„Potwierdziły się oskarżenia pod adresem polityka Alternatywy dla Niemiec (AfD) Joerga Dornaua, że na jego plantacji na Białorusi pracują więźniowie polityczni” – twierdzi stacja telewizyjna MDR, oddział telewizji publicznej ARD.
Jako pierwszy o sprawie poinformował w ubiegłym tygodniu białoruski portal Reform.news, który dotarł do byłego więźnia politycznego zmuszanego do pracy na plantacji. Człowiek ten wypowiadał się pod pseudonimem i przez pewien czas brakowało potwierdzenia tych doniesień. Teraz MDR twierdzi, że udało się potwierdzić zarzuty. A sprawą miał się już zainteresować niemiecki wymiar sprawiedliwości.
Początkowo pracowali tam zwykli więźniowie
— mówiła MDR osoba, zaangażowana w działalność Dornaua na Białorusi. Jednak później zatrudniani tam byli wyłącznie polityczni, bo mają być „bardziej cywilizowani”.
Szokujące relacje
Bohater publikacji w Reform.news mówił, że wraz z ok. 30 innymi więźniami miał być wywożony z zakładu karnego do pracy na pola pod Lidą. Krytykował panujące tam warunki – złe żywienie i brak ciepłej odzieży.
Śniadanie było o godz. 7 rano. Potem praca do godz. 18 bez jedzenia i picia. Cebula jest smaczna
— mówił.
Więźniowie mieli otrzymywać po ok. 5 euro dziennie, większą część ich zarobku zatrzymywało więzienie. Formalnie praca nie była przymusowa, bo więźniowie mieli wyrażać na nią zgodę. Mimo trudnych warunków pracy rozmówca Reform.news mówił, że były one lepsze niż pobyt w więzieniu.
Niemiecki polityk milczy
MDR podaje, że Dornau nie odpowiedział na pytania w tej sprawie. Zatrudnianie więźniów potwierdzili natomiast ludzie z jego otoczenia – kilka osób bliskich jego firmie i zorientowanych w sytuacji. Jeden z tych rozmówców ocenił, że „zwykli ludzie” są na Białorusi aresztowani, by potem można było wykorzystywać ich do pracy i zarabiać na nich.
To białoruska polityka – wykorzystanie siły roboczej w swoich interesach
— powiedział.
Nie wydaje mi się, by pan Dornau mógł nie wiedzieć, kto pracuje na jego polach. Bo zgodnie z prawem jest tak: każdy, kto pozwala osadzonym na pracę dla siebie, zawiera umowę z więzieniem i jest zobowiązany do tego samodzielnie zgodnie z prawem „przejąć nadzór nad warunkami pracy”
— powiedziała MDR Ina Rumiancawa, białoruska aktywistka, pracująca w Niemczech w organizacji Razam, pomagającej mieszkającym tam rodakom.
Co wiadomo o sprawie?
W białoruskich dokumentach spółki Dornau figuruje jako jej jedyny dyrektor zarządzający. Reform.news twierdziło, że Dornau osobiście przyjeżdżał na farmę, gdzie był widziany przez pracujących tam więźniów.
Na Białorusi od sfałszowanych wyborów w 2020 r. władze prowadzą zakrojone na szeroką skalę represje polityczne, a do więzienia można trafić za zdjęcie lub post w sieciach społecznościowych czy polubienie publikacji niezależnych mediów (wszystkie zostały zakazane i uznane za organizacje ekstremistyczne).
Skazani więźniowie są zmuszani do pracy, najczęściej w przedsiębiorstwach powiązanych z więzieniami i podlegających departamentowi więziennictwa. Ma to służyć celom „resocjalizacji”. Według organizacji praw człowieka jest to po prostu „zwykły wyzysk”.
Więźniowie polityczni, podobnie jak zwykli skazani w koloniach karnych mają obowiązek pracy, chyba że są umieszczani w celi specjalnej lub w karcerze. Teoretycznie praca ta ma resocjalizować, lecz w istocie jest to sposób zarabiania na więźniach
— mówił PAP prawnik Wiasny Paweł Sapiełka.
Prokuratura w Lipsku potwierdziła otrzymanie zawiadomienia o popełnieniu przestępstwa, dotyczące Dornaua - informuje MDR.
CZYTAJ TAKŻE:
as/PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/708717-niemiecki-polityk-wykorzystywal-prace-bialoruskich-wiezniow