„Nie mam zamiaru uciekać od odpowiedzialności, czy oczekiwać jakiegoś szczególnego traktowania, to oczywiste. Stoję na stanowisku, że te zarzuty są absurdalne, a połowę z nich, tylko na poziomie analizy norm prawnych, można wyrzucić do kosza. Łącznie z zarzutem działania w zorganizowanej grupie, który został postawiony tylko po to, żeby wywołać efekt medialny i fałszywie uzasadnić areszt” - mówi portalowi wPolityce.pl Marcin Romanowski, były wiceminister sprawiedliwości, który na 15 października został wezwany do Prokuratury Krajowej.
Czy pan się ukrywa na Węgrzech? Pytam, gdyż sugestie części mediów, szczególnie tych zblatowanych z nielegalnym kierownictwem Prokuratury Krajowej, wpisują pana w tę narrację.
Marcin Romanowski: Dziwnie odpowiadać na tak zadane pytanie, ale nie, nie ukrywam się. Inna sprawa, że takie zewnętrzne spojrzenie na piekiełko zorganizowane przez Tuska i jego ludzi w Polsce, daje pewien rodzaj wytchnienia dzięki akademickiej perspektywie. Od wielu lat współpracuję z siecią badawczą Europy Środkowej. Teraz rozmawiam o moim zaangażowaniu w projekty edukacyjne i badawcze, bo od kiedy mam więcej czasu jako poseł opozycji, a nie członek kierownictwa ministerstwa, jest to bardziej realne. Od dłuższego czasu pracujemy nad przygotowaniem nowego projektu badawczego i stąd mój wyjazd, a przy okazji, podejmuję inne czynności akademickie. Nie będzie też zaskoczeniem, że tematyką badań będzie państwo prawa w kontekście łamania przez władzę praworządności i kwestia rozliczenia tego bezprawia w przyszłości. No cóż, jeszcze kilka miesięcy temu nie spodziewałem się, że tematyka mojego doktoratu i dwóch prac magisterskich – polskiej i niemieckiej - będzie jeszcze aktualna.
To istotna kwestia w kontekście działań obecnej władzy w Polsce, która zachowuje nie tak, jakby miała rządzić już zawsze.
Mamy do czynienia z sytuacją bezprecedensową w polskiej historii, którą porównać można jedynie, oczywiście przy zachowaniu odpowiednich proporcji, do czasów komunizmu. Łamane są podstawowe prawa człowieka, przetrzymywane są osoby w aresztach, wyprowadzani są posłowie z Pałacu Prezydenckiego, siłowo przejęto telewizję publiczną, prokuraturę. Nie akceptuje się wyroków Trybunału Konstytucyjnego.
A także Sądu Najwyższego.
Na poziomie publicystycznym te sprawy za znane. Ale gdy poruszając się w obszarze dyskursu prawniczego mówię o tym za granicą, na temat konkretnych przypadków naruszeń, rozważając to konkretnie na poziomie norm prawnych, to prawnikom, moim rozmówcom, otwierają się oczy ze zdumienia. Jak może dochodzić do takich sytuacji w środku Europy? Trzeba tę szaleńczą koalicję rządzącą odsunąć od władzy, a następnie sprawiedliwie i efektywnie rozliczyć.
Wracając do pana sprawy, czy wyznaczono już termin pana kolejnej wizyty w PK? Jest pan przecież jakąś „stroną” w tej sprawie.
Powiem złośliwie, że być może, prokuratura nie traktowała mnie dotychczas jako stronę, skoro nie doręczyła mi takiej informacji, dlatego mój obrońca mec. Lewandowski wysłał maila do prokuratury, w którym poinformował, że ani on, ani ja, nie otrzymaliśmy żadnego wezwania na drugi termin. Ale wreszcie uzyskałem wiadomość, datowaną na wtorek, że na 15 października zostałem ponownie wezwany do prokuratury.
Ale w jakim charakterze ma się pan stawić w prokuraturze? Trzeba przecież nowych zarzutów trzeba skutecznie uchylić immunitet, itd.
Zostałem wezwany w charakterze podejrzanego. Widać, że prokuratura nie akceptuje zapisów KPK. Zarzuty, które postawiono mi w sposób wadliwy, nie mogą być mi postawione ponownie. Prokuratura pod kierownictwem uzurpatora zamierza mi je jednak stawiać. Tym samym jawnie narusza prawo.
To może pojawiły się jakieś nowe okoliczności, które pozwalałyby prokuraturze podjęcie tych działań?
