Tusk cierpi, gdy nie mówi się o nim jako o Heraklesie, Peryklesie, Arystotelesie i Arystofanesie w jednym. I bardzo się stara - poprzez niekończące się ustawki.
Stało się to „nową świecką tradycją”, więc można od tego zaczynać dzień. Od sprawdzenia, jaką nową ustawkę spreparował premier Donald Tusk. Jego funkcjonowanie jako szefa rządu (po raz trzeci) definiuje obecnie to, czy jest w trakcie konsumowania ostatniej ustawki, przygotowywania kolejnej czy ogłaszania aktualnej. On bez tego już nie potrafi żyć. Polska ma więc premiera ustawkę. A tym jego wynalazkiem, poza samym zainteresowanym, „jarają się” już wyłącznie największe oszołomy w rządzie.
Jakże urocze było podprowadzenie pod ustawkę pod tytułem „Polska zawiesza prawo do azylu”. Jak już wybrzmiało całe to zawieszanie i wytworzyło odpowiednią ilość wody w mózgach, jego wysokość Tusk raczył był doprecyzować, że nie chodzi o żadne zawieszanie prawa do azylu, tylko o czasowe i ograniczone terytorialnie nieprzyjmowanie wniosków o azyl. A to nie jest żadną rewelacją ani tym bardziej rewolucją, gdyż można to było robić na podstawie obowiązującego prawa.
Ustawianie połączone z robieniem wody z mózgu (o ile on już wcześniej nie składał się z samej wody, jak to u wyznawców Tuska bywa) było skoordynowane z wizytą jego wysokości w Brukseli. Miał tam odwalić heroiczne i herkulesowe prace nad urobieniem szefów innych rządów oraz wielkiej pani przewodniczącej Urszulki von der Coś Tam. Z tym, że pani Urszulka już była urobiona wcześniej, gdyż każda ustawka wymaga punktów stabilnych. No i ledwie jego wysokość wylądował w Brukseli, a już pani Urszulka ogłosiła, że wszystko z azylem jest legalne, jeśli tylko jest czasowe i proporcjonalne. Z kolei szefowie rządów mieli być urabiani tylko na przychylność bądź życzliwe milczenie, co po wysiłku graniczącym z wybiciem Księżyca z orbity Ziemi się udało i co ogłosił sam wielce strudzony jego wysokość.
Ustawka była po to, żeby pokazać, jaką ważną figurą jest w Unii Europejskiej jego wysokość i jak jest wszechmocny, pokonując niebywałe przeszkody w postaci zgody szefów rządów i państw na przychylność tudzież życzliwe milczenie. No i zyskując przychylność przełożonej (wielokrotnie) tego całego interesu. W kraju miał być festiwal radości ze skuteczności, uratowanie Polski i triumf jego wysokości, choć - jak to w ustawce – właściwie nic się nie zmieniło, to znaczy ani na jotę nie zmienił się obowiązujący w UE pakt o migracji i azylu. Ale jego wysokość mógł się w swoim kraju ogrzewać ciepełkiem swej wielkości, zaradności i skuteczności.
Politycznie zorientowanych ten kolejny cyrk ani ziębi, ani grzeje, gdyż doskonale wiedzą, że to wszystko lipa. Polacy przeżyli przecież na przykład trwającą ponad dwa lata (czyli zarówno wtedy, kiedy jego wysokość dopiero czekał na koronację, jak i już po zajęciu tronu i nałożeniu korony) ustawkę z odblokowywaniem środków z polskiego KPO. One były odblokowywane 1637 razy, gdyż jego wysokość ma znajomości „na samej górze”. Tylko się okazało, że tak do końca to one wciąż odblokowane nie są. Ale jego wysokość miał okazję 1637 razy się puszyć i roztapiać w cieple własnej sławy oraz wielkości.
Na takie numery nikt już właściwie nie powinien się nabierać, ale to nie zmienia faktu, że jego wysokość wciąż próbuje coś udowadniać. Ale to tak samo jałowe zajęcie, jak udowadniać, że doktorat Arkadiusza Myrchy, nie jest nudnym sprawozdaniem z przepisów i czynności (dotyczących „postępowania ustawodawczego”), za które nawet nie sposób dostać licencjatu, ale przełomowym dziełem naukowym z rewelacyjnie odkrywczą tezą. Z pustego nawet promotor prof. Marek Chmaj nie naleje.
Jego wysokość Tusk cierpi, gdy nie mówi się o nim jako o Heraklesie, Peryklesie, Arystotelesie i Arystofanesie w jednym. I bardzo się stara, żeby się o nim mówiło. Poprzez te niekończące się ustawki. A lud powinien bić pokłony, że ten Perykles i Solon naszych czasów przerasta gigantów i bogów Olimpu, a jeszcze potrafi być komediowy, jak bohaterowie sztuk Arystofanesa. I wszystko to dla polskiego ludu, czyli niemieckiego rządu. Rodzi się jednak zasadnicze pytanie: dlaczego jego wysokość Tusk nie dołączy do jakiejś trupy teatralnej i nie prezentuje swoich ustawek jako komedii, tylko zawraca duży obszar ciała swoją próżnością i nienasyconym głodem poklasku oraz poklepu.
Marek Belka i Ryszard Petru (Belka był pierwszy, a Petru nadał temu rangi i kolorytu) są autorami wiekopomnej myśli: „Wszyscy Wszystko Wiedzą”. Jakkolwiek więc jego wysokość Tusk będzie się starał z tymi ustawkami, wszyscy wiedzą, że może sobie je o dużą deskę potłuc. Za chwilę lud przestanie się ekscytować i zacznie ziewać. A jego wysokość stanie się powszechnym pośmiewiskiem. Ale kto zabroni głodnemu łaknienia sławy, nawet jeśli służący temu teatr jest wyjątkowym badziewiem i paździerzem.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/710298-ustawki-tuska-jak-ta-z-azylem-juz-nie-ekscytuja-ale-nudza