W tym tygodniu minie już miesiąc od dramatycznej w skutkach powodzi na terenach trzech województw: śląskiego, opolskiego i dolnośląskiego i okazuje się, że powodzianie tak naprawdę, zostali zostawieni sami sobie.
Nawet najprostsza forma pomocy powodzianom w postaci świadczenia w wysokości 10 tys. zł (8 tys. zł zasiłku z pomocy społecznej + 2 tys. zł zasiłku powodziowego), wypłacana przez gminne ośrodki pomocy społecznej, idzie jak po grudzie, bo środki finansowe płyną do gmin od wojewodów, bardzo wąskim strumieniem. Mimo upływu już prawie miesiąca po powodzi, te proste od strony formalnej wypłaty, dotarły do około 50 tys. poszkodowanych, podczas, gdy wszystkich poszkodowanych, jak szacowano w połowie września jest około 60 tysięcy.
Skoro tych najprostszych form wsparcia dla powodzian, nie udało się do tej pory rządowi Tuska w pełni zrealizować, to te wymagające wypełnienia procedur technicznych i bardziej skomplikowanych procedur administracyjnych, tak naprawdę dopiero się rozpoczynają. Chodzi o środki na remonty czy odbudowę budynków gospodarczych oraz mieszkań i domów w wysokości odpowiednio100 tys. zł i 200 tys. zł, które trafią do poszkodowanych w tej maksymalnej wysokości, ale tylko w przypadku, kiedy zniszczenia przekroczą 80 proc., przy tych niższych np. do 50 proc., będą wypłacane zaledwie w wysokości, odpowiednio 20 tys. zł i 40 tys. zł. Ocena poziomu uszkodzeń może być dokonana przez inspektorów budowlanych, a ponieważ wg szacunków na terenach powodziowych jest do takiej oceny ponad 10 tysięcy budynków, to mimo tego, że pomagają w tym fachowcy z innych województw, procedury będą trwały całymi tygodniami.
Co więcej okazuje się, że dokumenty z tymi ocenami razem z załącznikami w postaci zdjęć mają następnie trafić do Głównego Urzędu Nadzoru Budowlanego, a ten ma w każdym przypadku 30 dni na wydanie odpowiedniej decyzji. Jeżeli w tej procedurze nie zajdą natychmiast żadne zmiany, to wypłaty tego wsparcia w postaci kwot na remont maksymalnie do 100 tys. zł i odbudową maksymalnie do 200 tys. zł, będą realizowane dopiero na wiosnę. Okazuje się także, że poszkodowani czekając na decyzję z Warszawy, nie mogą wykonywać żadnych prac w zniszczonych budynkach i ponosić na ten cel wydatków, bo zostaną one uznane za wydatki niekwalifikowane i nie można będzie ich pokryć ze środków przyznanych na remont, bądź odbudowę.
Namiastka wsparcia
Tak naprawdę tylko namiastkę wsparcia finansowego otrzymają poszkodowani przedsiębiorcy, czy rolnicy, bowiem tylko takie symboliczne wsparcie dla tych dwóch grup zawodowych, umieścili w specustawie powodziowej, posłowie i senatorowie obecnej koalicji rządzącej. Niestety propozycja klubu Prawa i Sprawiedliwości, aby do tej grupy skierować pomoc finansową na identycznych zasadach, jak w czasie pandemii covidu, została odrzucona przez rządzącą koalicję, więc poszkodowani przedsiębiorcy i rolnicy zostali w zasadzie z niczym. Dopiero teraz, jak się okazuje po miesiącu po powodzi, rządzący zdecydowali się na konsultacje z poszkodowanymi przedsiębiorcami i negocjują jakiego rodzaju instrumenty i na jakim poziomie pomoc finansową, uruchomić dla tego środowiska. Jeżeli pomoc dla poszkodowanych przedsiębiorców, będzie przygotowana w taki sposób, to wiele firm zniszczonych przez powódź, zwyczajnie upadnie, a ich pracownicy na trwale stracą miejsca pracy. Oddzielną kategorią są przedsiębiorcy, których firmy nie zostały zniszczone przez powódź, ale ze względu na zniszczoną infrastrukturę, brak dostaw energii, gazu, wody, odbioru ścieków, zniszczoną infrastrukturę, nie są w stanie produkować albo świadczyć usług i tak będzie przez najbliższe miesiące. Te także bez sensownych form pomocy publicznej i to uruchomionej natychmiast, a przynajmniej zagwarantowanej przez państwo, nie przetrwają, a miejsca pracy przez nie oferowane, znikną bezpowrotnie.
Także poszkodowanym rolnikom zaoferowano symboliczną pomoc i jeżeli szybko nie pojawi się nowelizacja specustawy powodziowej ich dotycząca, wiele poszkodowanych gospodarstw rolnych, zwyczajnie zbankrutuje. Nie ma także zapisów ustawowych dotyczących sfinansowania odbudowy infrastruktury technicznej i społecznej, będącej własnością samorządów i nawet jeżeli miałaby być odbudowywana dopiero na wiosnę, to już teraz powinny się znaleźć twarde zapisy ustawowe, że będzie to finansowane przez państwo na poziomie 98 proc.- proc. Nie ulega więc wątpliwości, że po miesiącu od powodzi, poszkodowani jej skutkami, osoby fizyczne, przedsiębiorcy, rolnicy, samorządy zostali zostawieni sami sobie i nawet powołanie przez rząd pełnomocnika ds. odbudowy, ministra Marcina Kierwińskiego, nic w tej sprawie nie zmienia.
CZYTAJ TAKŻE: Zbigniew Kuźmiuk: Szokująca wypowiedź Kierwińskiego - odbudowa na terenach powodziowych dopiero na wiosnę
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/709348-powodzianie-zostali-pozostawieni-sami-sobie-przez-rzad-tuska