Nawet gdyby pojawiły się zdaniem prokuratury jakieś nowe okoliczności, czy oceny prawne, to by postawić mi nowe zarzuty, należy uchylić mi najpierw oba immunitety. To oczywiście jest możliwe, i nie mam zamiaru uchylać się od skonfrontowania się z nimi, ale musi to dziać się zgodnie z procedurą. A jeśli chodzi o wezwanie na 15 października, zakładam jednak, że chodzi o dokładnie te same zarzuty, które stawiano mi w lipcu, bez zgody Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy. Postawienie zarzutów zostało skutecznie skonsumowane przez prokuraturę i niczego nowego nie ma. Choć oczywiście można spodziewać się ze strony bodnarowców różnych bezprawnych działań.
Prokuratura pokazała wielokrotnie, że może omijać prawo i robi to nagminnie.
Bezprawność i nieskuteczność widać choćby na przykładzie próby uchylenia mi immunitetu. Sąd Najwyższy prawomocnie orzekł, że prokurator Dariusz Korneluk, który o to wnioskował, nie był Prokuratorem Krajowym. Dariusz Barski, legalny Prokurator Krajowy nie wnioskował o uchylenie mi immunitetu. Jak zatem traktować uchwały Sejmu podjęte na wniosek osoby uzurpującej sobie stanowisko? Z perspektywy akademickiej powiem, że tutaj trzeba wypracować siatkę pojęciową, jak oceniać bezprawne działania w ostatnich kilku miesiącach. Ale dodam jeszcze jedną – z mojego osobistego punktu widzenia najważniejszą - okoliczność. Mianowicie czekam na wszczęcie postępowania karnego, ale wobec tych, którzy łamią dzisiaj prawo, uzurpują sobie stanowiska i podejmują bezprawne działania.
Wierzy pan, że to możliwe?
To oczywiście ogromny problem bezprawia i chaosu w cały państwie, ale w mojej sprawie jest przecież pewnym szaleństwem i absurdem, że ludzie, którzy nielegalnie pozbawili mnie wolności, co prawomocnie potwierdził sąd, a zatem w stosunku do których istnieje podejrzenie popełnienia takiego przestępstwa, próbują stawiać mi zarzuty! To absurdalne połączenie „Procesu” Kafki z Mrożkiem. W normalnym państwie prokuratura już dawno powinna zająć się wyjaśnieniem tej sprawy, a ci ludzie praktycznie z automatu już dawno powinni być wyłączeni od prowadzenia mojej sprawy. Tymczasem nic takiego się nie dzieje, a uzurpator opowiada w nielegalnie przejętej telewizji, że dzięki temu osiągnięto efekty edukacyjne w obszarze funkcjonowania immunitetu Rady Europy! Oczywiście złożyłem wnioski o wyłączenie tych prokuratorów, zresztą po raz kolejny, w oparciu o te nowe okoliczności potwierdzone przez Sąd Okręgowy w Warszawie. A wcześniej w lipcu zawiadomiłem o podejrzeniu popełnienia przestępstwa. Klub PiS również złożył takie doniesienie, jeszcze dalej idące niż moje, bo wskazując na podejrzenie działania w zorganizowanej grupie przestępczej. Trudno się z tym nie zgodzić, patrząc na to, co się wokół nas dzieje.
No to rodzi się pytanie, czy pan stawi się w prokuraturze na wezwanie w dniu 15 października, wiedząc, że jej działania są bezprawne?
Nie mam zamiaru uciekać od odpowiedzialności, czy oczekiwać jakiegoś szczególnego traktowania, to oczywiste. Stoję na stanowisku, że te zarzuty są absurdalne, a połowę z nich, tylko na poziomie analizy norm prawnych, można wyrzucić do kosza. Łącznie z zarzutem działania w zorganizowanej grupie, który został postawiony tylko po to, żeby wywołać efekt medialny i fałszywie uzasadnić areszt. Po części podważył je już z resztą, jak relacjonują obrońcy aresztowanych osób, w sierpniu Sąd Apelacyjny w Warszawie, wskazując na oczywistą niedopuszczalność kwalifikacji z art. 296 kk, czyli zarzutu nadużycia zaufania i wyrządzenie szkody wielkich rozmiarów w obrocie gospodarczym. A resztę zarzutów można spokojnie podważyć pokazując ich wadliwość i bezpodstawność w oparciu o śmieszny materiał dowody. Ale w sprawie mamy też mnóstwo wad formalnych, tak jak wcześniej wspomniałem: wadliwość uchylenia immunitetu krajowego, skonsumowanie zarzutów zgodnie z art. 17 KPK, konieczność wyłączenia prokuratorów, którzy dopuścili się wobec mnie bezprawnego pozbawienia wolności. Sam jestem najbardziej zainteresowany, aby ta sprawa została ostatecznie wyjaśniona, a na ławie oskarżonych zasiedli rzeczywiście ci, którzy dopuścili się bezprawia.
Rozmawiał Wojciech Biedroń
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/709395-nasz-wywiad-romanowski-nie-ukrywam-sie-na-wegrzech