„Nigdy nie byłam przeciwniczką budowania zbiorników przeciwpowodziowych retencyjnych. Absolutnie nigdy nie byłam przeciwniczką” - stwierdziła w TVN24 wiceminister klimatu Urszula Zielińska. Dodała, że do powodzi można było się lepiej przygotować, zwiększając „zasoby retencyjne”. Zielińska nie wspomniała ani słowem o podpisanej przez nią w 2021 r. skandalicznej deklaracji wzywającej Polskę, Niemcy i KE do wstrzymania inwestycji na Odrze, w tym tych przeciwpowodziowych.
Wiceminister klimatu i środowiska ubolewa, że wrześniowa powódź zniszczyła wiele małych miasteczek. Zielińska twierdzi, że należy zwiększyć „zdolności retencyjne”.
Tam musi absolutnie powstać więcej zdolności retencyjnych. Ja nie mówię, że to musi być wszystko w postaci zbiorników i musimy ich teraz wybudować nie wiadomo ile. Są różne sposoby na budowanie retencji i my na to w ministerstwie w tym roku zabezpieczyliśmy ponad 10 miliardów złotych
— oznajmiła Urszula Zielińska w „Rozmowie Piaseckiego” w TVN24.
Na tę powódź można było się lepiej przygotować, na tę powódź można było przygotować wystarczające zasoby retencyjne, na przykład w Kotlinie Kłodzkiej, żeby nie zalała ta powódź takich obszarów, tylu małych miasteczek i nie spowodowała takich szkód. Na pewno będziemy namawiać tych mieszkańców, którzy już po raz enty byli zalewani, żeby nie wracali do tych zniszczonych domów, żeby przenieśli się na tereny bezpieczne, bo tam nie będzie lepiej. Tam będzie tylko tej wody więcej i częściej
— powiedziała wiceminister klimatu.
Po tragedii powodzi, Zielińska zmienia widać radykalnie zdanie. W 2021 r. grupa polityków tworzących dziś Koalicję 13 grudnia razem z politykami niemieckimi podpisała deklarację, w której wzywała m.in. Polskę, Niemcy i KE do wstrzymania inwestycji na Odrze, w tym przeciwpowodziowych. Wśród nich znalazła się obecna wiceszefowa resortu klimatu i środowiska Urszula Zielińska.
To nie ja, to Gróbarczyk
Zielińska idzie w zaparte i twierdzi, że nigdy nie była przeciwniczką inwestycji hydrotechnicznych, w tym budowy zbiorników retencyjnych.
Nigdy nie byłam przeciwniczką budowania zbiorników przeciwpowodziowych retencyjnych. Absolutnie nigdy nie byłam przeciwniczką. Napisałam interpelację bodajże w 2020 roku w sprawie zbiornika zaporowo. Zbiornik zaporowy tworzy na rzece stalą lub tymczasową zaporę. To wpływa na ekosystem rzeczny
— oświadczyła Zielińska. Warto przypomnieć jej własne słowa z 2023 roku, kiedy w obecności Szymona Hołowni, apelowała o zatrzymanie budowy 594 budowli hydrotechnicznych, nazywając je „dezinwestycjami”.
Odpowiedzialnością za skutki powodzi Zielińska chce obarczyć polityków Prawa i Sprawiedliwości, w szczególności byłego ministra Marka Gróbarczyka.
Powinniśmy skierować to pytanie do tych, którzy byli za to odpowiedzialni i którzy otwarcie mówili w mediach, że nie zbudują np. zbiorników suchych, retencyjnych w Kotlinie Kłodzkiej, tej kaskady 9 zbiorników. Minister odpowiedzialny za gospodarkę wodną przez 8 lat, 2015-2023, minister Gróbarczyk otwarcie mówił: „po co te zbiorniki, chyba psu na budę?
— powiedziała Urszula Zielińska w TVN24.
Myślę, że powinniśmy panu ministrowi z tego zrobić taki przydomek, minister Marek „psu na budę” Gróbarczyk. Anna Zalewska mówiła, że nie powstaną żadne zbiorniki, były minister Dworczyk mówił, że zbiorniki nie powstaną i kolejni ludzie z PiS odpowiedzialni dokładnie za tę politykę, którzy teraz, w momencie katastrofy, wiedząc dokładnie, że są odpowiedzialni, postanowili bronić się przez atak, atakując posłanki, wicemarszałek Wielichowską
— podsumowała polityk Partii Zieloni.
koal/TVN24/300Polityka
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/708355-naprawde-zielinska-nie-bylam-przeciwko-zbiornikom