego ambasadora, znów siłowo zawrócono do kraju, wysłano kierowników placówki na dużo niższej pozycji?
— pytał poseł.
Paraliż polskiej kadry dyplomatycznej, za co odpowiada dzisiaj minister Sikorski, przekłada się negatywnie na skuteczność polskiej dyplomacji
— wskazał Przyadacz.
kk/X
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/710574-blaszczak-tusk-jest-chlopcem-do-bicia-w-ue